Jak to możliwe, że osoba, która ma kilka sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, wsiada za kółko? Odpowiedzi szukaliśmy między innymi w sześciu wyrokach Łukasza Ż. Do czasu wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie 26-latek pięciokrotnie łamał zakaz prowadzenia pojazdów, ale tylko raz siedział za to w więzieniu. Jeżeli zostanie skazany również za wrześniową tragedię, dostanie dożywotni zakaz. Tylko co z tego?
W sześciu kolejnych wyrokach, wydanych w ciągu pięciu lat, sądy orzekały wobec Łukasza Ż. kolejno: prace społeczne, znów prace społeczne, więzienie, ponownie prace społeczne, jeszcze raz prace społeczne i wreszcie kolejne więzienie.
Szczegóły wszystkich sześciu wyroków przedstawiamy na grafice w dalszej części tekstu.
Ostatni z nich nie zdążył się uprawomocnić, więc 15 września 2024 Łukasz Ż. był na wolności i mógł bez przeszkód - jak wynika z ustaleń prokuratury - prowadzić białego volskwagena arteona. I przy okazji zabić 37-letniego pasażera forda, w którego wbił się z ogromną prędkością. Przeszkodą nie był przecież 12-letni zakaz prowadzenia pojazdów ani kolejny, 10-letni.
ZOBACZ TEŻ: SIEDEM ŻYĆ >>>
Takie informacje są zachętą
Ale przecież nie on jeden łamał zakazy prowadzenia pojazdów.
Robert N., ps. Frog, bohater dziesiątek publikacji prasowych, doskonale znany policji i użytkownikom nie tylko warszawskich dróg, jest akurat poszukiwany listem gończym, bo nie stawił się do więzienia. Ma do odbycia karę pół roku pozbawienia wolności, właśnie za złamanie zakazu prowadzenia pojazdów. A konkretnie czterech zakazów.
Zaledwie 20-letni kierowca z już orzeczonym zakazem prowadzenia pojazdów spowodował trzy tygodnie temu (w nocy z 29 na 30 września) wypadek w powiecie augustowskim. Wyprzedzał inne auto, ale nie zapanował nad swoim i zjechał z drogi. Zginęła 19-latka w ósmym miesiącu ciąży. Kierowca był pijany. Kierowca wyprzedzanego auta też.
9 października po południu policja zatrzymała 31-letniego Tomasza U. Zarzuca mu, że kilka godzin wcześniej potrącił pieszego na rondzie Tybetu w Warszawie i uciekł z miejsca zdarzenia. To ten sam kierowca, który cztery lata temu prowadził pod wpływem narkotyków autobus linii 186 i spadł z wiaduktu mostu Grota. Zginęła wówczas jedna osoba, a 22 zostały ranne. Sąd skazał za to Tomasza U. dwa lata później na siedem lat więzienia. I nawet orzekł wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Tyle że ten wyrok pozostaje nieprawomocny (czyli jakby go nie było), bo obrona złożyła apelację, która do dzisiaj nie została rozpatrzona.
W oczekiwaniu na rozprawę apelacyjną Tomasz U. zdążył zasłużyć na inny wyrok, w którym sąd orzekł wobec niego trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów. A orzekł, bo Tomasz U. złamał poprzedni zakaz - sześciomiesięczny.
I właśnie ten trzyletni zakaz obowiązywał go, gdy - jak twierdzi prokuratura - uderzył tydzień temu w 47-letniego pieszego na rondzie Tybetu.
CZYTAJ WIĘCEJ: PO WYROKU DALEJ ŁAMAŁ PRZEPISY, A SĄDY ZAKAZYWAŁY MU PROWADZENIA AUT. CO WIEMY O TOMASZU U.? >>>
- Takie informacje są zachętą dla osób, które same jeżdżą w sposób niebezpieczny, łamią przepisy. Natomiast jeszcze gorsze jest to, że działa to też na zwykłych obywateli, którzy mają świadomość, że takie osoby poruszają się po naszych drogach. To odbiera podstawowe poczucie bezpieczeństwa - komentuje Jan Mencwel, prezes Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Wszystkie wyroki Łukasza Ż.
