Sejm odrzucił w piątek obywatelski projekt ustawy wprowadzającej zakaz przerywania ciąży przygotowany przez Fundację Pro-prawo do życia. Decyzję posłów poprzedziła burzliwa czwartkowa debata. - Badania naukowe wskazują, że aborcja niszczy psychikę i organizm kobiety, powoduje konsekwencje nie do odwrócenia - przekonywała posłanka PiS, Marzena Machałek.
Odrzucenia projektu domagały się PO i SLD, za dalszymi pracami opowiadało się zaś PiS, PSL oraz ZP.
Podczas piątkowego głosowania posłowie zdecydowali, by ostatecznie projekt odrzucić.
Za jego odrzuceniem opowiedziało się 206 posłów, przeciw było 178, zaś 10 wstrzymało się od głosu.
"Dantejskie sceny"
- Szacunek do człowieka, do życia ludzkiego, do dziecka, które znajduje się w łonie matki jest miarą naszego człowieczeństwa, dziecko w łonie matki nie jest własnością ani ojca, ani matki, ani państwa, należy mu się szacunek - mówiła w piątek jeszcze przed głosowaniem posłanka niezrzeszona Marzena Wróbel.
- Wczoraj na tej sali dochodziło do dantejskich scen, do skandalicznego zachowania marszałka Jerzego Wenderlicha - dodała. Jej zdaniem marszałek cenzurował wystąpienia przedstawicieli wnioskodawców.
Wenderlich, bronił się, mówiąc, że dbał o godność tych, którzy myśleli inaczej, a w czwartkowej debacie zabrakło należytej wrażliwości.
Poseł Roman Kotliński (niezrz.) stwierdził, że to biskupi dzielą społeczeństwo ws. aborcji. - Embriony są dobre jeśli śpiewają na mszy, rzucają na tacę. Nie dajmy się manipulować - mówił.
Ponad 400 podpisów
Emocji na sali sejmowej nie brakowało także w czwartek, gdy w Sejmie toczyła się debata. Kaja Godek z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej przekonywała, że inicjatywa zaostrzenia ustawy aborcyjnej wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Wskazała, że pod projektem zebrano ponad 400 tys. podpisów. Przypomniała, że inicjatywy takie podejmowane są od kilku lat, każdorazowo zbierając znaczne liczby podpisów. Godek mówiła, że nienarodzone dzieci są najbardziej dyskryminowaną grupą w Polsce i na świecie. - Prawo jest sprawiedliwe, gdy wszyscy są wobec niego równi, także ci, którzy są w łonach swoich matek – podkreślała. Jej zdaniem wokół ustawy aborcyjnej narosło wiele mitów m.in., że jest ona kompromisem środowisk, że aborcja jest zjawiskiem rzadkim i kontrolowanym, a także, że aborcja jest niezbędna dla ratowania życia kobiety. Jej zdaniem, twierdzenia te są nieprawdziwe. Już na wstępie debaty nie udało się posłom opanować emocji. Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (SLD) wyłączył Godek mikrofon, wzywając ją do nieobrażania osób myślących odmiennie od niej i nieoskarżanie władz o sprzyjanie zabijaniu dzieci. Protestował przeciwko używaniu przez nią terminu "zabijanie dzieci" i porównywania przepisów obowiązującej ustawy z praktykami stosowanymi przez systemy totalitarne w obozach koncentracyjnych.
Apelował też do Marzeny Wróbel (niezrz.) o umożliwienie mu prowadzenia obrad i przywoływał do porządku posła Patryka Jakiego (ZP). Jaki zapowiedział, że złoży skargę na zachowanie Wenderlicha do sejmowej komisji etyki i wnioskował o zwołanie Konwentu Seniorów.
"Aborcja niszczy psychikę"
W trakcie debaty PO oraz SLD opowiedziały się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.
Maciej Orzechowski z Platformy podkreślał w czwartek, że obecnie obowiązująca ustawa dopuszcza aborcję w ściśle określonych sytuacjach - m.in. gdy jest ona wynikiem gwałtu lub gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Poseł wskazywał też na brak konsultacji obywatelskiego projektu. - Powołanie się na wynik badań opinii publicznej to zdecydowanie za mało - mówił.
