Sejmowa speckomisja chce się dowiedzieć, jak wydane zostały miliony dolarów, które polski wywiad miał dostać od amerykańskiej CIA - dowiedział się portal tvn24.pl. - Chcemy znać los każdego dolara, bo docierają do nas niepokojące informacje - potwierdza w rozmowie z nami szef komisji Marek Biernacki.
"Darowizną" od amerykańskiego wywiadu komisja do spraw służb specjalnych zajmie się najpewniej jeszcze w styczniu. - Jestem zaniepokojony formą przekazania tych pieniędzy. W interesie naszego państwa jest wyświetlenie w najdrobniejszych szczegółach przepływów tej gotówki - tłumaczy Marek Biernacki.
Przyznaje, że szczególnie niepokoi go jeden fragment raportu demokratycznej senator Dianne Feinstein opublikowanego kilka tygodni temu. Z oficjalnego dokumentu wynika, że dopiero gdy Amerykanie zaproponowali gotówkę przedstawicielom nie wymienionego z nazwy kraju (dziennikarze i eksperci nie mają wątpliwości, że chodzi o Polskę - red.), poprawiło się nastawienie na wydanie zgody dla powstania ośrodka CIA.
- Chcę wiedzieć, czy na pewno każdy dolar został wykorzystany przez nasz wywiad. Brutalnie mówiąc, czy ktoś nie potraktował tego jako szansy na odniesienie osobistej korzyści - mówi nam opozycyjny członek speckomisji Marek Opioła.
5, 15 czy 30 milionów
W raporcie autorstwa demokratycznych senatorów nie pada także kwota, jaką przekazało CIA. Historycznie odtwarzając pojawiały się trzy różne sumy: 5 milionów, 15 milionów i w końcu nawet 30 milionów dolarów.
Najniższa była znana od kilku lat, niemal od momentu gdy pojawiły się pierwsze informacje istnieniu tajnego ośrodku CIA na terenie szkoły wywiadu w mazurskich Starych Kiejkutach. Niemal dokładnie przed rokiem Adam Goldman na łamach "Washington Post" w artykule "The hidden history of the CIA’s prison in Poland" ujawnił, że było to 15 milionów dolarów. Świadkowie do których dotarł, opowiedzieli mu całą operację w najdrobniejszych szczegółach.
“W zimny dzień, na początku 2003 roku w ambasadzie USA w Warszawie pojawiło się dwóch doświadczonych oficerów CIA z dużymi, kartonowymi pudłami. W środku było 15 milionów dolarów, które przywieźli jako pocztę dyplomatyczną z amerykańskiej ambasady w Berlinie”. Następnie kartony zostały przewiezione do siedziby Agencji Wywiadu na warszawskim Mokotowie, gdzie odebrał je jej ówczesny wiceszef pułkownik Andrzej Derlatka.
Inną wersję wydarzeń przedstawili niedawno dziennikarze “Gazety Wyborczej”. Dotarli do byłego “urzędnika polskiego wywiadu”, który ujawnił że Amerykanie przekazali 30 milionów dolarów. Zaprzeczył także, by to była zapłata za zgodę na istnienie ośrodka, w którym poddawano torturom podejrzanych o terroryzm.
- Pieniądze były przeznaczone na operacje specjalne, które prowadziliśmy z Amerykanami w Afganistanie i innych państwach - zapewniał rozmówca “Gazety Wyborczej”.
Budżet wywiadu
Teraz na cały rok nasi szpiedzy mają do wydania około 150 milionów złotych. Przy czym eksperci oceniają, że co najmniej 80 proc. budżetu służby, to “koszty stałe”, czyli pensje. Oznacza to, że na wszystkie inne wydatki (m.in. działania operacyjne) zostaje zaledwie około 30 milionów.
- A 30 milionów dolarów to 90 milionów złotych, czyli pieniądze na trzy lata funkcjonowania Agencji Wywiadu. To pokazuje o jak znaczącej kwocie mówimy - tłumaczy nam jeden z posłów, członków speckomisji.
Dwa raporty
Posłowie chcą również zbadać co nasz wywiad wiedział o placówce CIA. Leszek Miller, ówczesny premier i Aleksander Kwaśniewski - wtedy prezydent - twierdzą, że Polacy nie mieli wstępu do willi w Starych Kiejkutach, w której przetrzymywano podejrzanych o terroryzm.
- Żaden polski oficer nie jest podejrzany o stosowanie tortur - dodaje Miller.
Wraz z prezydentem Kwaśniewskim tłumaczą, że wydali zgodę na ściślejsze współdziałanie polskiego wywiadu z amerykańskim, a nie na torturowanie w Starych Kiejkutach podejrzanych o terroryzm.
Autor: Robert Zieliński//plw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24