Doszło do sytuacji, w której sędziowie powoływani przez prezydenta są desygnowani przez organ, którego skład został ustalony w sposób polityczny - powiedział na antenie TVN24 wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Zwrócił uwagę, że może być podnoszony zarzut, iż "orzeczenie w pierwszej instancji zostało wydane przez sędziego, który został powołany do zawodu w niekonstytucyjny sposób".
Sąd Okręgowy w Olsztynie, rozpatrujący apelację w sprawie, w której orzekał sędzia nominowany przez nową Krajową Radę Sądownictwa, chce sprawdzić - po wtorkowym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - czy sędzia spełnia wymogi niezależności i niezawisłości.
Sąd wezwał dyrektora Kancelarii Sejmu - pod rygorem "skazania na grzywnę" - do dostarczenia w ciągu tygodnia utajnionych list poparcia kandydatów do KRS.
Podobny proces nominacyjny mogło przejść "kilkaset osób"
Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i były minister sprawiedliwości Borys Budka ocenił, że możemy mieć do czynienia z "bardzo dużym chaosem prawnym".
- Niezawisłość sędziowska wpisana jest w polską konstytucję, ale niezależność sądów jest również elementem prawa europejskiego - zwrócił uwagę.
Jak mówił, w Polsce "doszło do sytuacji, w której sędziowie powoływani przez prezydenta są desygnowani przez organ, którego skład został ustalony w sposób polityczny, niezgodny z konstytucją". Chodzi o nową Krajową Radę Sądownictwa, powoływaną przez polityków.
W związku z tym - jak mówił Budka - jest "bardzo duża obawa co do niezawisłości osób, które orzekają w polskich sądach, które zostały tam skierowane w ostatnim czasie".
- Przestrzegałem przed tym, że może się okazać, że Europejskie Nakazy Aresztowania czy też rozstrzygnięcia w sprawach rodzicielskich - tam gdzie małżeństwa mają charakter międzynarodowy - będą podważane przed europejskimi sądami. Ale także w Polsce, w procesach apelacyjnych, tak jak w Olsztynie. Będzie podnoszony zarzut, że orzeczenie w pierwszej instancji zostało wydane przez sędziego, który został powołany do zawodu w niekonstytucyjny sposób - tłumaczył. Budka mówił, że w ten sposób proces nominacyjny przeszło "kilkaset osób". - Należy się zastanowić, ile takich spraw w Polsce miało miejsce i ile wyroków może zostać podważonych właśnie dlatego, że PiS przeforsował niekonstytucyjne zmiany - zaznaczył.
"Kancelaria Sejmu zrobi wszystko, by opinia publiczna nie poznała" list poparcia
Pod koniec czerwca Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie wydał prawomocny wyrok, w którym wskazał, że listy poparcia sędziów kandydujących w 2018 roku do Krajowej Rady Sądownictwa są informacją publiczną i powinny zostać przez Kancelarię Sejmu ujawnione. Podtrzymał tym samym wyrok Wojewódzkiego Sąd Administracyjnego, który z kolei uchylił odmowną decyzję Kancelarii Sejmu w tej sprawie.
Budka w sobotę przypomniał, że zarówno marszałek Sejmu Elżbieta Witek, jak i jej poprzednik - Marek Kuchciński, nie wykonali prawomocnego orzeczenia sądu. Termin minął 19 sierpnia. - Obawiam się, że i w tym przypadku Kancelaria Sejmu zrobi wszystko, by opinia publiczna, ale również sąd, nie poznały tak zwanych list poparcia. Można tylko domyślać się, dlaczego tak bardzo obecna władza boi się ujawnienia list poparcia - ocenił. Według byłego ministra sprawiedliwości tłumaczenia mogą być dwa. - Albo są tam te same nazwiska, czyli ludzie popierali samych swoich, albo - co gorsza - niektórzy sędziowie nie mieli wymaganej liczby podpisów - mówił. - Wiemy, że w przynajmniej w jednym przypadku istnieje pewność co do dwóch osób, które wycofały poparcie. Teraz, gdyby okazało się, że nie było poparcia, wymaganego nawet przez ustawę PiS-u, to powołanie późniejsze przez Sejm byłoby nieważne - podsumował.
Autor: akw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24