Z kolei Marek Balt z SLD ocenił, że obowiązujące przepisy dotyczące aborcji są wynikiem wypracowanego w latach 90. kompromisu. Podkreślił, że przerwanie ciąży to zawsze jest dla kobiety olbrzymi dramat, ale odmówienie kobietom pomocy w takich sytuacjach, jak określone obecnie w ustawie, jest zbyt restrykcyjne i prowadziłoby do jeszcze większych dramatów.
Ich stanowiska nie podzieliła posłanka PiS, Marzena Machałek. - Badania naukowe wskazują, że aborcja niszczy psychikę i organizm kobiety, powoduje konsekwencje nie do odwrócenia - przekonywała Machałek. - To bardzo cenna inicjatywa. Chcemy, aby Sejm pracował nad tym projektem - dodała.
Podkreśliła, że przedstawiony w czwartek projekt podpisało pół miliona obywateli. Jej zdaniem zasługuje on na poważne potraktowanie, bo dotyczy kwestii fundamentalnej: życia ludzkiego i jego godności. - Bo jeśli życie ludzkie nie jest wartością uniwersalną, to co nią jest? - pytała posłanka.
Projekt poparł również w imieniu swojego klubu Franciszek Stefaniuk (PSL). Opowiedział się za dalszą pracą nad nim w komisji. Za dalszymi pracami był również Patryk Jaki ze Zjednoczonej Prawicy. - Posłużmy się faktami o legalnych aborcjach w Polsce. Wynika z nich, że w wypadku gwałtu i zagrożenia życia matki nie występują. Najwięcej, prawie 90 proc., to aborcje eugeniczne: posądzenie dziecka o niepełnosprawność - mówił.
- Mam nadzieję, że Sejm odrzuci ten szkodliwy i nieludzki projekt - mówiła z kolei Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu. Zapowiedziała także, że rozważy podjęcie kroków prawnych wobec wnioskodawczyni projektu. Kaja Godek w trakcie swojego sejmowego wystąpienia przypominała pojawiające się w mediach zarzuty wobec Nowickiej, że ta będąc szefową Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny korzystała ze wsparcia firm farmaceutycznych.
Piąta próba zmiany ustawy
Obywatelski projekt ustawy wprowadzającej zakaz przerywania ciąży został przygotowany przez Fundację Pro - prawo do życia. Z inicjatywy tej samej organizacji podejmowanych było kilka poprzednich prób zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji.
W tej kadencji Sejmu była to piąta próba zmiany ustawy regulującej dopuszczalność aborcji, trzecia - zaostrzenia jej.
Trzy przypadki
Ostatni raz dyskusja na temat zmian w ustawie miała miejsce w kwietniu tego roku, kiedy posłowie toczyli debatę w sprawie in vitro. SLD chciało wówczas zalegalizować aborcję na życzenie kobiety do 12. tygodnia ciąży, projekt jednak odrzucono.
Obecnie ustawa aborcyjna dopuszcza trzy przypadki, w których kobieta ma prawo do zabiegu przerywania ciąży.
Art. 4a. 1. Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy: 1) ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, 2) badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, 3) zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży
Oprócz wykreślenia powyższych przepisów, pomysłodawcy dyskutowanego w Sejmie projektu chcą zmiany tytułu ustawy na "o ochronie życia i zdrowia ludzkiego od poczęcia". W preambule miałoby natomiast znaleźć się sformułowanie, że "życie jest przyrodzonym i fundamentalnym dobrem każdego człowieka".
Zwolennicy projektu postulują również wykreślenie zapisu, który zapewnia dziś swobodny dostęp do informacji i badań prenatalnych - szczególnie wtedy, kiedy istnieje ryzyko lub podejrzenie, że u dziecka może wystąpić wada genetyczna, rozwojowa lub nieuleczalna choroba zagrażająca jego życiu.
Projekt utrzymuje jednocześnie karę dla osoby, która za zgodą kobiety dokona aborcji, miałaby jednak być ona podwyższona z 2 do 3 lat pozbawienia wolności. W projekcie nie przewidziano w takiej sytuacji żadnej sankcji dla matek.
Autor: ts,js/tr,gak / Źródło: PAP, TVN24