Składam zawiadomienie do prokuratury w sprawie pomówień mających na celu poniżenie mnie - ogłosiła w piątek szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa. Chodzi o wypowiedzi polityków PO w związku z nominacjami we wrocławskiej policji. Z kolei Platforma chce wyjaśnienia wizyty Kempy na komisariacie w Oleśnicy po śmierci Igora Stachowiaka. - Chcemy wiedzieć, w jakim charakterze tam pojechała - domagał się poseł PO Krzysztof Brejza na wspólnej konferencji z byłym ministrem sprawiedliwości Borysem Budką.
Beata Kempa poinformowała w piątek, że zawiadomi prokuraturę w sprawie "pomówień mających na celu jej poniżenie". Chodzi o wypowiedzi polityków PO w związku z nominacjami we wrocławskiej policji.
"Oświadczam, że czuję się pomówiona i pokrzywdzona"
"Wobec powtarzających się bezpodstawnych pomówień, insynuacji, manipulacji faktami, kłamstw i nadinterpretacji mających na celu poniżenie mnie w oczach opinii publicznej i narażającymi mnie na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia funkcji szefa Kancelarii Premiera i posła na Sejm RP składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do Prokuratury Generalnej przez krąg osób, który się tego dopuszczał" - podkreśliła Kempa w oświadczeniu.
"Oświadczam, że czuję się pomówiona i pokrzywdzona w tej sprawie. Ponadto będę wnioskowała, aby akta postępowania po jego zakończeniu były jawne dla opinii publicznej" - dodała szefowa Kancelarii Premiera.
Politycy PO poinformowali w piątek, że skierują do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wnioski w związku ze śledztwem dotyczącym śmierci Igora Stachowiaka. Platforma chce sprawdzić jakie związki ze sprawą ma szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.
"W jakim charakterze tam pojechała?"
Według relacji przedstawionej przez posłów Platformy Obywatelskiej, w sprawie śmierci Stachowiaka odbyła się narada w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. W spotkaniu mieli wziąć udział między innymi Jarosław Kaczyński oraz kierownictwo MSWiA - Mariusz Błaszczak i Jarosław Zieliński. Następnie, jak informowali posłowie PO, szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa udała się do Oleśnicy, gdzie w komendzie miejscowej policji wzięła udział w kolejnym spotkaniu. - Chcemy wiedzieć, w jakim charakterze tam pojechała - domagał się Brejza.
- Czy to możliwe, że to standardy działania wysokich polityków PiS, czy to możliwe, że tak bez przyczyny politycy PiS interesują się każdym komisariatem, każdą komendą, a szczególnie tą właśnie w Oleśnicy, na której służyły osoby zamieszane w sprawę śmierci Igora Stachowiaka? - pytał z kolei były minister sprawiedliwości Borys Budka.
- Występujemy o rejestr wyjazdów służbowych pani minister. Występujemy również z wnioskiem o zabezpieczenie bilingów z telefonów komórkowych pani minister Kempy, komendanta policji z Oleśnicy oraz komendanta Kokota - tej osoby, która odpowiada za wydarzenia z ubiegłego roku, a która zamiast ponieść konsekwencje, otrzymała awans - podkreślił Budka.
Policjanci z rodzinnej miejscowości Kempy
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 roku na wrocławskim rynku. Kilka godzin później mężczyzna nie żył. Reporter "Superwizjera" TVN dotarł do nagrań i informacji pokazujących, jak wyglądała policyjna interwencja. Na nagraniach z paralizatora widać leżącego na podłodze toalety mężczyznę. Jest skuty kajdankami i rażony paralizatorem.
Śledztwo prokuratury w sprawie śmierci mężczyzna i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy jest w toku. Prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jak przekazano, niewykluczone, że policjantom zostaną postawione zarzuty znęcania się nad 25-latkiem.
Po emisji nagrań w policji doszło do szeregu dymisji. Stanowiska stracili między innymi dolnośląski komendant wojewódzki oraz szef komendy miejskiej we Wrocławiu Dariusz Kokornaczyk i jego pierwszy zastępca Jerzy Kokot. Kokornaczyk i Kokot wcześniej pracowali na komendzie miejskiej w Oleśnicy. Obaj pochodzą z Sycowa - rodzinnej miejscowości Beaty Kempy.
Kokot, w czasie kiedy zginął Stachowiak, kierował komisariatem Wrocław - Stare Miasto, w grudniu zeszłego roku otrzymał awans na pierwszego zastępcę komendanta miejskiego we Wrocławiu. W tym samym czasie Kokornaczyk z pierwszego zastępcy awansował na szefa komendy w stolicy Dolnego Śląska.
"Osoba wydająca te polecenia"
Ważna dla polityków Platformy jest odpowiedź na pojawiające się w tej sprawie niepokojące pytania - Czy prawdą jest, że osoba, której głos słyszeliśmy na tych nagraniach, osoba wydająca polecenia niezgodnego z prawem zatrzymywania świadków zdarzenia, którzy na telefonach komórkowych nagrywali te bulwersujące zdarzenia, to, jak policjanci zatrzymywali tego człowieka, że osoba wydająca te polecenia, dyżurny komendy Wrocław - Stare Miasto, również nie został do tej pory ukarany? - dopytywał Borys Budka.
- Co więcej, czy prawdą jest, że dyżurny ten, dziwnym trafem jest policjantem pochodzącym z Sycowa? Czy prawdą jest, że osoba wydająca te polecenia została awansowana i w tej chwili jest dyżurnym komendy miejskiej policji we Wrocławiu? - dodawał polityk Platformy.
"Ośmiornica z politycznymi mackami"
Krzysztof Brejza ocenił, że za sprawą śmierci w 2016 roku na wrocławskim komisariacie 25-letniego Igora Stachowiaka stoi "zgniły układ" - Ośmiornica z politycznymi mackami oplotła komendę - podkreślił.
Zdaniem posła Platformy Obywatelskiej tę sprawę może wyjaśnić tylko sejmowa komisja śledcza. - Apelujemy do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o zebranie materiału dowodowego, który może świadczyć o tym, że proces tuszowania tej sprawy nie zakończył się po ujawnieniu nagrań przez media, tylko trwa nadal - podsumował.
- Przez rok PiS nie potrafił wyjaśnić tej sprawy - dodał z kolei były minister sprawiedliwości. - Przez rok nikogo nie ukarano. Rodzą się kolejne pytania, to już nie tylko pytania, jakim cudem policjanci, którzy bezpośrednio nadzorowali ten komisariat, zostali nie tylko nie ukarani dyscyplinarnie, ale również awansowani - podkreślał Borys Budka.
Śmierć Stachowiaka i wersja policjantów
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 roku na wrocławskim rynku. Według wersji przedstawianej przez funkcjonariuszy mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć wobec niego paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat 25-latek stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci Stachowiaka była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła w zeszłą sobotę, gdy "Superwizjer" TVN wyemitował drastyczne materiały zarejestrowane na wrocławskim komisariacie tuż przed śmiercią mężczyzny. W materiale widać, że wobec Stachowiaka użyto paralizatora, gdy miał ręce skute kajdankami.
Sprawę śmierci mężczyzny od roku bada poznańska Prokuratura Okręgowa. Śledczy nie wykluczają postawienia policjantom zarzutów znęcania się nad pozbawionym wolności człowiekiem.
Autor: ar//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24