Rozmontowanie systemu wymiaru sprawiedliwości "spowoduje, że po latach będziemy jeszcze ponosić tego konsekwencje" - ocenił w "Jeden na jeden" sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego, profesor Włodzimierz Wróbel. Odniósł się także do afery mailowej. Z maili, które mają pochodzić ze skrzynki szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka wynika, że zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska mogli mieć bezpośredni wpływ na wybór p.o. prezesa jednej z nowych izb Sądu Najwyższego.
Nieuznawana Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zezwoliła w czwartek na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego tego sądu Marka Pietruszyńskiego. Decyzja nie jest prawomocna.
- Wiemy, że już skutków prawnych te działania owej Izby wywołać nie mogą i nie wywołują - ocenił w piątek "Jeden na jeden" sędzia Wróbel. Dodał, że odczytuje to już w kategoriach politycznych. - To są jakieś prowokacje, to są jakieś dziwne ruchy tektoniczne chyba w obozie władzy - mówił.
- To jest skandal, to, co się wydarzyło wczoraj i kompletny brak odpowiedzialności też po stronie osób, które decydują się na takie działania - ocenił sędzia Wróbel. Przypomniał, że ciągle wisi nad nami możliwość zasądzenia kar dla Polski.
- Jaki jest cel tego działania? Prywatnie opisuję sobie to jako jakąś formę prowokacji, działania takiego, które ma zaostrzyć konflikt, spowodować jeszcze silniejszą reakcję Unii Europejskiej. Nie rozumiem intencji tych osób - powiedział sędzia Izby Karnej SN.
Sędzia Wróbel: ciężko rozczytać, jakie motywy stoją u podstaw działań osób, które przejęły administrowanie SN
Zapytany został, czy świadomość swojej odpowiedzialności w wystarczającym stopniu ma pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska.
- Kiedy przeczytałem wywiad z profesor Manowską, w którym wprost i tak wyraźnie groziła sędziom Izby Karnej, że robią, co mogą, żeby zachować proces destrukcji tego systemu, i groziła, że będzie ich zawieszać albo dyscyplinarki im będzie wszczynać, to ciężko rozczytać, jakie motywy stoją u podstaw różnego typu działań osób, które przejęły administrowanie Sądu Najwyższego w tej chwili - powiedział.
Sędzia Izby Karnej SN: prawo jest trochę jak powietrze
Sędzia Wróbel mówił, że "prawo jest trochę jak powietrze, w którym funkcjonujemy". - Jego nie widać, ale bez niego to nasze wspólne funkcjonowanie byłoby niemożliwe - dodał. Podkreślał, że "jak się wymontuje bezpiecznik, jakim jest prawidłowo obsadzony sąd z tego całego systemu, to potem latami będziemy ponosić tego konsekwencje".
Mówił, że "mamy zapaść w długości rozpoznawania spraw w sądownictwie po tych wszystkich reformach i wojenkach prowadzonych z sądami".
- Na reformach takiego skomplikowanego systemu, jakim jest wymiar sprawiedliwości, abstrahując od dobrej woli, której u pana ministra [Zbigniewa Ziobry - przyp. red.] nie do końca dostrzegam (…) to trzeba się jeszcze na tym znać wszystkim. To jest bardzo skomplikowana sprawa - podkreślił.
Na uwagę, że po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z połowy lipca dotyczącego nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej ruszyła jakaś lawina i każdy dzień właściwie przynosi informacje o kolejnych sędziach, którzy odmawiają orzekania, powiedział, że "to nie jest zaskoczenie". Dodał, że prawnicy mówili o tym od dawna.
- Jesteśmy w momencie dużo groźniejszym, niż było to jeszcze kilka miesięcy temu. Uchwała z 2020 roku połączonego składu trzech izb [Sądu Najwyższego - przyp. red.] to było jakieś koło ratunkowe w istocie rzucane władzy. Tam był pokazany pewien mechanizm, jak to wszystko uspokoić. Dzisiaj jest znacznie bardziej radykalnie, bo to już nie uchwała pokazuje, jak ten sąd powinien funkcjonować, tylko mamy orzeczenia organów międzynarodowych. Tych orzeczeń będzie coraz więcej, podejrzewam - mówił.
Ocenił, że "jest jeszcze czas, żeby to wszystko zatrzymać".
Sędzia Wróbel: gdyby to było normalnie funkcjonujące państwo, takie maile doprowadziłyby do dymisji politycznych
Sędzia Wróbel odniósł się również do sprawy ujawnianych maili, które mają pochodzić ze skrzynki szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Z jednej z korespondencji wynika, że zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska mogli mieć bezpośredni wpływ na wybór p.o. prezesa jednej z nowych izb Sądu Najwyższego.
- Gdyby to było normalnie funkcjonujące państwo, to takie maile doprowadziłyby do różnych dymisji politycznych, a osoba, której te maile dotyczą, właściwie dwie osoby, bo tam występuje sędzia i pani Przyłębska, byłyby odsunięte od orzekania, bo to jest podstawa do wyłączenia - komentował. - Wydaje mi się, że dzisiaj, zdarzy się to pewnie za chwilę, te maile będą procesowo ocenione w jakimś postępowaniu o wyłączenie kogoś z nich od orzekania i dowiemy się, czy te maile są prawdziwe, czy nie - ocenił sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego.
- W normalnej procedurze będzie pewnie złożony wniosek o wyłączenie z tego powodu, jaka jest treść tych maili i w tej procedurze dojdzie do oceny czy prawdziwości tych maili - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24