Łącznie warszawskie sądy sześciokrotnie orzekały wobec Łukasza Ż. zakazy prowadzenia pojazdów. Gdyby je wszystkie zsumować, zebrałoby się 30 lat. Ale zakazy się nie sumują, można co najwyżej zebrać je w tak zwanym wyroku łącznym, ale nie oznacza to prostego dodawania. Do tego jeszcze wrócimy.
Przeanalizowaliśmy sądowe orzeczenia. Część z nich to wyroki nakazowe, zatem nie było obowiązku napisania do nich uzasadnienia. W pozostałych przypadkach sądy nam go nie przekazały. Udostępniły nam jedynie sentencje wyroków.
Łukasz Ż. po raz pierwszy popełnił przestępstwo drogowe 12 września 2018 roku. Prowadził wtedy samochód pod wpływem alkoholu. Sąd skazał go za to na 8 miesięcy ograniczenia wolności - Ż. miał pracować społecznie po 20 godzin w miesiącu. Sąd zakazał mu też prowadzenia pojazdów na trzy lata.
Nie poskutkowało.
Minął rok i znów został zatrzymany przez policję. 8 października 2019 roku kierował autem mimo sądowego zakazu. Za to przestępstwo usłyszał drugi wyrok: znów osiem miesięcy prac społecznych, ale trochę dłuższy zakaz prowadzenia pojazdów: pięć lat.
Ale to też nie poskutkowało.
22 listopada 2020 roku policja znowu zatrzymała Łukasza Ż., znowu za kółkiem. A zakaz prowadzenia pojazdów wciąż obowiązywał. A nawet dwa zakazy. W trzecim wyroku sąd był już surowszy. Orzekł 11 miesięcy bezwzględnego więzienia i trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów.
Ale i to nie poskutkowało.
Bo zanim Łukasz Ż. trafił za kraty, po raz kolejny złamał prawo i wsiadł za kierownicę. Policja zatrzymała go 4 marca 2021 roku. Czwarty wyrok: znów prace społeczne, choć dłuższe, bo na dwa lata. I sześć lat zakazu prowadzenia pojazdów. Pół roku później, 19 września 2021 roku, policja znów zatrzymała mężczyznę, bo znów kierował, a przecież cały czas obowiązywały go zakazy prowadzenia pojazdów. Piąty wyrok: po raz kolejny prace społeczne (półtora roku) i kolejny zakaz prowadzenia pojazdów: trzy lata.
Dwa tygodnie po tym zatrzymaniu, czyli 2 października 2021 roku, Łukasz Ż. trafił do więzienia (to kara z trzeciego wyroku). Siedział tam niemal do końca sierpnia 2022 roku. Gdy wyszedł, wciąż obowiązywały go zakazy prowadzenia pojazdów. 30 maja 2023 roku policja po raz kolejny zatrzymała go za złamanie tych zakazów.
Czyli poprzednie wyroki nadal nie poskutkowały.
Tym razem sąd był jeszcze surowszy. W szóstym wyroku orzekł 1,5 roku bezwzględnego więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów. Zanim jednak to orzeczenie zdążyło się uprawomocnić, biały volkswagen arteon z ogromną prędkością wbił się na Trasie Łazienkowskiej w forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Ojciec i mąż zginął. Jego dzieci i żona zostali ranni.
Jak to możliwe?
Część z opisanych powyżej orzeczeń sąd zebrał później w jednym tak zwanym wyroku łącznym. By uniknąć wchodzenia w zawiły proces łączenia kar i środków karnych, pozostańmy przy stwierdzeniu, że dziś Łukasza Ż. obowiązuje jeden prawomocny 12-letni zakaz prowadzenia pojazdów, a na uprawomocnienie się czeka drugi zakaz, 10-letni.
Jak to możliwe, że mimo tylu wyroków i tylu orzeczonych zakazów Łukasz Ż. tylko raz trafił do więzienia? Czy nie powinien trafić tam już po pierwszym złamaniu zakazu?
- Ustawodawca nie wprowadza kary bezwzględnego pozbawienia wolności w sytuacji niestosowania się do zakazu. Mamy karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat, co oznacza, że można ją zawiesić, dać człowiekowi szansę - mówi nam mec. Bronisław Muszyński, specjalizujący się w sprawach karnych.
