- Sześć spotów radiowych i jeden telewizyjny - sztab PiS zaprezentował nową kampanię. Informacyjną, a nie wyborczą jak podkreślili politycy partii. Zawiedzeni Polacy mówią premierowi, że mu "już mu dziękują, bo teraz czas na odważne decyzje".
- Polacy mają prawo do krytyki, więc chcemy rozpocząć kampanię "Słowa prawdy". Chcemy oddać głos Polakom, którzy opowiedzą o swoich problemach, o tym co ich dręczy i denerwuje w naszym kraju, o tym, że Polska nie rozwija się tak szybko, jakby mogła – mówił przed prezentacją szef sztabu wyborczego PiS, europoseł Tomasz Poręba. Jak dodał, miliony Polaków nie dadzą sobie wmówić, że tej ekipy nie można krytykować. - Tę ekipę trzeba krytykować - podkreślił.
Nie dali się nagrać, więc mówi im to naród
Rzecznik partii Adam Hofman podkreślał, że nie jest to kampania wyborcza, ale informacyjna. Ma nawiązywać do sytuacji na Węgrzech sprzed kilku lat, gdzie na jaw wyszły nagrania członków rządu, m.in. premiera, który przyznał, że oszukiwali naród, jeśli chodzi o sytuację w kraju.
- Tylko tam premier dał się nagrać, że nigdy nie zamierzał nic robić i że kłamał, a nasz jest zbyt sprytny, dlatego Polacy musieli powiedzieć mu to sami - stwierdził Hofman.
Ciężkie życie Polaków
Spoty radiowe utrzymane są w podobnej konwencji: w tle słychać muzykę pianina. W pierwszym głos młodej kobiety mówi:
"Panie premierze, słyszy mnie pan? Agnieszka, absolwentka prawa. Muszę to panu powiedzieć. Mam dyplom, ale pracuję jako recepcjonistka w kancelarii. Zarabiam 1200 zł i nie mam żadnych szans na opłacenie aplikacji. Nie mam szans na mieszkanie, ale i tak mam dobrze, bo koledzy z roku nawet takiej pracy nie mają. I proszę mi nie mówić, że nie mam prawa pana krytykować. Mam prawo, bo taka jest prawda. Dlatego panu już dziękuję. Czas na odważne decyzje".
Na końcu słychać głos Jarosława Kaczyńskiego, który mówi: Prawo i Sprawiedliwość.
W kolejnych pojawia się m.in. kobieta, która zaczynając pracę musiała się zobowiązać, że nie zajdzie w ciążę, nauczyciel pracujący na trzech etatach, który nie ma czasu dla rodziny, czy zawiedziony przedsiębiorca..
W spocie telewizyjnym występuje kilka osób. Ta sama muzyka w tle. Bohaterowie w rękach trzymają tabliczki ze swoim wiekiem i tym, czym się zajmują. Mówią po kolei, kim nie są. A nie są "światowym kryzysem", "ciemniakiem", "dziurą w drodze", "obciachem". Są Polakami.
Od jutra wszędzie
Spoty radiowe mają ukazywać się od wtorku we wszystkich rozgłośniach (poza RMF, który odmówił), i wszystkich głównych kanałach telewizyjnych. - Ta kampania ma jeden cel: przywrócić Polakom prawo do oceny - powiedział Hofman. Jak dodał wszystkie historie są prawdziwe i wynikają z partyjnych spotkań w terenie, ale opowiadają je profesjonaliści, bo takie są "wymogi współczesnej historii obrazkowej".
Powtórka z rozrywki
Politycy PO twierdzą, że spoty to nic nowego. Kolejna odsłona kampanii negatywnej stosowanej przez PiS od lat. PiS nie mówi, co by zrobił, tylko krytykuje. Według polityków Platformy PiS świadomie obchodzi prawo zakazujące spotów wyborczych, emitując je, zanim kampania została faktycznie ogłoszona. - PiS w moim odczuciu osiąga dwa cele: znów startuje wcześniej i omija prawo, a po drugie znów staruje z przekazem negatywnym, a miała być recepta - powiedział Andrzej Halicki z PO.
Podobnie uważa Paweł Poncyljusz z PJN. Mówi, że jego była partia "chyba oderwała się od rzeczywistości", bo zamiast ruszyć w teren z ulotkami i poznać prawdzie problemy ludzi, to wydaje duże pieniądze na spoty, z których nic nie wynika.
- Nie widzę tam niczego konstruktywnego oprócz walenia w bęben i mówienia, że wszystko jest źle. Oczywiście, ludzie mają kłopoty, ale ludzie wierzą politykom wtedy, kiedy pokaże się konstruktywne rozwiązania – powiedział.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: pis.gov.pl