Sejm odrzucił w piątek projekt zmian Kodeksu karnego, który przewidywał wprowadzenie przepisów o karalności stosowania tortur przez funkcjonariuszy publicznych.
Za odrzuceniem głosowało 262 posłów, 175 było przeciw.
Przed głosowaniem w Sejmie doszło do burzliwej dyskusji. Propozycji PO bronił Andrzej Halicki.
- Panie prezesie, jeżeli zareagował pan wtedy, kiedy rzeczywiste zmiany w kodeksie wymagają konsekwencji, kiedy bestialsko traktujemy zwierzęta, proszę zareagować teraz i nie pozwolić na wyrzucenie tej nowelizacji do kosza. Pracujmy nad nią w komisji - zwracał się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
I dodał: - Wyrzucenie projektu spowodowałoby, że ci bandyci w mundurach, jak powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, będą się czuli bezkarnie.
Błaszczak: za waszych rządów torturowano ludzi
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zarzucił Halickiemu "totalną amnezję". - Zapomnieliście, co się działo za waszych rządów, jak torturowano ludzi, jak stosowano odpowiedzialność zbiorową. Tu została przypomniana akcja "Widelec". 750 osób zbieraliście jak leci, jak popadnie. Torturowani byli ludzie niewinni na komisariatach policji. Czy wyciągnęliście wnioski polityczne? A co poseł Grzegorz Schetyna ma na ten temat do powiedzenia? Nic. Totalna amnezja go opanowała, tak jak was wszystkich - oświadczył minister.
Błaszczak nawiązał do tak zwanej akcji "Widelec" w 2008 roku, kiedy policja zatrzymała dużą grupę kibiców Legii Warszawa, kierujących się na stadion klubu Polonii. Akcja miała zapobiec zdemolowaniu miasta po derbowym meczu. Medialna nazwa akcji wzięła się z tego, że jedynym niebezpiecznym narzędziem zabezpieczonym wtedy przez funkcjonariuszy był widelec. Zatrzymano ponad 750 osób. Większości - bo 688 zatrzymanych - przedstawiano zarzuty dotyczące czynów chuligańskich.
Propozycja PO
PO chciała, by Kodeks karny jednoznacznie stwierdzał, że stosuje tortury funkcjonariusz publiczny, który w celu uzyskania zeznań stosuje przemoc, groźbę bezprawną lub znęca się fizycznie lub psychicznie nad inną osobą. Groziłoby za to od roku do 10 lat więzienia, a do 12 lat, gdyby sprawca działał "ze szczególnym okrucieństwem".
Zgodnie z Konwencją ONZ w sprawie zakazu tortur, PO chciała wpisać do Kk karalność ich stosowania "w celu ukarania osoby za czyn popełniony przez nią lub osobę trzecią albo o którego dokonanie jest ona podejrzana, a także w celu zastraszenia lub wywarcia nacisku na nią lub trzecią osobę, albo w jakimkolwiek innym celu wynikającym z wszelkiej formy dyskryminacji".
Po śmierci Igora Stachowiaka w komisariacie
Obecnie Kodeks karny stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który w celu uzyskania zeznań stosuje przemoc, groźbę bezprawną lub w inny sposób znęca się fizycznie lub psychicznie nad inną osobą, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
Inny artykuł kodeksu mówi, że ten, kto znęca się nad osobą prawnie pozbawioną wolności, podlega karze od 3 miesięcy do 5 lat więzienia, a jeśli działa ze "szczególnym okrucieństwem" - do 10 lat. Karom tym podlega funkcjonariusz publiczny, który wbrew obowiązkowi dopuszcza do popełnienia tych czynów.
W uzasadnieniu projektu PO podkreślała, że w rekomendacjach Komitetu ONZ Przeciwko Torturom wiele razy wskazywano, że włączenie do krajowego prawa karnego definicji tortur, pozwoliłoby wyraźnie różnicować tortury stosowane przez funkcjonariusza publicznego i akty przemocy popełniane przez osoby nie działające w imieniu państwa.
Według PO zmiany w Kodeksie karnym są też konieczne ze względu na sytuacje w policji po 2015 roku, ujawnione na przykład w związku z zatrzymaniem, torturowaniem i śmiercią Igora Stachowiaka w maju 2016 roku we Wrocławiu. Przypomniano, że z ujawnionych nagrań wynika "skandaliczne zachowanie policjantów", a ich czyny wobec Stachowiaka, Rzecznik Praw Obywatelskich uznał za tortury w rozumieniu Konwencji.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24