Naszego rozmówcę nie dziwi fakt, że po pierwszym złamaniu sądowego zakazu Łukasz Ż. nie poszedł do więzienia. Sąd skazał go wtedy na karę ograniczenia wolności. - Kara więzienia byłaby dość ostra - ocenia adwokat.
A później? Bo ostatecznie w trzecim wyroku (a drugim za złamanie zakazu) sąd orzekł, że Ż. musi trafić za kratki.
- Sądy w większości prawidłowo oceniały szkodliwość czynu. Jeden sąd wymierzył karę 11 miesięcy więzienia, a drugi [chronologicznie szósty - red.], co prawda nieprawomocnie, rok i sześć miesięcy. Wątpliwości może budzić wyrok [chronologicznie czwarty, ale też piąty - red.], gdzie sąd orzekł karę ograniczenia wolności, mając pełną wiedzę, że oskarżony nie dostosował się do trzech wyroków. To znaczy, że jego [oskarżonego - red.] czynności są nacechowane całkowitym lekceważeniem wyroków, które są wobec niego wydawane - stwierdza adwokat. I zwraca uwagę: - To był wyrok nakazowy, od którego sprzeciw mogła złożyć prokuratura. Wówczas sprawa toczyłaby się na normalnych zasadach. Kara w wyroku nakazowym nie została w mojej ocenie prawidłowo oceniona i skontrolowana przez prokuraturę.
Grupa go aprobowała
Co zrobić, aby kierowców, którzy łamią sądowe zakazy, było mniej?
Pomysły, jak surowiej karać recydywistów, przedstawili między innymi aktywiści ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Postulaty, w formie listu, złożyli w Ministerstwie Sprawiedliwości.
- Proponujemy, aby po jednorazowym złamaniu sądowego zakazu prowadzenia pojazdów, karą była konfiskata pojazdu bądź zapłata jego równowartości, jeżeli jest to pojazd nienależący do osoby łamiącej przepis - mówi nam Jan Mencwel, prezes MJN.
Tak od marca karani są kierowcy wsiadający za kółko pod wpływem alkoholu. To jednak, jak pokazują dane stołecznej policji, nie wpłynęło na znaczącą zmianę w statystykach. Zdaniem Mencwela w przypadku kierowców łamiących zakaz będzie inaczej. - Pijany kierowca to specyficzny przypadek osoby, która wsiada za kółko i nie liczy się z jakimikolwiek konsekwencjami tego, co zrobi. Jeżeli ktoś wsiada za kierownicę po alkoholu, musi wiedzieć, że konsekwencją może być to, że zabije siebie czy współpasażerów. Jeżeli ktoś takiej okoliczności nie bierze pod uwagę, nie weźmie też pod uwagę konfiskaty pojazdu. Natomiast kwestia konfiskaty po orzeczonym zakazie może być chłodną kalkulacją. Teraz kierowcy myślą: "Złapią mnie i co się stanie? Dostanę prace społeczne". Jeżeli konsekwencja będzie poważna, to będzie duży straszak - uważa szef MjN. I dodaje: - Pamiętajmy, że sądowe zakazy łamią często kierowcy tuningowanych samochodów, wiele wartych, które są ich oczkami w głowie.
Aktywiści proponują też wprowadzenie publicznego rejestru kierujących z orzeczonym zakazem prowadzenia pojazdów oraz obowiązkową, regularną weryfikację uprawnień do kierowania przez firmy leasingowe oraz wypożyczalnie samochodów. - Wypożyczalnie sportowych aut nie będą obsługiwały takich osób, pojawi się też presja społeczna, która może mieć sens. Patologia musi być ukrócona. Jeden sposób nie wystarczy, trzeba użyć kilku środków naraz - twierdzi Mencwel.
Społecznicy apelują też o automatyczne rejestrowanie łamania przepisów drogowych i niestosowania się do środków karnych (np. zbyt wysoka prędkość, wykrywanie kierowców prowadzących pojazdy mimo nałożonego zakazu prowadzenia pojazdów, jazda na czerwonym świetle, nielegalne parkowanie czy jazda po buspasach) za pomocą stacjonarnych i mobilnych urządzeń automatycznych, takich jak fotoradary czy odcinkowy pomiar prędkości.
