Dziecko wracało z Afryki z dwoma przesiadkami, czyli w trzech różnych samolotach. W tej chwili szczegółowo ustalamy listy pasażerów - poinformował Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski, mówiąc o przypadku sześcioletniego dziecka chorego na błonicę. Grzesiowski powiedział też, że jest podejrzenie choroby u kolejnej osoby.
W ubiegłym tygodniu lekarze we Wrocławiu potwierdzili zachorowanie dziecka na błonicę, chorobę zakaźną gardła i krtani, która dzięki szczepieniom została populacyjnie wyeliminowana. Chore dziecko nie było szczepione. Wróciło z wakacji w Afryce. Stan dziecka jest ciężki, ale stabilny.
W wtorek podczas konferencji prasowej Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski przekazał, że w związku z ustaleniem rozpoznania błonicy u chłopca, został uruchomiony alert. - To dziecko wracało z Afryki z dwiema przesiadkami, czyli w trzech różnych samolotach. Pojawiła się konieczność ustalenia list pasażerów poprzez system IHR, czyli ten międzynarodowy system powiadamiania - przekazał.
Jak wyjaśnił, informacja o wykrytym przypadku zachorowania na błonicę została przesłana "do dwóch tych krajów przesiadkowych i w tej chwili trwają szczegółowe ustalenia list pasażerów". - Kto, gdzie, jakie miejsca zajmował w samolocie, bo to profilaktyka i dochodzenie tylko najbliższych osób siedzących w bezpośredniej bliskości chorego - mówił Grzesiowski.
- To były loty międzynarodowe, więc uruchomiona jest bardzo szeroka akcja dotycząca poszukiwania wszystkich pasażerów i powiadamiania ich. Również ta akcja, to dochodzenie epidemiologiczne dotyczy obywateli polskich, którzy tutaj (...) także zostają objęci postępowaniem profilaktycznym - powiedział. Jak wyjaśnił, chodzi o samolot, który lądował w Warszawie.
Grzesiowski wyjaśnił, że "w tej chwili nasze jednostki, nasze stacje ustalają szczegółowe listy osób, próbują dotrzeć do tych osób, co wcale nie jest proste".
Grzesiowski zaznaczył, że na dziś "możemy powiedzieć, że poza tymi dwoma przypadkami nie dysponujemy informacją o większej liczbie osób zakażonych". - To jest sytuacja dotycząca przypadku dziecka nieszczepionego przeciwko błonicy, które zaraziło się poza Polską, więc mówimy o przypadku zawleczonym błonicy do Polski - powiedział.
Grzesiowski o drugim przypadku podejrzenia błonicy
Podczas konferencji prasowej Grzesiowski przekazał, że "wystąpienie zakażenia u tego dziecka zaowocowało drugim przypadkiem, o którym dowiedzieliśmy się w dniu wczorajszym".
- Jest to jeszcze na etapie podejrzenia błonicy, ponieważ jest to osoba, która miała bezpośredni kontakt z tymże chorym dzieckiem. To jest osoba dorosła, która również w tej chwili znajduje się pod obserwacją lekarzy w jednym z wrocławskich szpitali - wyjaśnił.
- Ta osoba wykazuje objawy umiarkowanie ciężkiego zakażenia, głównie ograniczonego do dróg oddechowych. Niemniej jednak ze względu na wyraźne powiązanie epidemiologiczne, ta osoba również w dniu wczorajszym otrzymała surowicę antybłoniczą - mówił.
Podczas konferencji prasowej Grzesiowski zwrócił uwagę, choroba przenosi się drogą kropelkową. - W związku z tym, ostatnie przypadki mogły komunikować się na przestrzeni 11-13 marca - powiedział.
- Mamy margines dwóch tygodni. Jeśli nie będzie nowych przypadków, będziemy mogli uznać zdarzenie za wygaszone. Czekamy więc do końca marca z ewentualnym zakończeniem dochodzenia epidemicznego - przekazał Główny Inspektor Sanitarny.
Szczepienia przeciw błonicy. "To praktycznie zapobiega przenoszeniu"
Grzesiowski wyjaśnił, że błonica jest chorobą, "której myśmy w Polsce rodzimych przypadków u dzieci nie obserwowali od wielu lat ze względu na skuteczny i szeroko stosowany program szczepień ochronnych".
- Przypomnę, że dzieci w Polsce są szczepione w ramach kalendarza obowiązkowego. W pierwszym roku życia trzy dawki, potem jedna dawka w drugim roku życia i potem w szóstym roku życia, w czternastym i w dziewiętnastym. Także jeśli dzieci i młodzież są szczepione zgodnie z kalendarzem, to praktycznie zapobiega przenoszeniu błonicy - wyjaśnił.
Grzesiowski zaznaczył, że szczepienia przeciw błonicy są realizowane w Polsce "mniej więcej od końcówki lat 50. ubiegłego wieku". - Więc tutaj mamy naprawdę bardzo długi już ten okres, gdzie można było nawet mówić o praktycznie eradykacji błonicy, czyli o usunięciu tej choroby z naszego regionu - powiedział.
Zwrócił również uwagę, że przed pandemią COVID-19 w Europie notowano kilkadziesiąt przypadków błonicy rocznie. Przyznał, że sytuacja zmieniła się trochę w latach 2022-2023, kiedy do Europy dotarły duże grupy imigrantów, co jak stwierdził, "zaowocowało większą liczbą przypadków zachorowań na błonicę".
Zauważył, że Niemcy zmierzyły się z mikroepidemią wśród imigrantów, kiedy zgłoszono około dwustu przypadków zachorowań. Grzesiowski zastrzegł jednak, że "była to przede wszystkim błonica przyranna, czyli miejscowe zakażenie, powikłanie zaniedbanych skaleczeń, uszkodzeń skóry, która nie przebiega z niewydolnością wielonarządową".
Błonica - co to
Błonicę, zwaną też dyfterytem, krupem lub dławcem, wywołują toksyny wydzielane przez maczugowce błonicy. Infekcja rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Pierwsze objawy to między innymi wysoka temperatura, ból gardła, trudności w połykaniu, utrata apetytu, a po kilku dniach pojawiają się śmiertelnie groźne błony.
Zakażony może dostać też zapalenia mięśnia sercowego, martwicy cewek nerkowych i powikłań neurologicznych, takich jak między innymi porażenie kończyn i mięśni twarzy.
Największą śmiertelność dyfteryt powoduje u dzieci poniżej piątego roku życia i u dorosłych powyżej 40. roku życia, bo nawet jeśli byli zaszczepieni, to z wiekiem tracą przeciwciała
Umiera nawet co piąty zakażony, dlatego im bardziej egzotyczna podróż, tym więcej wskazań do szczepienia. Dorośli dawkę przypominającą nie tylko na błonicę, ale również na tężec i krztusiec, powinni przyjmować co 10 lat. Na dur brzuszny co trzy lub pięć lat.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP