Prywatni przedsiębiorcy wykupili lokale jednej ze spółdzielni w Sosnowcu. Mieszkańcom podnieśli czynsz, a teraz grożą eksmisjami. I to mimo że to lokatorzy mieli prawo pierwokupu, a część z nich wpłaciła już nawet zaliczki na poczet kupna mieszkania. Materiał programu "Blisko ludzi".
Ponad dwa tysiące lokatorów Spółdzielni Mieszkaniowej Sokolnia w Sosnowcu (która jest obecnie w likwidacji) jest zagrożonych eksmisją. Chcieli wykupić swoje spółdzielcze mieszkania na własność, a zostali wraz z mieszkaniami sprzedani.
Wyrzucanie lokatorów
Część mieszkań spółdzielnia oddała za swoje długi, wszystkie sprzedano po bardzo atrakcyjnych cenach - średnia wynosiła ok. 4-7 tys. złotych za całe mieszkanie. - Gdybyśmy doprowadzili do wartości rynkowej, to może ta kwota powinna być 5-6 razy większa - powiedziała Halina Stankiewicz, likwidator spółdzielni mieszkaniowej Sokolina.
W ostatnich dniach uprawomocniło się kilka wyroków eksmisyjnych. Wkrótce nowi właściciele zaczną wyrzucać z domów lokatorów, których spółdzielnia przed laty sprzedała wraz z ich mieszkaniami, żeby ratować swoją sytuację finansową. Lokatorzy przed laty wpłacili spółdzielni zaliczki, bo chcieli wykupić swoje mieszkania na własność. Prezes spółdzielni przyjmowała też od nich pieniądze na wykup mieszkania, chociaż były one już sprzedane. Lokatorzy byli uprzywilejowanymi kupcami. Mieli prawo pierwokupu. A mimo to zostali przez zarząd spółdzielni sprzedani.
Przedsiębiorca kupował mieszkania sam od siebie
Mieszkania z lokatorami kupowali od spółdzielni różni przedsiębiorcy. Najwięcej lokali, ponad osiemset, kupił Ryszard Sz. Co ciekawe, w czasie, gdy spółdzielnia pozbywała się nieruchomości, Sz. był jej pełnomocnikiem ds. sprzedaży mieszkań. Spółdzielnia należy do jego żony.
- Z jednej strony pan Sz. był przedstawicielem spółdzielni, sprzedawał, a przechodził na drugą stronę biurka i był kupującym - relacjonuje reporterowi "Blisko Ludzi" Marian Kozieł, poszkodowany lokator spółdzielni Sokolnia. W sprawie sprzedaży i kupowania mieszkań z zasobu SM Sokolnia toczą się obecnie procesy karne - zarówno przeciwko Ryszardowi Sz., jak i przeciw dwóm byłym członkom zarządu spółdzielni. Prokuraturze nie udało się zabezpieczyć majątku Ryszarda Sz. Już nie posiada on nieruchomości, które miały stanowić zabezpieczenie majątkowe.
Członek zarządu: ktoś wprowadził nas w błąd
Oskarżeni w tej samej sprawie członek zarządu spółdzielni i wiceprezes twierdzą, że sami są ofiarami. - Ja już mam dosyć. Jestem skrzywdzony - powiedział wiceprezes w rozmowie z reporterem "Blisko ludzi". - Ktoś nas w błąd wprowadził - dodał były członek zarządu, który twierdzi, że dowiedział się o wszystkim po sprzedaży.
W tym samym czasie sądy cywilne ferują niekorzystne dla lokatorów wyroki o ich eksmisji z zajmowanych przez nich mieszkań.
- Boję się, że wejdzie mi komornik, zlicytuje mieszkanie, kupi je nowy właściciel, a ja zostanę bez dachu nad głową z niepełnoletnią córką - żali się reporterowi "Blisko Ludzi" Arturowi Zakrzewskiemu Alicja Tynczyszyn, poszkodowana lokatorka spółdzielni Sokolnia. Pani Alicja, jak twierdzi, dowiedziała się, że została sprzedana z mieszkaniem, pół roku po sprzedaży.
