Władysław Serafin, wobec którego wpłynął wniosek o usunięcie z PSL, zapowiedział, że w piątek sam odda legitymację partyjną. Powodem wniosku są doniesienia mediów, iż Serafin prowadził samochód bez prawa jazdy. Według rzecznika PSL zapowiedź Serafina to akt desperacji.
- Za chwilę przestanę być członkiem PSL-u. (...) W piątek składam legitymację - powiedział we wtorek Serafin.
Nic z tego
Rzecznik ludowców Krzysztof Kosiński powiedział we wtorek wieczorem, że wobec Serafina toczy się w partii postępowanie dyscyplinarne. - Oddanie legitymacji jest słuszne, ale można to traktować jako akt desperacji, bo i tak zostałby wykluczony - dodał. O tym, że wpłynął wniosek o usunięcie Serafina z partii poinformował w ubiegłą środę prezes PSL Janusz Piechociński. Jak wyjaśniał wówczas, "rzecznik dyscyplinarny otrzymuje takie wnioski i później, po zasięgnięciu opinii samego zainteresowanego, kieruje sprawę do Krajowego Sądu Koleżeńskiego". - I w tym trybie pozbawiamy w PSL legitymacji - zaznaczył Piechociński.
Szef Związku
Serafin, który jest obecnie szefem Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych, został zatrzymany przez policję w styczniu za przekroczenie prędkości. Według relacji policjantów auto, którym kierował Serafin, jechało z prędkością 111 km/godz. zamiast dozwolonych 50. Serafin miał pokazać legitymację z unijnymi pieczęciami ważną do 2015 r. Policjanci - według relacji "Gazety Wyborczej" - odstąpili od ukarania kierowcy, czyli wręczenia 500 zł mandatu i wpisania na konto 10 punktów karnych, ponieważ, jak tłumaczyli, tak postępuje się w przypadku osób z immunitetem.
Potem okazało sie, że immunitet chroni Serafina jedynie w drodze do Brukseli (a tak nie było w tym przypadku), a dodatkowo nie ma on od trzech lat prawa jazdy - pisała "Gazeta Wyborcza".
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24