- Jednym z istotnych elementów raportu z audytu dwustu postępowań, który musi zostać spełniony, jest kwestia ewentualnej odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej kolegów i koleżanek, którzy przy ich prowadzeniu albo nadzorowaniu kierowali się przesłankami nie zawsze słusznymi i nie zawsze godnymi pochwały - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Robert Kmieciak, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia. Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram (Inicjatywa Wolne Sądy), odnosząc się do rozliczeń, mówiła, iż "widać, że w większości przypadków nie była to jakaś koronkowa robota geniuszy zła, tylko to były takie sytuacje, że pan Macierewicz wchodził do CEK NATO i nie został w postępowaniu przesłuchany".
Zespół Prokuratury Krajowej "do zbadania spraw pozostających w zainteresowaniu opinii publicznej ze względu na ich przedmiot oraz charakter, prowadzonych i zakończonych w latach 2016-2023 w powszechnych jednostkach organizacyjnych prokuratury" we wtorek przesłał ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Adamowi Bodnarowi raport z audytu dwustu postępowań, które były prowadzone, gdy resortem sprawiedliwości rządził Zbigniew Ziobro i jego podwładni. W wielu z nich prokuratorzy z zespołu znaleźli nieprawidłowości w prowadzeniu tych spraw przez ich ówczesnych referentów.
Według ustaleń dziennikarzy tvn24.pl zastrzeżenia dotyczą między innymi śledztw w sprawie Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, jednego z postępowań w sprawie nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO (CEK) i przeciwko szefom SKW, a także sprawy "dwóch wież".
Kmieciak: jednym z istotnych elementów jest kwestia ewentualnej odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej
Sprawę komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram (Inicjatywa Wolne Sądy) oraz Robert Kmieciak, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia.
Kmieciak pytany, czy możliwe jest wznowienie tych śledztw, w których stwierdzono nieprawidłowości, odpowiedział, że "powrót do tych postępowań jest jak najbardziej możliwy, aczkolwiek najpierw konieczny jest ten raport, który w zamierzeniu prokuratora krajowego i prokuratora generalnego ma właśnie ocenić możliwość podjęcia na nowo albo wznowienia postępowania czy też skutecznego dalszego popierania aktów oskarżenia, jeżeli takie zostały skierowane do sądu".
Dodał, że "jednym z istotnych elementów tego raportu, który musi zostać spełniony, jest oczywiście kwestia ewentualnej odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej tych kolegów i koleżanek, którzy nie kierowali się przy prowadzeniu albo nadzorowaniu tych postępowań merytoryką, tylko innymi przesłankami, nie zawsze słusznymi i nie zawsze godnymi pochwały".
Zastrzegł, że "musimy rozdzielić tutaj dwie kwestie".
- Oczywiście jedna kwestia to jest konkretne postępowanie - jedno z tych dwustu, które byśmy wzięli, takie abstrakcyjne - i byśmy przyjęli, że na przykład zespół stwierdzi, skonkluduje, że podjęta decyzja merytoryczna końcowa, na przykład postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania, była decyzją oczywiście błędną. Jeżeli taka konkluzja będzie, to oczywiście z jednej strony będzie trzeba rozważyć bardzo poważnie podjęcie tego postępowania na nowo i wszczęcie postępowania w tej sprawie, czyli śledztwa, i przeprowadzenie postępowania dowodowego. Oczywiście przez innego prokuratora niż ten, który był autorem wcześniejszej decyzji - mówił Kmieciak.
- A drugą okolicznością będzie wdrożenie postępowania służbowego i ewentualnie dyscyplinarnego, które będzie musiało rozstrzygnąć, czy autor tej decyzji nie uchybił godności urzędu prokuratora, a przez to godności tak naprawdę prokuratury i nie zniszczył w ten sposób postrzegania niezależności prokuratury w opinii społecznej z jednej strony, a z drugiej strony, jeżeli to zachowanie również nosiło znamiona przestępstwa, to w tym momencie i również postępowania karnego, które może zostać przeprowadzone w odrębnym postępowaniu - zaznaczył.
Gregorczyk-Abram: to były zachowania po prostu zero-jedynkowe do ocenienia
Prowadząca program Diana Rudnik, zwracając uwagę także na kwestię odpowiedzialności politycznej, zauważyła, że trzeba będzie też udowodnić wpływ i nacisk.
- Na pewno, chociaż też jak pewnie państwo spojrzycie chociażby na artykuł na portalu (tvn24.pl.), to widać, że w większości przypadków nie była to jakaś koronkowa robota geniuszy zła, tylko to były takie sytuacje, że pan Macierowicz wchodził do CEK NATO i nie został w postępowaniu przesłuchany albo że ginęły płyty z nagrań wypadku, w którym uczestniczyła pani Beata Szydło, albo ginęły płyty, kluczowe dowody w sprawie pana Krzysztofa Brejzy i w sprawie dotyczącej Pegasusa. W wielu przypadkach były to zachowania po prostu zero-jedynkowe do ocenienia i myślę, że to się wydarzy - powiedziała mecenas Gregorczyk-Abram.
- Czy to nastąpi szybko? Rozliczenie nie jest wyścigiem. Ja bym wolała, żeby nastąpiło to rzetelnie, zgodnie z zasadami, żeby wszystkie te osoby, które są wymienione w raporcie, czekał po prostu sprawiedliwy, rzetelny proces, zgodnie z zasadami, dlatego że nie ma tutaj mowy o żadnej zemście czy wendecie, tylko po prostu o rzetelnym rozliczeniu, na co zasługują obywatele - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP