Były premier Słowacji oraz szef opozycyjnej partii Kierunek-Socjaldemokracja (Smer-SD) Robert Fico został w czwartek zatrzymany przez policję w Bratysławie, a niedługo później zwolniony. Polityk przyjechał na antyrządowy protest, który właśnie rozpoczynał się w stolicy.
Policja poinformowała, że zatrzymanie ma związek z postępowaniem karnym. Sam Robert Fico po wyjściu z komendy policji powiedział, że zatrzymano go w związku z zarzutem podżegania, co jest czynem karalnym. Były premier został zatrzymany na początku protestu przeciwko rządowi Eduarda Hegera oraz prezydent Zuzanie Czaputovej.
Demonstracja polegała na przejeździe samochodami przez miasto. Nawołując do protestu w mediach społecznościowych, Fico podkreślał, że akcja będzie przebiegać zgodnie z ograniczeniami sanitarnymi. Komentatorzy zwracają uwagę, że podczas obowiązującego stanu wyjątkowego publiczne zgromadzenia są zabronione.
Jeden z najbliższych współpracowników byłego premiera, były minister spraw wewnętrznych Robert Kaliniak ostro skrytykował zatrzymanie lidera opozycyjnej partii, który ma immunitet parlamentarny. Fico po wyjściu z komisariatu podkreślał, że absurdalne, jak mówił, działania rządu nie mają końca. Zatrzymanie uznał za zastraszanie ze strony ministra spraw wewnętrznych Romana Mikulca oraz szefa policji Sztefana Hamrana.
"Pogrzeb demokracji na Słowacji"
Protestacyjny przejazd samochodów, któremu towarzyszyło trąbienie klaksonów, był przedstawiany przez organizatorów jako "pogrzeb demokracji na Słowacji". Lider Smer-SD od długiego czasu krytykuje działania władz związane z walką z koronawirusem. Jest przeciwnikiem ułatwień dla osób zaszczepionych, a o szczepionkach przeciw COVID-19 mówi, że są związane z interesami firm farmaceutycznych. Fico jest także ostrym krytykiem prezydent Zuzany Czaputovej, której zarzuca m.in. zbytnią uległość wobec rządu Hegera. Fico ma także pretensje do Czaputovej o odrzucenie jego wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Źródło: PAP