Nie ma żadnego drugiego dna, ani żadnych podtekstów - zapewnił senator Koalicji Obywatelskiej Robert Dowhan, który jako jedyny nie wziął udziału w głosowaniu nad kandydaturą Bartłomieja Wróblewskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich. Na antenie TVN24 tłumaczył, że to "złośliwość rzeczy martwych" w postaci słabego łącza internetowego uniemożliwiła mu poprawne oddanie głosu.
Senat w czwartek nie wyraził zgody na powołanie posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich. Poparło go 48 senatorów PiS, 49 było przeciw, 2 senatorów wstrzymało się od głosu. Byli to senator niezależna Lidia Staroń oraz senator PSL Jan Filip Libicki. Przeciw było 49 senatorów KO, Lewicy, PSL, Polski 2050, dwóch senatorów niezależnych i jeden niezrzeszony.
Jedynym senatorem, który nie wziął udziału w głosowaniu był Robert Dowhan z Koalicji Obywatelskiej, który głosował zdalnie.
"System internetowy zawalił"
"Ten 1 głos, którego brakowało w głosowaniu nad RPO to mój. Niestety złośliwość rzeczy martwych! Zagłosowałem PRZECIW, ale system internetowy zawalił" - napisał w czwartek wieczorem na Facebooku senator Dowhan. Jak podkreślił, nie popiera i nigdy nie popierał kandydatury Wróblewskiego. "Gdyby mój głos zaważył, że RPO zostałby wybrany to honorowo złożyłbym mandat Senatora RP" - dodał.
Dowhan: od początku byłem na "nie"
W rozmowie z tvn24.pl senator Dowhan powiedział, że "specjalnie przyjechał do Warszawy, by osobiście wziąć udział w głosowaniu, ale z powodu ważnych spraw rodzinnych musiał wrócić do Zielonej Góry, dlatego głosował zdalnie".
- Nie chcę się usprawiedliwiać. Od początku byłem na "nie", zagłosowałem przeciwko kandydaturze pana Wróblewskiego, ale pojawił się błąd techniczny. Nie miałem złych intencji, nie ma tutaj drugiego dna - przekonywał senator. - Bardzo żałuję, że tak się stało, to trochę moja osobista porażka - dodał.
Jak mówił, gdyby Wróblewski został wybrany na Rzecznika Praw Obywatelskich, "byłby to policzek dla demokracji". - Pan Wróblewski dał się poznać jako przeciwnik demokracji i przeciwnik kobiet. Stałoby się bardzo źle, gdyby został wybrany - stwierdził.
- Cieszę się, że udało się obronić wynik. Tuż po głosowaniu pomyślałem sobie, że gdybyśmy przegrali jednym głosem, honorowym rozwiązaniem byłoby złożenie mandatu i odejście z polityki. Nie mógłbym się pogodzić z tym, że nie wypełniłem swojego obowiązku. Potem jednak uświadomiłem sobie, że to nie byłoby takie proste, bo gdybym odszedł, moglibyśmy stracić większość w Senacie - mówił senator.
"Nie ma żadnego drugiego dna"
Na antenie TVN24 Dowhan precyzował, że jego głos nie został przetworzony przez system przez jego problemy z łączem internetowym. Wspomniał, że podobne błędy się zdarzały podczas epidemii, gdy wprowadzono zdalny tryb głosowania. - Łącze internetowe, szczególnie jak się jest w podróży, nie zawsze jest silne, żeby głos przeszedł - wyjaśnił.
- Powinienem być w Warszawie, czy oddać tak głos, żeby zostałby zaliczony, uznany - podsumował.
Pytany o rozmowę z szefami senackiego klubu KO, Dowhan przekazał, że nie jest z nimi po rozmowie, ale po wymianie krótkich SMS-ów, bo - jak wspomniał - czwartkowe głosowania w Senacie trwały do godziny 22. - Myślę, że przyjdzie czas, aby na chłodno porozmawiać - powiedział.
- Nie ma żadnego drugiego dna, ani żadnych podtekstów. Jestem od początku lojalny wobec Platformy Obywatelskiej, jestem z ludźmi opozycji. Nie wybieram się nigdzie, ani z nikim nie wchodzę w żadne układy, czy kontakty - zapewnił. - Stało się, jak się stało. Czasem to złośliwość rzeczy martwych przewyższa. Szkoda, że akurat w takim momencie, a nie podczas innego głosowania - przyznał.
"Będziemy to wyjaśniać"
- Będziemy to bardzo mocno wyjaśniać, możemy to obywatelom obiecać. Krótko przed głosowaniem mówił, że będzie głosował - powiedział Marcin Bosacki, pytany o przyczyny absencji Dowhana.
Bosacki, na wspólnej konferencji z liderami senackich klubów PSL, Lewicy i niezależnych podkreślił, że Senat odrzucił "partyjną kandydaturę pana Wróblewskiego". - Dotrzymaliśmy słowa danego obywatelkom i obywatelom. Partyjny kandydat PiS nie ma szans na to, aby został zaakceptowany przez Senat - powiedział szef klubu senackiego KO. - Każdy ewentualny następny kandydat partyjny PiS nie uzyska większości w Senacie - zapowiedział Bosacki.
Dlatego wszystkie siły polityczne powinny poszukać kandydata, dodał, który będzie gwarantował, że będzie "obrońcą praw i wolności wszystkich obywateli, nie będzie kandydatem partyjnym i będzie doświadczonym prawnikiem".
"Demokratyczna większość wysyła sygnał przyjaciołom w niższej izbie"
- Z Senatu wychodzi bardzo mocny sygnał: w Polsce jest czas na Rzecznika Praw Obywatelskich, a nie dla rządu albo jednej partii politycznej. Obywatele mają prawo oczekiwać Rzecznika, który będzie służył im, a nie władzy - powiedział szef klubu senatorów niezależnych Krzysztof Kwiatkowski.
- Cały czas mówiliśmy, że nie możemy poprzeć osoby, z powodu której polskie kobiety straciły prawo do wyboru, która przyczyniła się do zdemolowania niezależnego Trybunału Konstytucyjnego - mówiła wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica). - Nie będziemy popierać osoby, której demokracja nie jest droga - dodała.
- Nie wybieramy ani w Sejmie, ani w Senacie rzecznika praw rządzących, ale Rzecznika Praw Obywatelskich. To jest ktoś, kto ma reprezentować obywateli wobec władzy, a nie władzę wobec obywateli. Dlatego ten urząd nie może zostać upartyjniony. Nie będzie naszej zgody w przyszłości na kolejną próbę upartyjnienia tego urzędu - powiedział senator Bogdan Klich (KO). - Apelujemy do wszystkich sił politycznych, o wyłonienie osoby, która nie jest związana z żadną partią polityczną, ma odpowiednie kwalifikacje, by pełnić ten urząd i ma doświadczenie w zakresie pomagania ludziom. Wierzymy, że przy kolejnym podejściu taką kandydaturę będziemy mogli poprzeć - mówił Klich.
- W tych skromnych ramach, w jakich Senat może wpływać na politykę państwa, od półtora roku demokratyczna większość broni obywateli Rzeczpospolitej przed różnymi zamachami władzy - zaznaczył wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (KP-PSL). Przypomniał, że ten sukces był możliwy, bo w wyborach do Senatu w 2019 roku opozycja wystartowała razem. - Demokratyczna większość w Senacie wysyła sygnał naszym przyjaciołom także w niższej izbie parlamentu: w jedności jest siła i tylko razem możemy pokonać złe Prawo i Sprawiedliwość - zaznaczył Kamiński.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP