Przewidując falę strajków, rząd chce ukrócić działalność związków zawodowych - pisze "Rzeczpospolita", a "Polska" publikuje sondaż, z którego wynika, że aż 75 proc. Polaków uważa, że należy im się podwyżka. Gabinet Donalda Tuska może czekać ciężki rok.
Niemal 44 proc. osób pytanych przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie dziennika „Polska” uważa, że ma szansę wkrótce zacząć zarabiać więcej. Mniejsza grupa, ale też pokaźna, prawie 32 proc., nie widzi szans na poprawę swoich zarobków i jako swoją jedyną szansą widzi strajk.
Niemal 40 proc. ankietowanych, zatrudnionych zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej, jest gotowych wziąć udział w akcji protestacyjnej, by poprawić swoje zarobki, pisze dziennik.
Ile Polacy chcą zyskać? Ponad 65 proc. Polaków zadowoliłaby podwyżka nie wyższa niż 500 zł. Tylko 22 proc. uważa, że powinni dostać nie mniej niż 500, choć nie więcej niż 1000 zł. Co dziesiąta osoba deklaruje, że oczekuje podwyżki wyższej niż 1000 zł.
A jeśli jednak do strajków dojdzie, protestujący mogą liczyć na przychylność Polaków. Według sondażu "Polski", 56 proc. badanych twierdzi, że protestujący to zdesperowani ludzie walczący o poprawę swojej sytuacji materialnej.
Szykuje się wojna rządu ze związkami?
Skoro Polacy chcą strajków, mobilizują się związki zawodowe. Protesty zapowiadają: lekarze, nauczyciele, urzędnicy, policjanci, celnicy, a ostatnio listonosz Dlatego też, jak donosi "Rzeczpospolita", gabinet Donalda Tuska szykuje się do uderzenia na związki.
- Nieoficjalnie się mówi, że rząd ma pomysł, by m.in. związki finansowały się tylko z własnych składek (obecnie łożą na nie pracodawcy) oraz by nie miały swoich lokali w zakładach pracy - informuje gazeta, dodając, że Tusk chciałby doprowadzić do zmniejszenia liczby związków.
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego dla TVN24, 45 proc. Polaków popiera ograniczenie roli związków zawodowych, które, jak uważają, realizują przeważnie tylko własne, a nie pracownicze interesy. (PRZECZYTAJ WIĘCEJ)
Związkowcy: To się nie uda
Na rządowe zmiany w stylu Margaret Thatcher z pewnością działacze związkowi się nie zgodzą. - To zamach na demokrację. Na pracy związków korzystają wszyscy zatrudnieni – mówi "Rz" Alfred Bujara, przewodniczący sekcji krajowej pracowników handlu NSZZ „S”.
Ale i związkowcy chcą zmiany obecnego prawa. Oni również uważają, że organizacji pracowniczych jest za dużo. - W interesie pracowników jest konsolidacja związków, winnym wypadku władza wykorzystuje podziały, prowadząc dialog z ugodowymi organizacjami –mówi "Rz" Iwona Fołta, lider Porozumienia Białostockiego celników - organizacji, która najmocniej optowała za kontynuacją strajku na granicach.
Ale związkowcy są też spokojni: - O zmianach mówili już i za SLD, i za PiS, ale nikt nie wdroży ich w życie – ocenia w "Rz" Wacław Czerkawski, wiceprezes ZZ Górników w Polsce.
Źródło: TVN24, PAP, "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24