Śnięte ryby to początek wielkiej katastrofy. Proszę pamiętać, że teraz ptaki będą je jadły i będziemy widzieli wielką śmierć tej rzeki - powiedział w TVN24 muzyk i aktywista Michał Zygmunt, od lat związany z rzeką Odrą. Jak zwracał uwagę, "ludzie po prostu nie wiedzą niczego" o sprawie. - Używają tej rzeki, podlewają swoje zbiory, pasą zwierzęta - mówił. Piotr Nieznański z WWF (Koalicja Ratujmy Rzeki) ocenił, że "jest ogromny rozdźwięk pomiędzy komunikatami instytucji publicznych, a tym, co się dzieje".
Wędkarze pod koniec lipca zaczęli zgłaszać informacje o śniętych rybach w Odrze. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Zielonej Górze przekazał w środę, że stan rzeki jest objęty stałym monitoringiem, prowadzone są obserwacje i pomiary terenowe, a także pobierane są próbki do badań na obszarach działania kolejnych wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tony martwych ryb w Odrze. "Obserwuję rzekę trzydzieści lat, w tak złym stanie jej jeszcze nie widziałem"
Aktywista: to konsekwencja poważniejszych zaniechań
Do tej sprawy odniósł się w poranku TVN24 muzyk i aktywista Michał Zygmunt, od lat związany z rzeką Odrą. - To, co widzimy teraz, jest konsekwencją poważniejszych zaniechań, które się dzieją - ocenił. - Podobne, w mniejszej skali wycieki, trwają już na Odrze od długiego czasu. To nie jest tylko ta substancja, która teraz płynie. Wcześniej wojowaliśmy z fabryką, która wypuszcza fenol - powiedział.
Jak podkreślał, "zgłoszenia do odpowiednich służb podjęło pewnie więcej osób". - Na pewno jest nas wielu w to zaangażowanych, natomiast tych właściwych służb na rzece wciąż brak - dodał.
"Będziemy widzieli wielką śmierć tej rzeki"
Pytany o możliwą przyczynę występowania w Odrze śniętych ryb, Michał Zygmunt powiedział, że "jest to po prostu chemia". - Myślę, że problemem jest to, że instytucje po prostu tak długo każą czekać. Proszę zwrócić uwagę, że fala z górnej części biegu Odry pokonała już kilkaset kilometrów, weszła w pas Odry polsko-niemieckiej i dopiero dziś, kiedy ta fala zbliża się do ujścia do jeziora Dąbie w Szczecinie, podejmowane są jakieś kroki - mówił.
Aktywista zwracał uwagę, że "nie została wydana żadna informacja" w sprawie zagrożeń. - Przypominam, że jest szczyt lata, tysiące osób kąpie się w Odrze. Ludzie używają tej rzeki, podlewają swoje zbiory, pasą zwierzęta i tak naprawdę do dzisiaj - oprócz tego, że ludzie dzwonią do takich ludzi jak ja i pytają, czy mogą pływać kajakiem czy iść nad rzekę z psem - po prostu nie wiedzą niczego. Myślę, że to jest największym dramatem tej sytuacji - podkreślił.
- Żądamy ukarania winnych i zaangażowania się instytucji w życie nad rzekami, bo mamy wrażenie, że zostaliśmy sami - zaapelował Michał Zygmunt. - Same śnięte ryby to początek wielkiej katastrofy. Proszę pamiętać, że teraz ptaki będą jadły te ryby i będziemy widzieli wielką śmierć tej rzeki. Stała się olbrzymia tragedia - zwrócił uwagę aktywista.
Nieznański: polskie prawo stosuje zbyt niskie kary wobec zanieczyszczających środowisko
Piotr Nieznański z WWF (Koalicja Ratujmy Rzeki) mówił w TVN24, że "jest ogromny rozdźwięk pomiędzy komunikatami instytucji publicznych, a tym, co się dzieje". - Wędkarze alarmowali o śniętych rybach na Odrze dużo wcześniej - powiedział.
- To, co stało się na Odrze, powinno być punktem zapalnym do weryfikacji jakości działania polskich służb ochrony środowiska. Przede wszystkim dania im niezależności, również politycznej - stwierdził. W jego opinii "cała sprawa powinna być zbadana przez niezależny zespół naukowców, a nie przez urzędników, polityków czy dziennikarzy".
Zdaniem Nieznańskiego mamy do czynienia ze "słabością polskiego prawa, które stosuje zbyt niskie kary wobec tych, którzy zatruwają środowisko". - Te kary powinny być odstraszające dla tych, którzy zanieczyszczają środowisko - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24