Policjanci zauważyli kierowcę, który przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. Mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli i zaczął uciekać. Gdy drogę zablokował mu kolejny radiowóz, 34-latek wysiadł z auta i zaczął uciekać pieszo. W samochodzie zostawił żonę i dwuletnią córkę. Okazało się, że mężczyzna ma aktywny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Do zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór na terenie miejscowości Sułkowice w gminie Solec-Zdrój (woj. świętokrzyskie). To tam policjanci kontrolowali prędkość pojazdów poruszających się w obszarze zabudowanym i zauważyli kierowcę forda, który jechał o 23 kilometry na godzinę za szybko. - Funkcjonariusze postanowili zatrzymać go do kontroli drogowej. Za pomocą latarki z czerwonym światłem wydali sygnał do zatrzymania pojazdu. Mężczyzna zamiast zatrzymać się, przyspieszył i zaczął odjeżdżać. W ślad za nim ruszył patrol, rozpoczął się pościg - relacjonuje Tomasz Piwowarski z policji w Busku-Zdroju.
Policja: wiózł żonę i dwuletnią córkę, zostawił je w samochodzie i zaczął uciekać pieszo
Przejazd uciekającemu kierowcy zablokował inny radiowóz. Mężczyzna - jak opisuje policja - zatrzymał wtedy swoje auto i zaczął uciekać na piechotę. Po chwili 34-latek został zatrzymany. Okazało się, że w samochodzie zostawił swoją 19-letnią żonę i dwuletnią córkę. - Dziewczynka była przewożona w niewłaściwy sposób, poza fotelikiem ochronnym - mówi Piwowarski.
Jak informuje policja, mężczyzna uciekał, bo chciał uniknąć odpowiedzialności. - Przyznał, że nie ma uprawnień do kierowania. Co więcej, od września ubiegłego roku posiada on dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, a jego samochód nie miał aktualnych badań technicznych - wylicza Piwowarski.
34-latek został zatrzymany. - Śledczy zliczą naruszone przepisy prawa. Za popełnione wykroczenia i przestępstwa mężczyzna odpowie przed sądem - zaznacza policjant. I dodaje, że kierowcy grozi do pięciu lat więzienia.
Źródło: policja świętokrzyska
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock