Jeżeli aresztowanie nastąpiło teraz, czyli praktycznie dwa tygodnie po wyborach prezydenckich, to prawdopodobnie możemy domniemywać, że był cały czas na podsłuchu - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 były szef MSWiA, były koordynator służb specjalnych, a obecnie poseł klubu PSL-Koalicja Polska-Kukiz'15 Marek Biernacki. Odniósł się też do zarzutów postawionych byłemu ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi. - Są dosyć ciężkiego kalibru. Wydaje mi się, że to jest klasyczne przestępstwo białych kołnierzyków - ocenił.
Prokuratura złożyła do sądu wnioski o areszt dla byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, byłego dowódcy jednostki GROM Dariusza Z. oraz biznesmena Jacka P. - poinformowała we wtorek po południu Mirosława Chyr, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. We wtorek Nowak usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą czerpiącą korzyści z korupcji. Dotyczą okresu od października 2016 roku do września 2019 roku, a więc czasu, kiedy był szefem ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor.
Zarzuty usłyszeli też pozostali zatrzymani w śledztwie.
Czy Nowak trafi do aresztu?" Wszystko zależy od tego, co znajduje się w materiale dowodowym"
O to, czy sąd przychyli się do wniosku prokuratury i czy Sławomir Nowak trafi do aresztu, był pytany w "Jeden na jeden" w TVN24 były szef MSWiA, były koordynator służb specjalnych, a obecnie poseł klubu PSL-Koalicja Polska-Kukiz'15 Marek Biernacki.
- Wszystko zależy od tego, co znajduje się w materiale dowodowym. Zarzuty są dosyć ciężkiego kalibru - to są zarzuty, które mówią nie tylko o korupcji, ale też o zorganizowanej grupie przestępczej i o kierowaniu zorganizowaną grupą przestępczą. Więc ten materiał dowodowy musi być materiałem dosyć złożonym - wskazywał. Zwrócił uwagę, że śledztwo w tej sprawie ma charakter międzynarodowy - toczy się w Polsce i na Ukrainie.
- Tutaj zostały zastosowane przepisy dotyczące przestępczości zorganizowanej. Wydaje mi się, że to jest klasyczne przestępstwo białych kołnierzyków - stwierdził Biernacki.
- Żeby wypełnić wymogi [przestępczej - przyp. red.] grupy zorganizowanej, to trzeba wypełnić wymogi kodeksowe (...) materiału dowodowego nie znamy, wiemy, że został zebrany i w Polsce, i na Ukrainie. Dopiero po ocenie tego materiału możemy się wypowiadać. Zalecałbym bardzo szeroką ostrożność, ponieważ jest to sprawa z jednej strony spektakularna, z drugiej międzynarodowa, z szeregiem niuansów - dodał były szef MSWiA.
Biernacki: możemy domniemywać, że Nowak był cały czas na podsłuchu
Biernacki był pytany, czy jego zdaniem zatrzymanie Nowaka, byłego polityka Platformy Obywatelskiej, może mieć tło polityczne. - To jest pytanie, czy ta sprawa była z inspiracji polskich, czy ukraińskich służb.
- Nie dziwię się kolegom z mojego byłego ugrupowania, z Platformy Obywatelskiej, że mocno przeżywają tę sprawę, ponieważ Sławomir Nowak był członkiem sztabu wyborczego pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz pomagał też później Rafałowi Trzaskowskiemu. Jeżeli aresztowanie nastąpiło teraz, czyli praktycznie dwa tygodnie po wyborach prezydenckich, to prawdopodobnie możemy domniemywać, że był cały czas na podsłuchu - zauważył.
Biernacki nawiązał w tym kontekście do tego, że Nowak jest dodatkowo podejrzany o podżeganie lekarza z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie do wystawienia mu zaświadczeń lekarskich, którymi - jak twierdzi prokuratura - zamierzał posłużyć się do usprawiedliwienia swojej nieobecność w pracy na Ukrainie.
- Tu może nastąpiła weryfikacja. Być może Sławomir Nowak miał wcześniej takie zwolnienie lekarskie i służby to weryfikowały - powiedział gość TVN24.
"Tymi przepisami stara się konwalidować sytuację złą, można powiedzieć - przestępczą"
Marek Biernacki odniósł się także do przyjęcia przez sejmową komisję zdrowia poprawki do rządowego projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19. Umożliwi ona Poczcie Polskiej uzyskanie około 70 milionów złotych "rekompensaty" za wydrukowanie kart do głosowania w nieprzeprowadzonych wyborach prezydenckich 10 maja.
- Ten ruch jest ruchem skandalicznym, (...) od początku było wiadomo, że wybory to farsa i nie uda się ich zrealizować i że nikt nie poniesie odpowiedzialności, że ktoś podjął decyzję, że wybory będą korespondencyjne i ktoś je przeprowadzi. Od początku było wiadomo, że tego się nie uda zrealizować. Nie ma żadnej odpowiedzialności. Tymi przepisami stara się konwalidować sytuację złą, można powiedzieć - przestępczą - ocenił Biernacki.
- Narażono skarb państwa na stratę pieniędzy i - nie ukrywajmy - narażono nas na śmieszność - dodał.
Jak mówił, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin po nieprzeprowadzeniu tych wyborów "powinien podać się do dymisji". - Istnieje odpowiedzialność polityczna, za pewne rzeczy ponosi się odpowiedzialność polityczną. Tu nie ma nawet odpowiedzialności politycznej, mimo że panu premierowi Sasinowi nie udało się przeprowadzić wyborów - wskazywał gość "Jeden na jeden".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24