Jest oczywiste, że prezes Kaczyński chce uwikłać na wszystkie możliwe sposoby prezydenta Dudę i robi to dlatego, że ma taki interes polityczny, ale też dlatego, że szczerze nie znosi prezydenta - powiedział w Sejmie premier Donald Tusk.
W czwartek po 10:00 rozpoczęło się posiedzenie Sejmu. Tuż po swoim wystąpieniu w związku z projektem ustawy o rencie socjalnej premier Donald Tusk rozmawiał na sejmowym korytarzu z dziennikarzami. Pytany był między innymi o wczorajsze słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które padły przed siedzibą Prokuratury Krajowej, gdzie wieczorem zjawili się politycy opozycji. Kaczyński ocenił, że "trwa próba, siłą, zmian ustroju" i wezwał prezydenta Dudę, by "podjął działania, które będą zmierzały do tego, żeby w Polsce przywrócić funkcjonowanie konstytucji i prawa", bo "w tej chwili w Polsce mamy do czynienia z czymś w rodzaju pełzającego zamachu stanu".
Tusk: jeśli ktoś ma w głowie zamach stanu, to chyba raczej prezes Kaczyński
- Trudno mi się domyślać, co powstało mu w głowie, jeśli chodzi o te zamachy stanu. Jako historyk, ale też człowiek obdarzony zdrowym rozsądkiem - mówię teraz o sobie, a nie o prezesie Kaczyńskim - z tego, co wiem, to zamach stanu jest z reguły tym, co robi nie władza, a ci przeciwko władzy - odpowiedział dziennikarzowi Tusk. - Jeśli ktoś ma w głowie zamach stanu, to chyba raczej prezes Kaczyński. My nie musimy się zamachiwać, bo wygraliśmy wybory, legalnie przejęliśmy władzę w Polsce - podkreślił.
Premier odniósł się również do prezydenta Andrzeja Dudy i jego roli w ostatnich wydarzeniach politycznych w kraju. - Politycznie rzec biorąc, jest oczywiste, nie tylko dla mnie, że prezes Kaczyński chce uwikłać na wszystkie możliwe sposoby prezydenta Dudę i robi to dlatego, że ma taki interes polityczny, ale też dlatego, że szczerze nie znosi prezydenta i to wszyscy widzimy - powiedział premier. - Każdego dnia usiłuje doprowadzić go do jakiegoś nieprzyjemnego stanu - dodał.
Tusk: nie dziwię się, że ludziom się robi niedobrze
Tusk pytany był także o sytuację ze środy, kiedy Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zjawili się w Pałacu Prezydenckim i witani byli przez prezydenta Dudę, ściskani i oklaskiwani. - Pomijam estetykę tych zdarzeń, ale nie dziwię się, że ludziom się robi niedobrze na widok prezydenta Rzeczypospolitej, który obściskuje przestępców - powiedział premier. - O tym jakoś mało się mówi, ale mówimy o panu Kamińskim i Wąsiku, którzy zostali skazani prawomocnym wyrokiem za to, co robili, nadużywając władzy do roku 2015. Prezydent ich ułaskawił po to, by mogli dalej robić te same rzeczy (...). Dzisiaj mamy podobną sytuację. Znowu prezydent angażuje cały autorytet instytucji, obściskując się z tymi ludźmi z ewidentną nadzieją, że oni dalej kiedyś będą mogli to robić - dodał.
Źródło: tvn24.pl