Przedstawiciele osób skrzywdzonych w Kościele spotkali się z biskupami na Jasnej Górze. - Udało się wziąć biskupów trochę za ręce i jakby zaczynamy iść w jednym kierunku, w jedną stronę, na pewne rzeczy zaczynamy patrzeć bardzo podobnie - mówił Robert Fidura, jeden z przedstawicieli pokrzywdzonych. - Myśmy tego doświadczyli, księża biskupi nie, więc jeżeli nie połączymy sił, to niewiele z tego wyniknie - dodał.
Przedstawiciele osób wykorzystanych seksualnie przez duchownych spotkali się we wtorek po południu na Jasnej Górze z biskupami. Później wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Był wśród nich prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak, który jest jednocześnie delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży.
- Dla mnie osobiście jest to ważny etap, na którym doświadczamy ciągle tej prawdy, że skrzywdzenie w Kościele przez niektórych duchownych nie jest tylko sprawą związaną z odpowiednią aplikacją prawa, z tym, co się wiąże z podejściem do całego działania, także związanego z ochroną dzieci i młodzieży - mówił prymas.
- Koncentruję się przede wszystkim wokół krzywdy, której doznali nasi siostry i bracia, i dlatego też to spotkanie było dla mnie przede wszystkim spotkaniem bardzo konkretnym z osobami, które tej krzywdy doznały. Oczywiście, że oprócz tego, co wiąże się z osobistym świadectwem, które na pewno dotknęło po raz kolejny moje serce i kiedy mogłem wsłuchiwać się w to świadectwo osoby skrzywdzonej, doświadczałem tej prawdy, że poprzez to, co ciemne, grzeszne, przebija się światło - mówił dalej.
"Spotkanie przeorało emocje"
Potem głos zabrał jeden z przedstawicieli osób skrzywdzonych, Robert Fidura.
- Państwo mnie nie znacie, ja raczej nie owijam bawełnę i mogę zapewnić, że wszystko, co zaplanowaliśmy, co dla nas ważne, co istotne, udało nam się przedstawić księżom biskupom. Księża biskupi usłyszeli to, ale i zwrotnie jakby z ich strony mieliśmy bardzo szczere i takie bardzo osobiste wręcz wypowiedzi - powiedział.
- Nie będziemy wchodzili w szczegóły czy wszystkie punkty. Chcemy, żeby to najpierw usłyszeli nasi mandanci, jeśli mogę tak to określić, czyli osoby, które tu reprezentujemy. Im się to jakby najpierw należy, a poza tym musimy się też trochę uporać z własnymi emocjami. Nie oszukujmy się, tak to wygląda - dodał.
Fidura przyznał, że "spotkanie było bardzo emocjonujące" i "bardzo mocno przeorało emocje". - Spotkanie było niezwykle otwarte, (...), wszystko, co zaplanowaliśmy, co dla nas ważne, dało się przedstawić - powiedział.
- Jestem niezwykle wdzięczny, że udało się wziąć biskupów trochę za ręce i jakby zaczynamy iść w jednym kierunku, w jedną stronę, na pewne rzeczy zaczynamy patrzeć bardzo podobnie (...). Myśmy tego doświadczyli, księża biskupi nie, więc jeżeli nie połączymy sił, to niewiele z tego wyniknie - mówił dalej Fidura.
Pankowiak: mam wrażenie, że to spotkanie było historyczne
Później głos zabrał Jakub Pankowiak, jeden z bohaterów filmu "Zabawa w chowanego" braci Sekielskich, dotyczącego przypadków wykorzystywania seksualnego w polskim Kościele i jeden sygnatariuszy listu do episkopatu, jaki przedstawiciele osób skrzywdzonych wysłali w maju do Rady Stałej Episkopatu Polski, a którego konsekwencją było wtorkowe spotkanie.
- Odnoszę wrażenie, że dzisiejsze spotkanie było spotkaniem historycznym i to nie jest za duże słowo - powiedział. Wyjaśnił, że było to pierwsze spotkanie w tak szerokim gronie, w którym uczestniczyła większość biskupów.
Jak zaznaczył, "nie było to spotkanie, które miało na celu opowiedzenie o krzywdzie". - To był jeden z punktów, który miał przypomnieć biskupom, jak wielka to krzywda i z czym osoby skrzywdzone muszą się zmagać. Dla mnie przede wszystkim było to spotkanie, w którym nareszcie mogliśmy być partnerami w rozmowie i mogliśmy przedstawić swoje oczekiwania, które mamy wobec swojego Kościoła - powiedział Pankowiak, dodając, że są one "bardzo konkretne".
Podkreślił, że "jest jeszcze szereg osób, które mają swoje oczekiwania, ale nie podpisały się pod tym listem, bo zupełnie inaczej postrzegają tę rzeczywistość". - Chciałbym, żebyśmy o nich również pamiętali, bo są równie ważną częścią społeczeństwa i mimo że w Kościele nie są, to mają prawo do tego, żeby formułować swoje oczekiwania - powiedział.
- Mam wrażenie, że od dziś o wiele łatwiej będzie nam zrozumieć się nawzajem, że o wiele łatwiej będzie nam pójść razem, choć wiem, że ta droga na pewno nie będzie usłana tylko i wyłącznie różami - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24