Zdaniem aktywistów trzeba też skończyć z ostrzeganiem o kontrolach. - Chodzi o znaki ostrzegające o pomiarze oraz o zakaz używania środków ostrzegających o pomiarach, na przykład aplikacje, nawigacje czy mapy - wyjaśnia Mencwel.
Według MJN w walce z piratami drogowymi, którzy wsiadają mimo zakazu za kierownicę, pomogłoby karanie przyjaciół czy rodziny za "pomocnictwo". - Szczególnie przypadek Łukasza Ż. pokazuje, jak ważne jest otoczenie. To nie był czyn popełniony w samotności, a w grupie, która go aprobowała i jeszcze pomagała mu zatrzeć ślady, uciec - wyjaśnia Mencwel.
Potrzeba więcej patroli
Tematem zajęli się też społecznie eksperci specjalizujący się w bezpieczeństwie ruchu drogowego.
Michał Beim, Tomasz Tosza, Jacek Grunt-Mejer, Szymon Nieradka, Maciej Lubaś, Paweł Górny, Kuba Czajkowski i Michał Leszczyński są autorami projektu ustawy, w którym proponują zaostrzenie sankcji wobec kierowców, którzy ostentacyjnie łamią przepisy.
Ich zdaniem należy rozszerzyć regulacje dotyczące konfiskaty pojazdów. Auta miałyby być zabierane nie tylko pijanym kierowcom, ale również tym z sądowymi zakazami. Proponują także dopisanie do Kodeksu karnego nowego przestępstwa drogowego: organizowanie oraz udział w nielegalnych wyścigach ulicznych. Eksperci chcieliby również zwiększenia liczby fotoradarów. Ich zdaniem takie urządzenia powinny wrócić do zarządców dróg (obecnie wszystkie obsługiwane są przed Główny Inspektorat Transportu Drogowego).
Dariusz Klimczak, minister infrastruktury, już po wypadku na Trasie Łazienkowskiej zapowiedział zmiany w przepisach ruchu drogowego. Jego resort ma pracować między innymi nad zaostrzeniem przepisów dla pijanych kierowców i zaproponować "wprowadzenie do kodeksu pojęcia zabójstwo drogowe". Z kolei osobom, które za kółko wsiadają mimo sądowego zakazu, miałby zostać skonfiskowany samochód, co jest zgodne z postulatami aktywistów i ekspertów.
O te pomysły zapytaliśmy prof. Ryszarda Stefańskiego, kierownika Katedry Prawa Karnego na Uczelni Łazarskiego, byłego prokuratora i specjalistę m.in. w zakresie przestępstw drogowych.
- Nie może jeden przypadek decydować o tym, żeby zmieniać przepisy. To jest klasyczny przejaw populizmu. Politycy chcą pokazać, że działają, ale efektów to nie przyniesie - stwierdza prof. Stefański. Jego zdaniem już podwyższanie kar za łamanie zakazu prowadzenia pojazdu nie przyniosło zamierzonych efektów, a perspektywa utraty auta też nie odstraszy kierowców recydywistów.
- Zaostrzenia nic nie dadzą. Nie drogą represji można osiągnąć widoczną poprawę w tym zakresie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie liczby policyjnych patroli, najlepiej nieoznakowanych. A gdyby jeszcze policja dostawała w czasie rzeczywistym [czyli automatycznie, z urządzeń rozpoznających tablice - red.] informację, czy właściciel danego numeru rejestracyjnego ma orzeczony zakaz i mogła od razu zatrzymać taki pojazd, to takie rozwiązanie mogłoby być bardzo skuteczne - przekonuje prof. Stefański. - Jeżeli kierowca wie, że go mogą złapać, to się zastanowi. Ludzie, którzy kierują w stanie nietrzeźwości, jeżdżą mimo konfiskaty aut. Dlaczego? Bo wiedzą, że jest małe prawdopodobieństwo, że zostaną skontrolowani - ocenia karnista. Jego zdaniem nie pomoże też publikowanie rejestrów osób z orzeczonymi zakazami.
