Prawomocne wyroki sądów będą oceniane przez ławników wybranych przez polityków na wniosek tychże polityków. Takie niebezpieczeństwo, według ekspertów, rodzi prezydencka propozycja wprowadzenia skargi nadzwyczajnej.
Skarga nadzwyczajna znalazła się w projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym, o którym Andrzej Duda, poinformował w poniedziałek 25 września. Według komunikatu Kancelarii Prezydenta skarga nadzwyczajna miałaby być " instytucją korygującą prawomocne orzeczenia sądowe".
Czym ma być skarga nadzwyczajna
Kancelaria Prezydenta tak tłumaczy istotę skargi nadzwyczajnej
"Zgodnie z proponowanymi zmianami, od każdego prawomocnego orzeczenia sądowego kończącego postępowanie w sprawie będzie można wnieść skargę nadzwyczajną, jeżeli:
1) orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w Konstytucji;
2) orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie;
3) zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego."
Prawo do wnoszenia skarg nadzwyczajnych do Sądu Najwyższego mają mieć: prokurator generalny, rzecznik praw obywatelskich oraz w sprawach, którymi się zajmują: prezes Prokuratorii Generalnej, rzecznik praw dziecka, rzecznik finansowy, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.
Skarżyć się w nadzwyczajnym trybie na prawomocne wyroki sądów będą mogli również, a niektórzy eksperci mówią: przede wszystkim, politycy. Grupa dwudziestu senatorów lub trzydziestu posłów również będzie mogła wnieść skargę nadzwyczajną za pośrednictwem marszałków każdej z izb.
Politycy zawiążą grupy i będą skarżyć wyroki
Były polityk, a obecnie adwokat Ryszard Kalisz przewiduje, że politycy natychmiast i bardzo chętnie skorzystają z możliwości podważania wyroków sądów
- Od razu utworzą się trzydziestoosobowe grupy posłów czy dwudziestoosobowe stałe grupy senatorów do wnoszenia tych skarg nadzwyczajnych - przewidywał Kalisz w "Tak Jest" w TVN24 w poniedziałek 25 września.
Polityczne oddziaływanie na wyroki sądów będzie miało jeszcze jeden element. Sprawy skarg nadzwyczajnych (zgłaszanych m.in. przez posłów i senatorów) mają być rozpatrywane przez sędziów i ławników.
Ławników - według propozycji prezydenta - ma wybierać Senat. Sejm ma zaś pośrednio wybierać sędziów. Posłowie będą wybierać dziewiętnastu członków Krajowej Rady Sądownictwa (czterech posłów i piętnastu sędziów). Politycznie ukonstytuowana KRS będzie z kolei wybierać sędziów do sądzenia w sądach.
- Każdy wyrok będzie mógł być wzruszony na wniosek polityków i będzie rozpatrywany przez ludzi wybranych przez polityków. Ja nie czuję się bezpiecznie w takiej sytuacji. Nigdy, nawet gdy będę miał w ręku ostateczny wyrok, nie będę mógł mieć pewności czy grupa posłów nie zechce go zakwestionować - zapowiada prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prawnicy różnych specjalności pytani przez TVN24 zgodnie oceniają, że tak szeroko zakrojona skarga nadzwyczajna może zachwiać pewnością prawa, co dotknie nie tylko obywateli, ale również źle odbije się na gospodarce.
- Chodzi o coś takiego jak pewność obrotu gospodarczego. Załóżmy, że jest umowa, jest spór i jest prawomocny wyrok, który wszystkich obowiązuje. I nagle okaże się że po dziesięciu latach może się to zmienić. Czyli nie ma żadnej pewności, że prawomocny wyrok cokolwiek rozstrzyga - tłumaczył w "Polsce i Świecie" TVN24 adwokat Jacek Dubois.
- Nikt nie będzie mógł mieć pewności, w tym przedsiębiorcy inwestujący w Polsce, że grupa posłów nie wzruszy jakiegoś wyroku, który jemu przyznaje jakieś prawo i że ludzie, którzy są upolitycznieni nie będą tego rozstrzygać - konstatuje prof. Matczak.
Jak ma się mieć skarga do kasacji
Wątpliwości jest więcej. Tym bardziej, że propozycje prezydenta znane są tylko z omówień. Na razie nie zostały upublicznione właściwe projekty ustaw. Kolejne pytanie rodzą się więc o to, jak skarga nadzwyczajna będzie miała się do obecnie funkcjonującej procedury kasacyjnej wyroków przed Sądem Najwyższym.
Obecnie również zarówno strony postępowania, jak i prokurator generalny czy rzecznik praw obywatelskich mają prawo wnioskować do Sądu Najwyższego o skasowanie prawomocnego wyroku. Prawo do kasacji nie dotyczy jednak wszystkich wyroków. W sprawach cywilnych kasacja przysługuje powyżej pewnej wartości przedmiotu sporu (powyżej 10 tys. zł w sprawach pracy, powyżej 50 tys. zł w cywilnych i powyżej 75 tys. zł w sporach gospodarczych), w sprawach karnych kasacja nie może dotyczyć wymiaru kary, a naruszenia prawa w postępowaniu. W sprawach kasacyjnych przed Sądem Najwyższym mogą występować wyłącznie profesjonalni pełnomocnicy.
