Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście umorzyła oba wątki śledztwa w głośnej sprawie przerwania ciąży przez 14-letnią mieszkankę Lublina. Śledczy badali, czy dziewczyna była nakłaniana do aborcji z naruszeniem prawa, oraz czy ktoś próbował uniemożliwić jej dokonanie legalnego zabiegu.
Podstawą umorzenia pierwszego wątku śledztwa był "brak znamion przestępstwa", a drugiego - "brak danych dostatecznie uzasadniających przestępstwo". O nieprawomocnym umorzeniu śledztwa przez śledczych poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. Nie podała szczegółów ze względu na "dobro małoletniej", która w postępowaniu miała status pokrzywdzonej.
Prawo pozwala na legalną aborcję m.in. wtedy, gdy ciąża jest wynikiem "czynu zabronionego" (czyli np. obcowania płciowego z osobą poniżej 15. roku życia). Zaświadczenie, że tak było w przypadku 14-latki - która zaszła w ciążę z 15-letnim kolegą - wydała lubelska prokuratura.
Stołeczni śledczy badali zaś, czy ktoś nie nakłaniał jej do aborcji - jak twierdziły m.in. organizacje pro-life. W złożonych doniesieniach pisały one, że 14-latkę nakłaniano do "przerwania ciąży z naruszeniem prawa" - za co kodeks karny przewiduje do trzech lat więzienia.
Organizacje, które złożyły doniesienia nie mogą się odwoływać
Innym wątkiem śledztwa było domniemane zmuszanie dziewczyny do zaniechania poddania się aborcji. Dziewczyna i jej matka chciały zabiegu, ale szpitale w Lublinie odmówiły jego wykonania. Potem nie dokonano go także w Warszawie. "Gazeta Wyborcza" pisała, że 14-latka próbowali odwieść od aborcji ksiądz i działaczki z organizacji pro-life. Doniesienia w tym wątku złożyły organizacje broniące prawa kobiety do decydowania w takich sprawach.
Żadna z organizacji, które składały doniesienia, nie ma prawa do złożenia zażalenia na umorzenie śledztwa.
Zabiegu przerwania ciąży dokonano w końcu w szpitalu w Gdańsku, a obrońcy życia zaczęli domagać się ekskomuniki dla minister zdrowia Ewy Kopacz za to, że wskazała 14-latce szpital, w którym usunęła ciążę. Kopacz odpowiadał, że jej obowiązkiem było wskazanie szpitala matce i córce, które zgłosiły się do rzecznika praw pacjenta. Zgodnie z prawem, lekarz ma prawo odmówić wykonania legalnej aborcji, ale powinien wskazać ośrodek, w którym zabieg mógłby być wykonany.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24