Matka 2,5-letniej Dominiki, dzwoniąc pierwszy raz na pogotowie, poinformowała dyspozytora, że temperatura dziewczynki wynosiła 42 stopnie. Wytłumaczyła także, jakie dziecko miało dolegliwości, mimo to dyspozytor nie wysłał do niej karetki - wynika z zapisu rozmów matki z dyspozytorem, które zabezpieczyła prokuratura.
Śledczy przeanalizowali już zapis rozmów pomiędzy matką 2,5-letniej Dominiki z dyspozytorem pogotowia ratunkowego.
Wynika z nich, że ok. godz. 22 matka skontaktowała się ze stacją ratownictwa medycznego pod nr 999 i poprosiła o przysłanie do chorej córki karetki.
- Matka przekazała informację, że dziecko jest leczone, pozostaje pod opieką m.in. neurologa, jednak w ciągu ostatnich trzech godzin stan zdrowia jej córki bardzo się pogorszył. Temperatura wynosiła 42 stopnie, dziecko ma wymioty, biegunkę oraz dreszcze - poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jak dodał, już w czasie rozmowy z dyspozytorem temperatura dziecka spadła do ok. 39 stopni - wynika z nagrań.
Jak relacjonuje Kopania, kobieta, zgodnie z poleceniem dyspozytora, skontaktowała się następnie z punktem pomocy świątecznej i nocnej w Skierniewicach. Treść tych rozmów nie była rejestrowana.
- Ze stanowiska, które przysłał nam punkt pomocy medycznej w Skierniewicach, wynika, że lekarz nie odmówił przyjazdu do dziecka. Zalecił podanie leków i w przypadku dalszego pogorszenia stanu zdrowia polecił skontaktować się ponownie z pogotowiem ratunkowym - wyjaśnił Kopania.
Dziecko zostało więc w domu, ale jego stan wciąż się pogarszał. Około godz. 4 w nocy rodzice ponownie zwrócili się o pomoc do pogotowia. Tym razem karetka została wysłana. Zespół zdecydował, że chora trafi do Szpitala Klinicznego im. Marii Konopnickiej w Łodzi. Tam dziewczynka trafiła na intensywną terapię. Jednak wykonane pośpiesznie badania nie pomogły ocalić życia dziecka.
Śledztwo prokuratury
Śledztwo prokuratury prowadzone jest w sprawie o przestępstwo nieumyślnego spowodowania śmierci 2,5-latki, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
W piątek zabezpieczono dokumenty w punkcie pomocy medycznej w Skierniewicach.
W poniedziałek odbędzie się sekcja zwłok dziewczynki. Prokuratura przesłucha także matkę dziewczynki i lekarza, który pełnił dyżur w skierniewickim punkcie pomocy.
- Kluczowe znaczenie w tej sprawie ma odpowiedź na pytanie, czy pomoc z wojewódzkiej stacji i z punktu nie przyszła zbyt późno i czy postępowanie osób pełniących dyżur krytycznej nocy było prawidłowe oraz czy lekarz, który badał dziecko w niedzielę postawił prawidłową diagnozę - powiedział rzecznik prokuratury.
Dziewczynka zmarła
W środę w szpitalu w Łodzi zmarła 2,5-letnia Dominika. Dziewczynka trafiła tam w stanie krytycznym, bo zanim do tego doszło, matka dziecka próbowała wezwać pomoc, ale lekarz, według jej relacji, uznał, że nie ma takiej potrzeby.
W reakcji na to wydarzenie, Jerzy Owsiak wraz ze swoją żoną uznali, że w tej sytuacji "stawiają pod znakiem zapytania" sens pomocy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dla medycyny dziecięcej.
Z kolei minister Bartosz Arłukowicz zapowiedział, że "zrobi wszystko, aby ludzie, którzy popełnili błędy w tej sytuacji, zostali ukarani."
Autor: db//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24