Podnoszenie czynszu i eksmisje
Przedsiębiorcy, którzy kupili od spółdzielni mieszkania, najpierw podnieśli lokatorom czynsz. W skrajnych przypadkach z czterech do dwudziestu złotych za metr kwadratowy. Gdy lokatorzy się nie zgodzili i cały czas płacili czynsz spółdzielni po starych stawkach, dostawali pozwy o eksmisje i o odszkodowania za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Ostatnio sąd unieważnił około osiemdziesięciu transakcji kupna-sprzedaży spółdzielczych lokali. To jednak jedynie niecałe dziesięć procent wszystkich mieszkań sprzedanych przez spółdzielnię ze szkodą dla lokatorów. Wyroki unieważniające część transakcji są jeszcze nieprawomocne. Poza tym lokale kupione od spółdzielni przez przedsiębiorców, były jeszcze wielokrotnie dalej sprzedawane.
"Metody mafijne"
- To, co zrobiła ta spółdzielnia, to jest po prostu draństwo, przypominają metody wręcz mafijne - powiedziała senator Lidia Staroń w studiu programu "Blisko ludzi". Jej zdaniem spółdzielnia nie miała prawa do takich poczynań. - Spółdzielnia miała obowiązek, to są byłe mieszkania zakładowe, żeby wszyscy ci ludzie mieli lokatorskie prawo do lokalu. Oni wszyscy mieli mieć prawo do swojego lokalu - dodała.
Senator nazwała też oskarżonych "zorganizowaną grupą, która powinna dzisiaj dawno już siedzieć".
- Zasadne byłoby tu zawieszenie postępowania eksmisyjnego do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia spraw obejmujących ustalanie nieważności tej umowy sprzedaży, czy zbycia udziałów - stwierdziła w studiu adwokat Joanna Parafianowicz. Odniosła się też do faktu, że nie udało się zabezpieczyć majątku Ryszarda S. - Jest wiele przypadków ludzi, którzy ukrywają majątki. Jest możliwość na pewno fizycznego zlokalizowania tych mieszkań - powiedziała.
"Prokuratura nie zrobiła nic"
Również adwokat Rafał Dębkowski uważa, że istnieją odpowiednie instrumenty, aby to zrobić, ale "trzeba chcieć". - Czy prokuratura zrobiła wszystko w odpowiednim czasie? - zapytał. Przedstawiciele prokuratury odmówili jednak udziału w programie.
Senator Staroń wystąpiła w tej sprawie do Prokuratora Generalnego. Jej zdaniem prokuratura nie zrobiła praktycznie nic. - To, że wytoczyła jedno powództwo o unieważnienie, to jest nic, bo nie zabezpieczyła wszystkich tych aktów - dodała. - Powinna pójść dalej, wystąpić o uzgodnienie ksiądz wieczystych - stwierdziła. Wyjaśniła, że eksmitowani dziś ludzie złożyli zawiadomienie w 2009 roku. - Nie doszłoby do tego, gdyby prokuratura zareagowała - powiedziała.
"Winni są też nabywcy"
Sąd w Katowicach unieważnił umowę dotyczącą sprzedaży kilkudziesięciu mieszkań w 2014 roku, ale dopiero po blisko roku przekazał sprawę do sądu apelacyjnego. Ten zamierza wyznaczyć termin rozprawy na koniec lutego.
Zdaniem Haliny Stankiewicz, likwidatora spółdzielni, były podejmowane próby, aby przyspieszyć tę sprawę. - Oprócz tej sprawy w spółdzielni są też inne sprawy, które też łączą się ze sprzedażą mieszkań - dodała.
- Jest to absolutne zaniechanie jeśli chodzi o reprezentację - stwierdziła senator. Jej zdaniem winni są też nabywcy mieszkań, którzy dążą do eksmitowania lokatorów oraz urząd skarbowy. - Nie zastanowiło to urzędu, że część mieszkań została za darmo sprzedana?- zapytała.
Autor: mart//gak / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24