Dobrze, że premier spotkał się z pielęgniarkami, ale to dopiero pierwszy krok, do przełomu jeszcze daleko - tak można podsumować komentarze polityków po rozmowach w kancelarii szefa rządu.
- To nic nadzwyczajnego, że po tygodniu ostrych wystąpień ze strony rządzących, po tygodniu nieludzkiego traktowania pielęgniarek, wreszcie pan premier pofatygował się z nimi porozmawiać - uważa szef SLD Wojciech Olejniczak.
Zdaniem Olejniczaka, zachowanie Jarosława Kaczyńskiego było "skandaliczne" - Premier dziś zrozumiał, że tak nieludzko postępować nie można i dobrze, że ktoś mu to wytłumaczył - dodał. - Zobaczymy, czy starczy mu odwagi, żeby zaproponować konkretne rozwiązania, czyli podwyżki oraz reformę służby zdrowia - podsumował lider SLD.
Nie przebierał w słowach również wiceszef PSL. - Premier wywołał konflikt, pobawił się tym konfliktem, a na koniec powiedział pielęgniarkom: "nie mam wam nic do powiedzenia, ale skoro chcecie mnie zobaczyć, to jestem - wasz pan i władca, a teraz do domu". Nie ma natomiast żadnego planu rozwiązania obecnego konfliktu w służbie zdrowia - uważa Marek Sawicki.
Zdaniem polityka PSL, wtorkowe rozmowy mogły odbyć się już tydzień temu. - To pan premier jest odpowiedzialny za to, że grupa ludzi 7 dni nie pracuje, a koczuje w nieludzkich warunkach pod kancelarią premiera - zaznaczył Sawicki. Zdaniem polityka, premier nie zaproponował protestującym pielęgniarkom nic konkretnego.
- Cieszę się, że pan premier zdecydował się na spotkanie, chociaż do niego powinno i mogło dojść dużo wcześniej, gdyby nie fochy pana premiera - ocenia wiceszef PO Bronisław Komorowski.
Według polityka, "niepotrzebne okazały się słowa o przestępcach". - To nauczka, że nawet premier powinien trzymać język na uwięzi, bo później niezręcznie jest się z tych słów wycofywać, a jeszcze bardziej niezręcznie spotykać się z osobami, o których mówiło się w taki sposób - dodał. Komorowski wyraził nadzieję, że rząd zajmie się teraz realną reformą ochrony zdrowia.
- Każdy premier w cywilizowanym kraju musi umieć rozmawiać ze swoim narodem. Pan premier po tygodniu batalii posłuchał głosu swoich doradców - wtórowała Ewa Kopacz (PO) z sejmowej komisji zdrowia. Zdaniem posłanki dzisiejsze rozmowy to dopiero "początek bardzo długiej drogi".
Według posła PiS Marka Suskiego rozmowy są pozytywnym sygnałem. - Pielęgniarki zobaczą że premier naprawdę ma dobrą wolę i chce rozmawiać i rozwiązywać problemy. Myślę, że ten pat się zakończy. Polityk zaznaczył, że wszyscy współczują pielęgniarkom z powodu fatalnej sytuacji w jakiej się znalazły.
Cztery pielęgniarki po rozmowie z szefem rządu Jarosławem Kaczyńskim zdecydowały się opuścić kancelarię. Kobiety przebywały w siedzibie premiera przy Alejach Ujazdowskich od 19 czerwca. Chciały, by petycję z ich żądaniami przyjął osobiście Jarosław Kaczyński. Gdy tak się nie stało, postanowiły pozostać w jednej z sal kancelarii.
Źródło: PAP, TVN24, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24