Sędzia Tomasz Szmydt, dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków PiS, zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości - mówił w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Pokazywał dokumenty, które mają dowodzić, że Szmydt "nie był anonimowy" dla polityków PiS.
O sprawie sędziego Szmydta mówił w czwartek w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. - Mamy do czynienia z tajemniczą historią człowieka, który w krótkim okresie zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości, dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków Prawa i Sprawiedliwości. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, nie w oparciu o jakieś swoje wewnętrzne przeczucia, tylko w oparciu o fakty i dokumenty zgromadzone w tej sprawie - powiedział.
Jak stwierdził, kariera sędziego Szmydta toczyła się "normalnie" do 2017 roku. Wtedy - jak powiedział Myrcha, pokazując dokumenty - "nastąpił pewien moment zwrotny i ta kariera zaczęła gwałtownie przyspieszać".
- Dzisiaj pan (były) wiceminister Łukasz Piebiak zasłania się niepamięcią. Jest taki syndrom wyparcia: "nie znam człowieka, nie mam nic wspólnego", ale dokumenty świadczą zupełnie o czymś innym. Nie on jeden zasłania się dzisiaj niepamięcią. Pan Michał Wójcik powiedział, że nie zna tego człowieka, nie natknął się na niego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dokumenty świadczą zupełnie o czymś innym. Nie kto inny, jak pan wiceminister Wójcik wystawia panu sędziemu Szmydtowi upoważnienie do dostępu do informacji niejawnych o klauzuli zastrzeżone - poinformował wiceminister.
Szmydt "to nie był dla nich anonimowy człowiek"
Jak mówił, to dzięki "zaangażowaniu ludzi poprzedniej władzy pan sędzia Tomasz Szmydt mógł w sposób absolutnie bez krępowania rozwijać swoje wpływy w polskim wymiarze sprawiedliwości".
- W 2018 roku został powołany zespół do spraw czynności ministra sprawiedliwości podejmowanych w postępowaniach dyscyplinarnych sędziów i asesorów sądowych. W skład zespołu wchodzą: Piebiak, Zwolak, Dudzicz, Schab, Lasota, Radzik, Cichocki, oczywiście pan sędzia Szmydt także. Dziwnym trafem skład tego zespołu praktycznie pokrywa się z członkami grupy Kasta/Antykasta. Mamy protokoły z tych posiedzeń, gdzie sędzia Piebiak i inni bohaterowie tej afery uczestniczą w normalnych dyskusjach razem z sędzią Szmydtem - mówił Myrcha.
Podkreślił, że Szmydt "to nie był dla nich żaden anonimowy człowiek". - Zostały mu stworzone wszelkie warunki do tego, żeby mieć dostęp do materiałów dotyczących sędziów, asesorów sędziowskich, żeby był całkowicie uwiarygodniony w polskim wymiarze sprawiedliwości. I są na to dokumenty - mówił.
- Sędzia Szmydt jest państwa wyrzutem sumienia - zwrócił się do polityków PiS.
Kosiniak-Kamysz: jestem zwolennikiem sprawdzenia wpływów rosyjskich
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do sprawy sędziego Szmydta w Radiu Zet, stwierdził, że jest zdrajcą. - Jeśli ktoś występuje i jest wykorzystywany przez służby białoruskie, rosyjskie, udziela wywiadów, to działa na szkodę państwa polskiego. Dlatego zostały postawione określone zarzuty, jest postępowanie dyscyplinarne - mówił. Zapewnił, że "państwo działa" i "to, co jest możliwe ze strony aparatu rządowego, zostało włączone". Podczas rozmowy została poruszona też kwestia komisji do spraw wpływów rosyjskich. Nowelizację ustawy o powołaniu tej komisji zapowiedział w środę premier Donald Tusk. - Jestem zwolennikiem, żeby tam nie było osób zaangażowanych w politykę - przyznał. Dopytywany, jakie lata powinna zbadać nowa komisja, Kosiniak-Kamysz odpowiedział, że nie ma nic przeciwko temu, żeby badała jak najszerszy okres. Pytany, czy ma na myśli też pierwsze rządy koalicji PO-PSL, odparł: - Proszę bardzo. Sprawdźmy jak najszerzej. Jestem zwolennikiem jak najszerszego sprawdzania.
