- Kiedy odchodziłem, jego aktywa oscylowały w okolicach 40 mln zł. Część jest poukrywana w nieruchomościach - zdradza Bartosz Witakowski, były współpracownik "najmłodszego polskiego milionera" Piotra K. Witakowski zwierzył się reporterowi "Uwagi!" TVN.
Przez kilka lat gwiazda Piotra K. świeciła jasno. "Najmłodszy polski milioner" pojawiał się na prestiżowych imprezach i robił zawrotną karierę w mediach.
- Na swój sposób był geniuszem - nie ma wątpliwości jego były współpracownik Bartosz Witakowski, który pracował u K. jako "dyrektor logistyki".
- Piotr wszystko wymyślał sam, a jednocześnie, nawet wśród pracowników, utrzymywał przekonanie, że produkty, które dystrybuuje, to są produkty najwyższej jakości - dodaje.
- Produkt reklamowany w mediach, który można było kupić za 87 zł, naprawdę wraz z opakowaniem był wart 2 zł 60 gr. Nikomu to w niczym nie mogło ani pomóc, ani zaszkodzić. Ot, mieszanka zbóż i ziół. Jedyne, co powodują, to efekt placebo - mówi były współpracownik Piotra K.
Biznes jednak się kręcił. W dużej mierze dzięki skutecznej reklamie. - Statyści występowali jako lekarze, a konsultanci po odebraniu telefonu mieli nakaz od Piotra, by przedstawiali się jako lekarze bądź dietetycy – zdradza Witakowski.
Sprzedaż suplementów przyniosła Piotrowi K. krociowe zyski. - Obrót firmy w marcu to ok. 3,5 mln zł - twierdzi jego były współpracownik.
"Najmłodszy polski milioner" swoje produkty reklamował jako skuteczne środki nie tylko na odchudzanie, ale także na wątrobę, żylaki a nawet raka. - Jeden specyfik się nie sprzedał, więc zmieniono etykiety i reklamowano, jako "onkosis", lek na nowotwory, japońskiej receptury. Ludzie dzwonili z nadzieją, że im to pomoże. Jeden konsultant się rozpłakał, bo akurat jego rodzice zmarli na raka - opowiada Witakowski. Produktem, który przyniósł Piotrowi K. największy sukces marketingowy, a zarazem rozpoczął jego problemy z prawem, był żel do wybielania zębów White Time. Służby sanitarne uznały, że zawiera on za dużą ilość substancji wybielającej. – Składaniem tego produktu – tubek, nakładek, pudełek - zajmowali się podlegli mi pracownicy. Stężenie tej substancji faktycznie się nie zmieniło. Piotr wydrukował w drukarni tylko nowe pudełka - opowiada Witakowski.
Wyszedł za kaucją
W lutym prokuratura postawiła młodemu biznesmenowi zarzut wprowadzania do obrotu kosmetyków niezgodnie z prawem. - Podejrzewam, że White Time był w sprzedaży do zeszłego czwartku, kiedy Piotr K. został zatrzymany - mówi Witakowski. Teraz magazyn jest już zabezpieczony przez policję.
Piotr K. wyszedł na wolność po wpłaceniu 200 tysięcy złotych kaucji. Ma zakaz opuszczania kraju i musi dwa razy w tygodniu stawiać się w komisariacie policji. W areszcie nadal przebywa najbliższy współpracownik Piotra K., Mikołaj D.
40 mln złotych?
- Nawet, jeśli K. wyląduje w więzieniu na kilka lat, po wyjściu nie będzie biedny - uważa Witakowski.
Czy rzeczywiście jest milionerem? - pytał reporter "Uwagi!". - Tak. Kiedy odchodziłem, jego aktywa oscylowały w okolicach 40 mln zł. Część jest poukrywana w nieruchomościach – odpowiada Witakowski.
Jakim człowiekiem jest K.? - Wbrew pozorom oszczędnym. Nie licząc zakupu lamborghini – śmieje się współpracownik biznesmena.
- Moim zdaniem jego plan był taki: szybko, dużo i zniknąć. Za kwotę stu tysięcy dolarów można kupić paszport obywatela Seszeli, który pozwala na ruch bezwizowy do Stanów Zjednoczonych, gdzie Piotr już mieszkał. - mówi. Dodaje, że był świadkiem rozmowy, podczas której Piotr K. miał "załatwiać" zakup paszportu.
To zeznania Witakowskiego pogrążyły Piotra K. Czy się nie boi? - Bardziej się go obawiałem przed złożeniem zeznań. On bardzo skutecznie potrafi zmanipulować i zastraszyć. Kiedyś zapytał mnie: "Czy znasz kogoś, kto jednego człowieka mógłby wywieźć do lasu?". Wiem, że tej osobie nic się nie stało - kończy Witakowski.
Autor: db//rzw / Źródło: Uwaga TVN