- Nie zdecydowaliśmy o zmianie przepisów dotyczących wypłat pieniędzy z bankomatów "pod naciskiem lobbystów". To bzdura - tak rzecznik resortu finansów Wiesława Dróżdż odpowiada w rozmowie z tvn24.pl na zarzuty pojawiające się we wtorkowej prasie. "Gazeta Wyborcza" napisała, że zmiany, wprowadzające dodatkową prowizję za wypłaty, powstały "pod wpływem" lobbystów. - Te przepisy przyniosą korzyść klientom - zapewnia Drożdż. W jaki sposób?
Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że projekt przepisów, zgodnie z którymi operatorzy bankomatów mogliby pobierać dodatkową opłatę za wypłatę z nich gotówki, powstał dlatego, że "urzędników namówili lobbyści".
"Bzdura. Nie działamy pod wpływem nacisków"
Chodzi o organizację Pracodawcy RP, do której należy właściciel największej w Polsce niezależnej (niezwiązanej z bankami) sieci bankomatów Euronet. "Resort tego nie kryje" - piszą autorzy artykułu.
Rzecznik ministerstwa Wiesława Dróżdż w rozmowie z tvn24.pl kategorycznie odcina się jednak od tych zarzutów. - Ta informacja jest nieprawdziwa. Nasze plany konsultowaliśmy z wieloma organizacjami, między innymi z Polską Konfederacją Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". To standardowa sytuacja. Ministerstwo nie działa pod wpływem nacisków - zapewnia rzecznik.
Resort przekonuje, że zmiany, które proponuje, paradoksalnie "mają pomóc klientom i to jest najważniejszy cel". W jaki sposób? Ministerstwo liczy "na pobudzenie rynku bankomatów poprzez jego uwolnienie". - Wśród państw Unii Europejskiej jesteśmy dziś jednym z krajów o najuboższej sieci bankomatów. Nasz projekt zakłada, że dzięki nowym zapisom bankomaty zaczną powstawać w miejscach nieopłacalnych do tej pory dla operatorów - wyjaśnia Dróżdż. Jak dodaje rzecznik, według prognoz ministerstwa zmiana przepisów "nie wpłynie na dotychczasową praktykę banków, które często zwalniają swoich klientów z prowizji za wypłatę gotówki z bankomatów".
- Co najważniejsze, osoba wypłacająca pieniądze za każdym razem zostanie poinformowana o wysokości dodatkowej prowizji - jeśli taka będzie - w danym bankomacie. Ostateczna decyzja będzie należała zatem do klienta - dodaje rzecznik ministerstwa.
Kto za, kto przeciw? I za czym?
"Gazeta Wyborcza" wątpi jednak by projekt ministerstwa rzeczywiście dał wymierne efekty w rozwoju sieci bankomatów w naszym kraju. - Fakty pokazują, że nawet przy niższych prowizjach od wypłat biznes bankomatowy ma się dobrze. Liczba bankomatów rośnie, a to pokazuje, że argument o nierentowności tego biznesu jest chybiony. Surcharge to narzędzie do zwiększania zysków kosztem klientów - twierdzi cytowany przez "Gazetę" Cezary Kocik, szef bankowości detalicznej BRE Banku.
BRE przyznaje, że finansowo na pomyśle resortu finansów "nie straci". - Ale wizerunkowo na pewno - dodaje Kocik. W podobnym tonie wypowiada się Maciej Kołyszko kierujący zespołem bankomatów w Banku Millennium. - Wprowadzenie surcharge spowoduje wielkie zamieszanie na rynku. (...) Dodatkowo klienci i tak będą obwiniać swój bank o zwiększenie opłat - ostrzega.
Reczniczka min. finansów Wiesława Dróżdż dla tvn24.pl: - Przedstawiciele banków pozytywnie ustosunkowali się do proponowanych przez resort zmian.
Autor: ŁOs//gak / Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24