- Zginął człowiek na komisariacie, to jest sprawa ogromnie poważna. I jest wiceminister odpowiedzialny za policję, i ta sprawa przez rok najwyraźniej go nie obchodzi - mówił w "Kropce nad i" Tomasz Siemoniak, były wicepremier i minister obrony narodowej. Komentował w ten sposób sprawę śmierci Igora Stachowiaka.
Stachowiak w połowie maja ubiegłego roku został zatrzymany na wrocławskim Rynku. Według policjantów mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć wobec niego paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat 25-latek stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN, gdzie między innymi pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny w toalecie komisariatu policji.
"To go po prostu dyskwalifikuje"
Tomasz Siemoniak był pytany przez Monikę Olejnik o to, kto ponosi odpowiedzialność za śmierć 25-letniego mężczyzny.
- Mówimy przede wszystkim o sekretarzu stanu, panu Jarosławie Zielińskim, który się wydaje osobą, która w wyjątkowy sposób destruuje to ministerstwo. Jemu podlega policja, jemu podlega BOR, więc to jest jakieś pasmo nieszczęść - ocenił były szef MON.
Jak mówił Siemoniak, Zieliński rok temu podczas posiedzenia komisji w Sejmie przedstawiał informację na temat śmierci Stachowiaka. - To, że on przez rok tą sprawą się nie interesował, nie pojechał do Wrocławia, nie pojechał tam też po reportażu TVN, to jest dla mnie niesłychane. To go po prostu dyskwalifikuje - zaznaczył gość TVN24.
"Element degenerowania policji na poziomie kadrowym"
- Jak mówią byli policjanci, on (Zieliński - przyp. red.) narzuca, kto ma być komendantem powiatowym, w kontakcie z lokalnymi politykami PiS. Komendant główny tej polityki kadrowej nie prowadzi, więc to, co się wydarzyło we Wrocławiu, wątek sycowski, minister Kempa, to jest element takiego degenerowania policji na poziomie kadrowym - podkreślił Siemoniak.
- Zginął człowiek na komisariacie, to jest sprawa ogromnie poważna - zaznaczył polityk PO. - I jest wiceminister odpowiedzialny za policję, i ta sprawa przez rok najwyraźniej go nie obchodzi, bo się zajmuje ustalaniem, kto będzie komendantem powiatowym - właśnie w kontakcie z lokalnym politykiem PiS - skomentował Siemoniak w programie "Kropka nad i".
Jak mówił, przez ostatni rok nie działał system. - To absolutnie całkowicie dyskwalifikujące i bulwersujące - ocenił.
- Choćby PiS znalazł jeszcze 15 spraw, żeby to przykryć, to będzie wracało. Polska jest poruszona tą sytuacją. Zwłaszcza młodzi ludzie - mówił gość TVN24. Jak dodał, jeśli PiS tego nie rozumie i myśli, że zwolnienie komendantów na szczeblu powiatowym coś zmieni, "to się grubo myli".
"Atak na Kopacz jest haniebny"
Siemoniak mówił w TVN24, że PiS próbuje obecnie przykryć sprawę śmierci Stachowiaka tematem katastrofy smoleńskiej.
- Wezwanie Ewy Kopacz na przesłuchanie do prokuratury to sprawa czysto polityczna. PiS postanowiło zadziałać. Czekało z tą sytuacją na swój kryzys i ten kryzys nastąpił - śmierć Igora Stachowiaka, uwikłania i zaniechania polityków PiS. Atak na Kopacz jest haniebny - ocenił.
Siemoniak został także zapytany o to, że we wtorek Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje "Faktu", iż w trumnie byłego dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób. W poniedziałek Prokuratura Krajowa informowała, również po tekście tej gazety, że w trumnie byłego dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych, gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono w sumie szczątki ośmiu osób. Na początku roku okazało się natomiast, że zamienione zostały ciała byłego szefa PKOl Piotra Nurowskiego i byłego prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.
- Prokuratura zajmowała się sekcjami zwłok. To ją pytajmy, dlaczego podejmowała takie, a nie inne decyzje - to jest właściwy organ, ona prowadziła śledztwo - odpowiedział.
Jak mówił Siemoniak, Kopacz "pojechała do Moskwy opiekować się rodzinami" ofiar katastrofy.
W jego opinii rząd chce przykryć kryzys wizerunkowy, w jakim się znajduje. - Najpierw byli uchodźcy, a teraz będzie Smoleńsk - wskazał.
"Straciła moralne prawo do bycia premierem"
Siemoniak był pytany o wypowiedź biskupa Tadeusza Pieronka, który ocenił w poniedziałek w TVN24, że polski rząd jest antychrześcijański, ponieważ nie chce przyjmować uchodźców.
- Myślę, że biskup Tadeusz Pieronek jest pod wrażeniem tego sejmowego wystąpienia premier Beaty Szydło (...), które było absolutnie szokujące - mówił Siemoniak. - Absolutne szokujące i haniebne - dodał.
Jak wyjaśniał, premier podczas sejmowego wystąpienia wykorzystywała tragedię w Manchesterze, mówiąc o szaleństwie europejskich elit. - Było to coś absolutnie niesłychanego i wydaje mi się, że tym wystąpieniem straciła moralne prawo do bycia premierem - ocenił.
- To było coś takiego, że poczułem, że jestem w jakimś dziwnym świecie, w którym nie chciałbym być - podkreślił gość TVN24.
Autor: mw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24