Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga wszczęła śledztwo ws. rozmowy między byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem a byłym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem - poinformowała Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Rozpoczęcie tego śledztwa zapowiedział prokurator generalny Andrzej Seremet.
W zainteresowaniu prokuratury - jak powiedział Seremet - pozostają trzy wątki sprawy ujawnionej przez tygodnik "Wprost".
Prawdopodobieństwo płatnej protekcji
Pierwszy to rozmowa między b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem i b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, w czasie której w ocenie prokuratury mogło dojść do przestępstw płatnej protekcji i przekroczenia uprawnień przez urzędnika publicznego.
Chodzi o wypowiedzi Parafianowicza na temat zablokowania kontroli skarbowej u żony Nowaka. Śledztwo w tej sprawie wszczęła już Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Według Seremeta, rozmowa Nowaka z Parafianowiczem wskazuje na dostateczne prawdopodobieństwo, że doszło do przestępstwa polegającego na zablokowaniu przez Parafianowicza trwającej kontroli skarbowej u żony Nowaka.
W grę wchodzi - jak wyjaśnił prokurator generalny - odpowiedzialność karna z 230 i 231 art. k.k. - Pan Parafianowicz twierdził w rozmowie z panem Nowakiem, że podjął jakieś działania zmierzające do zablokowania najprawdopodobniej jakiegoś postępowania karno-skarbowego, które się toczyło, a także zadeklarował pomoc, powołując się na wpływy u osoby, która pełni najprawdopodobniej jakieś funkcje kierujące w organach urzędu kontroli skarbowej - powiedział Seremet.
Na briefingu prasowym Seremet poinformował, że prokuratura zwróci się do "dysponenta" (zapewne chodzi o tygodnik "Wprost") o przekazanie nagrań rozmów między Parafianowiczem i Nowakiem, a także między szefem NBP Markiem Belką i szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem. - Stanowią dowód rzeczowy - mówił Seremet.
Nielegalny podsłuch
Druga kwestia to założenie nielegalnego podsłuchu w restauracji i ewentualnej odpowiedzialności karnej osób dokonujących tego podsłuchu. - W Polsce zakładanie nielegalnego podsłuchu jest karalne, ale warunkiem wszczęcia postępowania w tej sprawie jest wniosek od osoby pokrzywdzonej - wyjaśnił prokurator generalny, deklarując, że jeśli taki wniosek wpłynie, prokuratura zapewne rozpocznie śledztwo.
- Prokuratura podejmie czynności w celu ustalenia osoby, która założyła podsłuch - powiedział prokurator generalny.
W tym przypadku chodzi o odpowiedzialność karną z art. 267 k.k. par. 3.
Gruntowna analiza nagrań rozmowy Sienkiewicz - Belka
Co do trzeciej sprawy - rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belki - Seremet oświadczył, że obecnie prokuratura nie dostrzega w niej wątków, które rodziłyby konieczność wszczęcia śledztwa.
- Ale prokuratura zwróci się o taśmy do ich dysponenta i nagrania będą poddane gruntownej analizie - zapewnił prokurator generalny. Jak dodał, wtedy może się okazać, że w rozmowach pojawią się wątki wymagające zbadania w śledztwie.
ABW "wyjaśnia okoliczności"
Jak przekazała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na podstawie przedstawianych informacji w mediach od soboty funkcjonariusze Agencji wyjaśniają okoliczności całej sprawy.
"Sprawdzamy między innymi w jaki sposób doszło do nagrań i kto mógł je wykonać. W ramach wstępnych czynności funkcjonariusze ustalili osoby oraz adresy, które mogą mieć związek z nagraniami przedstawionymi w mediach. Na podstawie analizy zebranych materiałów oraz wniosku jednej z osób i we współpracy z prokuraturą, ABW weszła na przeszukanie do kilku wytypowanych miejsc, celem zabezpieczenia materiału mogącego stanowić dowód w sprawie. Aktualnie trwają czynności" - przekazano.
Rubaszne żarty
W najnowszym numerze, który tygodnik "Wprost" ilustruje okładką z "przewróconym" i "uwiązanym" polskim godłem oraz wytłuszczonym podpisem "Zamach stanu", dziennikarze opisują szczegóły afery podsłuchowej z udziałem najważniejszych polityków Platformy oraz szefa Narodowego Banku Polskiego.
Pomiędzy rubasznymi żartami, toastami i "mleczną jagnięciną" szef MSW rozmawiał z prezesem Narodowego Banku Polskiego o dodrukowywaniu pieniędzy i szukał furtek dofinansowania deficytu budżetowego przez NBP, po to by nie dopuścić do wygrania wyborów przez PiS. W zamian miał dostarczyć głowę ministra finansów Jacka Rostowskiego. Ktoś nielegalnie te rozmowy nagrał, upublicznił je "Wprost". Czy to zamach stanu obliczony na obalenie rządu Tuska? - zastanawia się tygodnik.
W dalszym ciągu nie wiadomo, kto nagrał rozmowy oraz jak nagrania trafiły do dziennikarzy i dlaczego właśnie teraz.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), MAC//rzw / Źródło: tvn24.pl