Dlaczego zatem kierowcy wsiadają za kółko mimo sądowego zakazu?
- To są najczęściej ludzie, którzy mają osobowość skrzywioną, niedostosowaną. Brak im empatii, brak pewnej uczuciowości wyższej, która pozwala odebrać informacje od otoczenia, że zrobił coś źle. Najczęściej tacy ludzie nie mają poczucia winy - zwraca uwagę dr Wojciech Korchut, psycholog transportu.
CZYTAJ TEŻ: "MÓWIŁ, ŻE ZABIŁ CZŁOWIEKA. ON JUŻ WIEDZIAŁ" >>>
Czasem sąd musi, czasem tylko może
Sądowy zakaz prowadzenia pojazdów to nie to samo, co zatrzymanie prawa jazdy.
Zakaz to jeden ze środków karnych, nakładany przez sąd za popełnione wykroczenie lub przestępstwo. Zatrzymanie prawa jazdy może zaś być sposobem na zabezpieczenie dokumentu na poczet ewentualnego nałożenia takowego zakazu. Jeśli potem sąd to zrobi, to odlicza od zakazu czas zatrzymania dokumentu.
Gdy zatem sprawca popełnia wykroczenie lub przestępstwo, za które grozi zakaz prowadzenia pojazdów, sprawa trafia do sądu. W tej sytuacji, oprócz określonych w prawie kar np. pozbawienia czy ograniczenia wolności, sąd może, a za niektóre czyny musi orzec zakaz prowadzenia pojazdów. Poniżej wyszczególniamy, kiedy dokładnie.
Dla uproszczenia skupiliśmy się tylko na cywilnych sprawcach prowadzących pojazdy mechaniczne i zakazach dotyczących ich prowadzenia.
Zakaz trwający od roku do 15 lat sąd orzeka za:
- celowe niezatrzymanie się do kontroli drogowej, gdy patrol jest zmotoryzowany;
- prowadzenie pojazdu pomimo cofnięcia uprawień;
- niezastosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdów;
- czyn, w którym sprawca popełniając przestępstwo drogowe był pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub był pod wpływem narkotyków;
- czyn, w którym sprawca zbiegł z miejsca katastrofy w komunikacji, miejsca sprowadzenia niebezpieczeństwa takowej, miejsca spowodowania wypadku, w którym byli ranni lub zabici; lub gdy po takim zdarzeniu, a przed przebadaniem go na zawartość alkoholu i środków odurzających we krwi pił alkohol lub brał narkotyki.
W dwóch ostatnich przypadkach sąd orzeka co najmniej trzyletni zakaz.
Sąd orzeka też zakaz prowadzenia pojazdów za prowadzenie pojazdów po tak zwanym spożyciu alkoholu, czyli jeśli alkomat pokaże między 0,2 a 0,5 promila. Wówczas jest to wykroczenie, a nie przestępstwo, a sądowy zakaz może trwać od 6 miesięcy do 3 lat.
Dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów sąd orzeka w przypadku:
- prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków, jeśli sprawca wcześniej został za to już prawomocnie skazany;
- prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków, jeśli sprawca wcześniej został prawomocnie skazany za spowodowanie katastrofy w komunikacji, sprowadzenie niebezpieczeństwa takowej czy spowodowanie wypadku, w którym byli ranni lub zabici;
- prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków w okresie obowiązywania zakazu prowadzenia pojazdów;
- spowodowania katastrofy w komunikacji, gdzie byli ranni i zabici, a sprawca był pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków;
- spowodowania wypadku, gdzie byli zabici albo osoby ciężko ranne, a sprawca był pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków albo uciekł z miejsca zdarzenia, albo pił alkohol lub zażył narkotyki przed przebadaniem go przez policję.