Na podstawie informacji podawanych przez prezydenta, niektórzy wnioskują, że skarga nadzwyczajna będzie dotyczyć nawet tych wyroków, które zostały już cenione przez Sąd Najwyższy w ramach istniejącej kasacji.
- To jest zły pomysł - mówił w "Kropce nad i" sędzia Michał Laskowski z Sądu Najwyższego. - Wziął się z optyki kogoś, kto prowadzi biuro poselskie, albo biuro interwencji i on przez pryzmat skarg ludzi ocenia cały wymiar sprawiedliwości. Ten zły pomysł łamie pewien system prawa, bo mamy w systemie nadzwyczajne środki. Poza tym gdzieś to postępowanie musi się kończyć. Nie może być tak, że w nieskończoność możemy podważać orzeczenia, które przeszły już przez wszystkie możliwe instancje z Sądem Najwyższym włącznie.
Czwarta instancja - ewenement?
- To chyba będzie jakaś czwarta instancja - domyśla się adwokat Ryszard Kalisz. - Przypomnijmy, że mamy pierwszą i drugą instancję, a trzecia instancja już ma charakter nadzwyczajny.
Polska konstytucja mówi, że postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne. W domyśle więc instancji sądowych może być więcej i będzie to zgodne z konstytucją.
Obecnie od orzeczenia sądu pierwszej instancji można odwołać się do drugiej instancji. Jeżeli strony nie odwołują się, wyrok staje się prawomocny po upływie określonego terminu od wyroku pierwszej instancji. Jeżeli zaś wszczynana jest procedura odwoławcza, wówczas wyrok drugiej instancji jest prawomocny.
Sąd Najwyższy zwany jest przez prawników trzecią instancją, choć nie wszystkie sprawy do niego trafiają. Kasacja przed Sądem Najwyższym zastąpiła, wzorowane na sowieckim, rozwiązanie z czasów PRL - rewizję nadzwyczajną. Jeżeli proponowana przez prezydenta skarga kasacyjna obejmowałaby również unieważnianie wyroków Sądu Najwyższego, to byłaby to czwarta instancja sądownictwa w Polsce.
Część komentatorów uważa, że czteroinstancyjny system sądów w Polsce z ławnikami w najwyższej instancji byłby ewenementem na skalę europejską, a być może światową. Z opracowania Krajowej Rady Sądownictwa (opublikowanego we wrześniu 2016 roku, a więc przed rozpoczęciem politycznego sporu o KRS) wynika, że w takich krajach jak Francja, Niemcy, Austria, Holandia, Słowacja czy Słowenia sądownictwo opiera się na dwóch instancjach podstawowych (pierwsza rozpatruje sprawę, druga rozpatruje odwołanie), i instancji trzeciej w postaci sądu najwyższego czy sądu kasacyjnego (różne nazwy w zależności od krajów), czy jak nazywa się to w Niemczech - Federalnego Trybunału Sprawiedliwości.
Na ogół w ramach rewizji czy kasacji można zaskarżyć wyrok tylko pod względem uchybień prawnych (naruszeniu prawa materialnego lub procesowego). Wykluczone jest więc ponowne prowadzenie postępowania dowodowego przed sądem.
Sąd Najwyższy ma badać dowody
Tymczasem postulowana przez prezydenta skarga nadzwyczajna zakłada rozpatrywanie przez Sąd Najwyższy całych spraw od początku. Wszak, jak podaje kancelaria Andrzeja Dudy, skargę nadzwyczajną będzie można wnieść jeśli "zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego".
- Czy można poważnie traktować założenie, że będzie się jeszcze raz rozpatrywać sprawy na tak szerokiej podstawie? Dotąd sąd badał zgodność orzeczenia z prawem, wykładał to prawo jeżeli były wątpliwości. Tu będzie musiał się zajmować zgodnością stanu faktycznego z ustaleniami sądu. To jest ogromne obciążenie i uczyni z tej izby albo bardzo przewlekłą, albo będzie ta izba kpiną z obywateli. Jeżeli milion obywateli zwróci się o ponowne zbadanie ich sprawy, a izba będzie w stanie rozpoznać 30 czy 40 spraw miesięcznie (bo przecież ustalenie stanu faktycznego wchodzi tu w grę), to zawód będzie olbrzymi - przewidywał w "Faktach po Faktach" TVN24 były I prezes Sądu Najwyższego prof. Adam Strzembosz.
- Dla mnie jest to kuriozum. Ta propozycja doprowadzi do tego, że będą setki nowych spraw do rozpatrzenia. Z każdego sporu ktoś wychodzi niezadowolony i uważa, że jest to wina sądu. Doprowadzimy do tego, że wszyscy pieniacze znajdą swoją mekkę. Będą wykorzystywać czwartą instancję - zapowiada adwokat Jacek Dubois.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl