Jeżeli ktoś z premedytacją ujawnił te dane, to nie mógł się kierować niczym innym, niż tylko względami politycznymi i doraźnymi interesami, działając w imię obozu rządzącego - powiedziała w TVN24 dziennikarka Wirtualnej Polski Bianka Mikołajewska, odnosząc się do publikacji mediów rządowych, które mogły przyczynić się do identyfikacji skrzywdzonego przez pedofila syna posłanki PO Magdaleny Filiks. Podkreśliła, że proces odbywał się z wyłączeniem jawności i donoszący o tym w materiałach prasowych pracownicy mediów rządowych zdawali sobie z tego sprawę. - Dokonano powtórnej wiktymizacji młodego człowieka, który już padł ofiarą pedofila, a potem padł ofiarą propagandzisty z mediów narodowych - ocenił Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks poinformowała w piątek wieczorem o śmierci jej syna, Mikołaja. Chłopiec miał 15 lat, popełnił samobójstwo. Nie da się jednoznacznie wyrokować co do przyczyn odebrania sobie życia, śledztwo w sprawie śmierci 15-latka prowadzi szczecińska prokuratura. Według szefa państwowej komisji do spraw pedofili Błażeja Kmieciaka, rządowe media na przełomie roku doprowadziły do identyfikacji syna posłanki jako ofiary skazanego pedofila.
We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe syna posłanki Magdaleny Filiks. Miały charakter prywatny. Brali w nich udział między innymi politycy Koalicji Obywatelskiej.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Mikołajewska: brakuje słów w języku ludzi przyzwoitych
Sprawę w TVN24 komentowała dziennikarka Wirtualnej Polski Bianka Mikołajewska. - Ciężko jest mówić o tym wszystkim dzień po pogrzebie. To jest moment, w którym powinniśmy jeszcze wszyscy i tej rodzinie dotkniętej tragedią dać odpocząć, i po prostu sami zastanowić się nad tym wszystkim, co się stało - zaznaczyła.
Odniosła się do zachowania mediów rządowych w kontekście śmierci nastolatka. - Tego, co się dzieje obecnie w mediach państwowych myślę, że nikt się chyba nie spodziewał. Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że dojdzie do czegoś takiego, do jakiegoś patologicznego seansu nienawiści, który odbywa się w tej chwili w mediach państwowych, po prostu bym w to nie uwierzyła. Brakuje słów w języku ludzi przyzwoitych na opisanie tego, co w tej chwili odbywa się na antenie telewizji publicznej, co się odbywa w niektórych radiach publicznych - powiedziała.
- Tutaj w ogóle nie mamy do czynienia z zastosowaniem żadnych reguł dziennikarskich. (…) Sama przecież koordynowałam w swoim życiu zawodowym prace nad kilkoma bardzo ważnymi teksami dotyczącymi pedofilii i to są sprawy, które zawsze w redakcjach traktuje się z niezwykłą delikatnością, z niezwykłą ostrożnością, tak by nie zrobić krzywdy ofiarom. Materiały publikuje się za zgodą i ofiar, i rodzin tych ofiar, by powtórnie nie narażać ich na dodatkową traumę - tłumaczyła.
Dodała, że w przypadku publikacji mediów rządowych "nie wyobraża sobie, w jaki sposób podejmowano decyzje, żeby ujawnić takie dane, które w bardzo prosty sposób pozwalały zidentyfikować, o kogo chodzi". - Dzisiaj media państwowe tłumaczą się, że przecież oni nie podali nigdzie jako pierwsi imienia i nazwiska ofiary ani nawet imienia i nazwiska matki ofiary. To są oczywiście bzdury, ponieważ te dane, które ujawniono, pozwalały bez problemu, w kilku krokach, (…) zidentyfikować, o kogo chodzi - wskazała.
- Ci ludzie działali z pełną świadomością. W artykułach na stronie internetowej TVP Info i Radia Szczecin była informacja o tym, że proces toczył się z wyłączeniem jawności, więc ci ludzie doskonale wiedzieli, że z jakichś powodów tę jawność wyłączono. A wyłączono ją po to właśnie, by te dane nie zostały ujawnione - zauważyła.
- Jeżeli ktoś zrobił to z pełną świadomością i z premedytacją ujawnił mimo wszystko te dane, i to ujawnił w rok po tym, jak zapadł wyrok na osobę, która dokonała przestępstwa pedofilskiego, to nie mógł się kierować niczym innym, niż tylko względami politycznymi i jakimiś doraźnymi interesami, działając w imię obozu rządzącego, działając po to, by uderzyć w posłankę opozycji, a tym samym w całą opozycję - oceniła.
Mikołajewska: sprawa była otoczona ciszą ze względu na dobro ofiary
Komentowała również działania mediów rządowych w ostatnich dniach. - Widzimy dzisiaj tę narrację, że opozycja doprowadziła do tej tragedii, że ta sprawa była ukrywana, jakieś kolejne brednie i wymysły publicystów prawicowych. Ona była otoczona ciszą i milczeniem, ale ze względu na dobro ofiary, a nie po to, by kryć pedofila, który siedział w więzieniu - mówiła Mikołajewska.
- Osoby, które dopuściły się czegoś takiego, powinny oczywiście odpowiedzieć, i to odpowiedzieć również karnie, bo są na to paragrafy, które mówią o ujawnieniu danych ze sprawy sądowej, która toczy się z wyłączeniem jawności. Drugie, to jest odpowiedzialność w ogóle ludzi, którzy zarządzają mediami publicznymi i którzy doprowadzili do tego, że te media od dłuższego czasu są jedynie narzędziem propagandy prorządowej. Są miejscem, gdzie bez przerwy toczą się kolejne akcje nienawiści, hejtu przeciwko kolejnym grupom społecznym - podkreśliła.
Wieliński: mamy tutaj do czynienia w operacją medialną
Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", ocenił w rozmowie z TVN24, że "mamy tutaj do czynienia z operacją medialną, (…), z kampanią wymierzoną w opozycję, prowadzoną przez media narodowe". - Szereg takich operacji trwa. PiS realizuje w ten sposób swoje interesy, rozbraja niebezpieczne tematy, piętnuje nieustannie opozycję, piętnuje swoich wrogów - mówił.
- W wyniku tej politycznej operacji, politycznego wykorzystania mediów, doszło do tragedii. W każdym wypadku PiS przekracza wszelkie granice, ale to jest jedna ze spraw, która będzie bulwersować nasze społeczeństwo, nasz naród bardzo, bardzo długo - ocenił.
Wyjaśnił, że "sprawa została wyjaśniona, osądzona". - Sprawca, pedofil został skazany i akta tej sprawy nie były upublicznianie. Sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami ze względu na dobro ofiar. Teraz ofiara została wyciągnięta na światło dzienne i jej dane zostały przedstawione publicznie tylko po to, żeby pokazać, że opozycja ma jakieś związki z pedofilią - powiedział.
- Dokonano powtórnej wiktymizaji młodego człowieka, który już padł ofiarą pedofila, a potem padł ofiarą propagandzisty z mediów narodowych, z Radia Szczecin - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24