Żona perkusisty The Rolling Stones Shirley Watts zdecydowała o zabraniu swoich koni z Janowa Podlaskiego - poinformował w rozmowie z TVN24 Marek Trela, poprzedni - odwołany w lutym - prezes stadniny. W ciągu niespełna 2,5 tygodnia padły dwie klacze należące do Watts. Obecny prezes odmówił komentarza.
- Przyznam, że oczywiście jestem w kontakcie z panią Watts i przekazała mi tę wiadomość, że resztę klaczy zabiera - powiedział w rozmowie z TVN24 Trela. Watts trzymała w Janowie Podlaskim cztery klacze. Jedna o imieniu Preria padła 17 marca, kolejna , Amra, w nocy z 1 na 2 kwietnia.
Trela podkreślił, że śmierć dwóch koni była dla Watts dużym ciosem, bo oprócz wartości materialnej, jest to dla niej "ogromna strata emocjonalna". - Bardzo lubiła te konie. Pani Watts się bardzo przywiązuje do swoich koni. One mają tam raj wręcz, u niej w stadninie - powiedział Trela. - Taka strata wywołuje naprawdę potężne emocje - dodał.
Obie klacze – Preria i Amra - należały do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim Shirley Watts (żona perkusisty zespołu Rolling Stones). Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie.
Pada druga klacz Watts
Klacz Amra, przebywająca w ramach dzierżawy w stadninie koni w Janowie Podlaskim (Lubelskie), padła w nocy z piątku na sobotę, prawdopodobnie z powodu martwicy jelit. Władze stadniny zawiadomiły prokuraturę. O osobisty nadzór nad sprawą do Prokuratora Generalnego zwrócił się minister rolnictwa.
Według dotychczasowych ustaleń, klacz została przewieziona do kliniki koni SGGW w Warszawie, tam poddano ją operacji, ale zwierzęcia nie udało się uratować. Prawdopodobną przyczyną śmierci była martwica jelit.
Sprawa padłej Amry została dołączona do śledztwa prowadzonego już przez prokuraturę, dotyczącego przestępstwa niegospodarności, jakiego miały się dopuścić poprzednie władze stadniny.
W podobnych okolicznościach i z podobnych powodów 17 marca padła klacz Preria, która w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni Janów Podlaski. Jak informowała wtedy Agencja Nieruchomości Rolnych, stało się to "w wyniku nagłego zachorowania" i "pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki, klaczy nie udało się uratować". Sprawa padnięcia Prerii również została dołączona do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie.
Odwołani prezesi
W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima.
Śmierć Pianissimy, której wartość Agencja Nieruchomości Rolnych wyceniła na 3 mln euro, była jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli. Dopuszczenie do śmierci klaczy było - w ocenie ANR - przejawem braku nadzoru weterynaryjnego.
Prezesi stadnin koni arabskich: Marek Trela z Janowa Podlaskiego i Jerzy Białobok z Michałowa oraz inspektor ds. hodowli koni Anna Stojanowska zostali zdymisjonowali przez prezesa ANR 19 lutego. Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.
Autor: pk//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24