Kancelaria Sejmu opublikowała w piątek wykazy sędziów, którzy udzielili poparcia kandydatom do nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" przeanalizowało dokumenty pod kątem tego, ilu z podpisanych sędziów zostało delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości, awansowanych do sądu wyższego rzędu, ilu zostało prezesami lub wiceprezesami sądów i ilu z nich pojawiło się potem w kontekście tak zwanej afery hejterskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ O AFERZE HEJTERSKIEJ >>>
- Szokujące jest to, jak wiele osób, które udzieliły poparcia, otrzymało określone benefity po tym, gdy to zrobili, zostało prezesami sądów, zostało członkami komisji egzaminacyjnych - mówił Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Pod kandydaturami prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmary Pawełczyk-Woickiej, rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa Macieja Mitery i sędziego Dariusza Drajewicza - według zestawienia Iustitii - podpisali się niemal wyłącznie sędziowie, których stowarzyszenie nazywa "beneficjentami Dobrej Zmiany".
Analiza list poparcia do nowej KRS sporządzona przez SSP Iustitia >>>
Sędzia Pawełczyk-Woicka: nie widzę problemu
Sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka w rozmowie z TVN24 była pytana o pojawiających się na listach podpisach sędziów, który awansowali lub pracowali w Ministerstwie Sprawiedliwości po 2015 roku.
- Widocznie zasługiwali na to, mieli długi staż. Ja nie widzę problemu, nie wiem, dlaczego pan uważa, że wielu awansowało, jak jeszcze nikt nie awansował - powiedziała prezes Sądu Okręgowego w Krakowie.
Na uwagę, że według analizy Iustitii z 28 popierających ją sędziów większość określono jako "beneficjentów Dobrej Zmiany", odpowiedziała, że "to nieprawdziwa informacja". - Jeżeli Iustitia tworzy takie połączenia pomiędzy sędziami a członkiem Krajowej Rady Sądownictwa, to na przykład uwzględnia w tym udział w komisjach egzaminacyjnych. A w Krakowie jest bardzo dużo nazwisk w tych komisjach. Mamy taki okręg, że te nazwiska się nie powtarzają. (…) Ja osobiście nie jestem członkiem żadnej komisji egzaminacyjnej - mówiła Pawełczyk-Woicka.
Lista poparcia do nowej KRS sędzi Dagmary Pawełczyk-Woickiej >>>
Pytana, czy nie uważa, że na listach podpisane jest wąskie grono sędziów popierające się nawzajem, odparła, że "jeżeli tam jest 364 sędziów, to chyba to nie jest wąskie grono".
CZYTAJ TAKŻE: Żona wsparła męża, sędziowie podpisywali się sobie nawzajem. Co jest na listach poparcia? >>>
"Był to wyraz pewnego mojego poparcia dla idei"
Sędzia Pawełczyk-Woicka była także pytana, czy zna wszystkich, których poparła. - Teraz to ja znam wszystkich, których poparłam - powiedziała, dodając, że nie znała osobiście trzech sędziów, pod których kandydaturami złożyła podpis.
- To nie znaczy, że były mi to sylwetki zupełnie obce - zastrzegła prezes krakowskiego sądu.
Przekonywała, że "poparcie kandydata, podpisanie się na liście, nie oznacza znajomości człowieka od dzieciństwa". - Był to wyraz pewnego mojego poparcia dla idei. Samej idei KRS-u, który nie jest powołany przez sędziów - dodała.
- Rekomendacja przez sędziów oznaczała tylko, że ta osoba jest w jakiś sposób znana przez środowisko i paru sędziów podpisze mu się na liście. Ale nie oznaczała wyboru przez sędziów. Przecież to jest nieporozumienie - mówiła członkini nowej KRS.
Pytana, skąd czerpała informacje o sędziach, których poparła, skoro ich nie znała, odparła, że "nie musi zdradzać źródła rekomendacji". - Miałam z kilku stron - dodała.
"Ustawa nie zakazywała podpisywania się na kilku listach"
Sędzia została także poproszona o ocenę, czy jej zdaniem w porządku jest, że było wielu sędziów do nowej KRS, którzy zostali poparci przez pracowników ministerstwa.
Odpowiedziała, że "to nie jest tak, że w momencie składania podpisów pracowali w Ministerstwie Sprawiedliwości".
- Na mojej liście jest na przykład sędzia, która pochodzi z mojego sądu i pracowałyśmy ze sobą bodajże 11 lat. Jeżeli podpisała mi listę, a później po jakimś czasie było pytanie z Ministerstwa Sprawiedliwości, czy ja mogę przedstawić osobę, która nadaje się, jest zainteresowana rozwojem systemu losowego przydziału spraw (...), to ja tę osobę poleciłam. I ona bardzo chciała tam pracować, i zaczęła pracować. Ale to stało się po kilkunastu miesiącach - wskazywała sędzia nowej KRS.
- Więc wiązanie tego z listą poparcia to jest takie wtłaczanie widzom informacji na siłę. To jest po prostu manipulacja informacją - oceniła.
Pytana o komentarz do tego, że te same osoby podpisały się na kilku różnych listach, Pawełczyk-Woicka odpowiedziała, że "ustawa nie zakazywała podpisywania się na kilku listach".
Autorka/Autor: akr//now//kwoj
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24