Prokuratura powinna dalej prowadzić śledztwo ws. mowy nienawiści w internecie - zdecydował w środę sąd. Ścigania osób, które publicznie znieważają innych z powodu przynależności narodowej i rasowej na internetowych forach gazet, domagał się minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
O przestępstwie szerzenia nienawiści na tle narodowościowym Sikorski zawiadomił prokuraturę w 2011 r.; wytoczył też kilku mediom procesy cywilne za takie wpisy na ich forach. Złożył w prokuraturze wydruki z sieci, np.: "Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się, żyduchy, do pieca"; "Mam złość na Adolfa H., że nie skończył gazowania rzydostwa" (pisownia oryginalna). Przytaczał też podobne wpisy o sobie i swych bliskich.
Trzy śledztwa, trzy umorzenia
Po zawiadomieniu prokuratura wszczęła śledztwo o zniesławienie ministra, ustaliła adresy komputerów, z których dokonywano wpisów, ale w 2012 r. umorzyła je, wskazując, że Sikorski może ścigać te osoby z oskarżenia prywatnego. Minister złożył zażalenie na tę decyzję, a sąd w 2013 r. nakazał wznowić śledztwo. Rozszerzono je na publiczne znieważanie innych osób z powodów narodowościowych lub rasowych i publiczne propagowanie faszyzmu albo nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Prokuratura przesłuchała kilkadziesiąt osób, ale nie mogła dowieść, że to właśnie one były autorami wpisów - tłumaczyły, że z komputerów korzystały też inne osoby. Dlatego śledztwo umorzono w listopadzie 2013 r. Tę decyzję jednak krytycznie oceniła Prokuratura Generalna i w marcu 2014 r. wznowiono je.
W ponownym śledztwie jedna osoba początkowo dostała zarzut zniesławienia ministra, ale potem wątek umorzono z braku danych wystarczająco uzasadniających podejrzenie przestępstwa. Z powodu niewykrycia sprawców umorzono też śledztwo w sprawie nawoływania do waśni narodowościowych, znieważania z racji przynależności narodowej i propagowania totalitarnego ustroju państwa.
Decyzja przedwczesna
Po tym, jak Prokuratura Okręgowa w Warszawie w czerwcu po raz trzeci umorzyła śledztwo, sprawę ponownie zaczął badać sąd. W środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nakazał prowadzić śledztwo dalej. - Decyzja o umorzeniu była przedwczesna - oceniła sędzia Wioletta Bąkowska-Ładna. Jak zaleciła, zasadne jest ustalenie konkretnego komputera, który wykorzystano do dokonania kwestionowanego wpisu, zabezpieczenie go i zbadanie, jakie czynności wykonano na nim bezpośrednio przed dokonaniem wpisu i po jego zamieszczeniu. Na tej podstawie powinno się ustalić, czy istnieje możliwość identyfikacji wykonawców i czy wszystkich tych czynności dokonała jedna osoba. Sędzia przyznała, że może się to okazać "trudne lub wręcz niemożliwe", a urządzenia mogą być pozbawione nośników pamięci wykorzystywanych w czasie, którego dotyczy wniosek Sikorskiego. Podkreśliła, że zdaje sobie sprawę ze znacznych kosztów i ogromnej pracy potrzebnej do wykonania tych czynności. - Jednakże obowiązujące przepisy procedury karnej nie uprawniają kogokolwiek od odstąpienia od czynności dowodowych zmierzających do ustalenia sprawcy z tej przyczyny, że są one trudne, kosztowne, pracochłonne i długotrwałe - tłumaczyła sędzia.
Trzeba sprawdzić, kto moderuje fora
W ocenie sądu potrzebne jest też ustalenie wykładni ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Sąd chce ponadto, by biegły informatyk sprawdził serwery wydawcy "Faktu" i to, czy prowadził on system moderacji forum internetowego. Jeśli tak, to biegły powinien ustalić, jaka liczba komentarzy została usunięta spod artykułów o Sikorskim i ile wpisów generalnie usunięto w ramach systemów moderacji. Występująca w imieniu Sikorskiego mec. Katarzyna Leder Salgueiro powiedziała, że jest zadowolona z orzeczenia sądu, które zobowiązuje prokuraturę do zajęcia się sprawą po raz czwarty. - To kolejny etap wojny ministra Sikorskiego z hejterstwem i wulgaryzmami w sieci - powiedziała mecenas. - Mamy nadzieję, że przyniesie ono dla nas sukces w postaci wniesienia aktu oskarżenia do sądu - dodała. Zaznaczyła, że co prawda przedawniły się już zarzuty wobec autorów wpisów, ale może sprawa ta pozwoli uregulować zasady obowiązujące właścicieli forów internetowych, na których takie wpisy się pojawiają.
Brak wystarczających danych
Prokurator Izabela Szumowska powiedziała po środowym orzeczeniu, że prokuratura wykona decyzję i te czynności, które wskazał sąd, zostaną wykonane, choć - jak wskazał sąd w uzasadnieniu - prawdopodobnie technicznie jest to już niewykonalne. Nie wiadomo jednak, kto dalej poprowadzi śledztwo, ponieważ w jej sprawie toczy się postępowanie wyjaśniające, dotyczące treści sporządzonego przez nią ostatniego uzasadnienia umorzenia śledztwa.
W 2011 r. wydawcy "Faktu" oraz "Pulsu Biznesu" przeprosili Sikorskiego za wpisy. Sikorski uznał to jednak za niewystarczające i w trybie cywilnym poszedł do sądu. W 2012 r. ugodę z Sikorskim zawarł wydawca "Wprost", a w 2013 r. - portal "Pulsu Biznesu". Trwa proces przeciw wydawcy "Faktu".
Autor: eos//rzw / Źródło: PAP