Komunikat szefowej neo-KRS
Przewodnicząca neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka przekazała w komunikacie, że "ostatnie wypowiedzi medialne sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy oraz innych polityków i dziennikarzy stanowią opartą na manipulowaniu faktami oraz przemilczeniach próbę wykreowania dla opinii publicznej obrazu uwikłania szerokiego kręgu sędziów oraz politycznych oponentów z postacią i działalnością sędziego Tomasza Szmydta".
Jak oceniła, wypowiedzi te "służą też odwiedzeniu uwagi opinii publicznej od koneksji łączących jego osobę z prominentnymi działaczami obozu rządzącego". "Sędzia Tomasz Szmydt od dłuższego czasu współpracował w ramach Parlamentarnego Zespołu ds. Reformy Wymiaru Sprawiedliwości w celu dyskredytacji poprzedniego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości i niektórych sędziów" - czytamy.
"Przykładem powyższego był wspólny występ sędziego Tomasza Szmydta na posiedzeniu tego Zespołu dnia 6 maja 2022 roku pod kierownictwem poseł Kamili Gasiuk-Pihowicz wraz z sędziami Arkadiuszem Cichockim, Waldemarem Żurkiem, Bartłomiejem Starostą i prokurator Ewą Wrzosek" - przekazano w komunikacie.
Oceniła, że "dla przedstawienia opinii publicznej rzeczywistego kształtu zdarzeń związanych z osobą sędziego Tomasza Szmydta należy wskazać następujące fakty i okoliczności". Napisała, że "delegowanie sędziego Tomasza Szmydta do wykonywania czynności w Biurze Krajowej Rady Sądownictwa nie nastąpiło na wniosek ani z inicjatywy podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, ale ówczesnego przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa Leszka Mazura, który zwrócił się o delegowanie do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego".
Czytamy, że delegowanie Szmydta do neo-KRS dokonało się "decyzją Prezesa NSA z dnia 30 lipca 2018 roku". Szefowa neo-KRS oceniła w komunikacie, że "fakt utrwalenia przez sędziego Arkadiusza Cichockiego rozmowy zawierającej udzielenie przewodniczącemu KRS Leszkowi Mazurowi rekomendacji dla kandydatury sędziego Tomasza Szmydta do delegowania świadczy wyraźnie o istniejącej od początku intencji uwikłania ówczesnego kierownictwa resortu sprawiedliwości i Krajowej Rady Sądownictwa w powiązania z osobą tego sędziego".
Jak dodała, "pełnienie czynności przez Tomasza Szmydta w Biurze KRS trwało niespełna rok, do dnia 28 sierpnia 2019 roku, kiedy to Prezes NSA odwołał sędziego z delegowania". "Wyrażam nadzieję na rychłe pełne wyjaśnienie wszystkich okoliczności niniejszej sprawy" - zakończyła Dagmara Pawełczyk-Woicka.
Sprawa sędziego Szmydta
O tym, że zwraca się do białoruskich władz o azyl, sędzia Szmydt poinformował w poniedziałek na konfererencji w Mińsku. Mówił również o "rezygnacji ze stanowiska sędziego" RP "ze skutkiem natychmiastowym". Przekonywał, że rezygnacja ze stanowiska to wyraz "protestu przeciwko polityce prowadzonej przez władze polskie wobec Białorusi i Rosji". Sędzia Szmydt jest jednym z bohaterów afery hejterskiej, w której szlakowano sędziów przeciwnych reformie sądownictwa za czasów PiS.
Także w poniedziałek rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których, w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami, miał dostęp Szmydt.
Prokuratura Krajowa poinformowała, że wszczęte zostało śledztwo w sprawie brania przez Szmydta udziału w działalności obcego wywiadu na terenie Polski i Białorusi.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar przekazał, że PK złożyła wniosek do sądu dyscyplinarnego Naczelnego Sądu Administracyjnego o wydanie uchwały zezwalającej na pociągnięcie sędziego Tomasza Szmydta do odpowiedzialności karnej. Prokuratura Krajowa wnosi też o zezwolenie na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Szmydtowi zarzucane jest szpiegostwo.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sejm.gov.pl