Sąd może, ale nie musi orzec zakaz za:
- przestępstwo drogowe (inne niż opisane powyżej, czyli np. wypadek ze skutkiem śmiertelnym spowodowany na trzeźwo), w szczególności jeżeli z okoliczności wynika, że prowadzenie pojazdu przez tę osobę zagrażało bezpieczeństwu w komunikacji;
- nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu;
- wyprzedzanie na przejściu dla pieszych lub bezpośrednio przed nim;
- omijanie pojazdu, który się zatrzymał przed pasami;
- jazdę wzdłuż po przejściu dla pieszych - szczególnie jeżeli sprawca spowodował zagrożenie bezpieczeństwa pieszego;
- celowe niezatrzymanie się do kontroli drogowej, gdy patrol nie jest zmotoryzowany.
Zakaz jest wykonywany od uprawomocnienia się wyroku. Sąd może zaliczyć na poczet zakazu okres wcześniejszego zatrzymania prawa jazdy.
Okresy wykonywania zakazów się nie łączą. Rozpoczynają swój bieg i go kończą niezależnie od siebie, czyli mogą na siebie nachodzić. Gdy jest wiele wyroków nakładających zakazy, a złoży się wniosek do sądu o wydanie wyroku łącznego i spełnia się odpowiednie przesłanki, sąd jest do tego zobowiązany. Wówczas może orzec nowy okres obowiązywania zakazu.
Pobyt w więzieniu "pauzuje" okres zakazu, czyli - korzystając z terminologii prawniczej - zakaz w tym czasie nie biegnie.
Możliwe jest skrócenie zakazu, jeśli:
- upłynęła połowa okresu, na który orzeczono zakaz;
- zakaz obowiązywał co najmniej przez rok;
- sprawca przestrzegał porządku prawnego.
A co w przypadku, gdy ktoś złamie zakaz prowadzenia pojazdów? Grozi za to kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. I orzeczenie kolejnego zakazu prowadzenia pojazdów.
celowe niezatrzymanie się do kontroli drogowej, gdy patrol jest zmotoryzowany;
prowadzenie pojazdu pomimo cofnięcia uprawień;
niezastosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdów;
czyn, w którym sprawca popełniając przestępstwo drogowe był pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub był pod wpływem narkotyków;
czyn, w którym sprawca zbiegł z miejsca katastrofy w komunikacji, miejsca sprowadzenia niebezpieczeństwa takowej, miejsca spowodowania wypadku, w którym byli ranni lub zabici; lub gdy po takim zdarzeniu, a przed przebadaniem go na zawartość alkoholu i środków odurzających we krwi pił alkohol lub brał narkotyki.
prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków, jeśli sprawca wcześniej został za to już prawomocnie skazany;
prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków, jeśli sprawca wcześniej został prawomocnie skazany za spowodowanie katastrofy w komunikacji, sprowadzenie niebezpieczeństwa takowej czy spowodowanie wypadku, w którym byli ranni lub zabici;
prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków w okresie obowiązywania zakazu prowadzenia pojazdów;
spowodowania katastrofy w komunikacji, gdzie byli ranni i zabici, a sprawca był pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków;
spowodowania wypadku, gdzie byli zabici albo osoby ciężko ranne, a sprawca był pod wpływem alkoholu (co najmniej 0,5 promila) lub pod wpływem narkotyków albo uciekł z miejsca zdarzenia, albo pił alkohol lub zażył narkotyki przed przebadaniem go przez policję.
przestępstwo drogowe (inne niż opisane powyżej, czyli np. wypadek ze skutkiem śmiertelnym spowodowany na trzeźwo), w szczególności jeżeli z okoliczności wynika, że prowadzenie pojazdu przez tę osobę zagrażało bezpieczeństwu w komunikacji;
nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu;
wyprzedzanie na przejściu dla pieszych lub bezpośrednio przed nim;
omijanie pojazdu, który się zatrzymał przed pasami;
jazdę wzdłuż po przejściu dla pieszych - szczególnie jeżeli sprawca spowodował zagrożenie bezpieczeństwa pieszego;
celowe niezatrzymanie się do kontroli drogowej, gdy patrol nie jest zmotoryzowany.
upłynęła połowa okresu, na który orzeczono zakaz;
zakaz obowiązywał co najmniej przez rok;
sprawca przestrzegał porządku prawnego.
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska, Jan Kunert / m
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Vitrina.pl