Rozpatrywanie sprawy kasacyjnej byłego szefostwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w tym Mariusza Kamińskiego, zostało zawieszone - zdecydował we wtorek Sąd Najwyższy. Decyzję taką podjęto ze względu na toczące się przed Trybunałem Konstytucyjnym postępowanie w sprawie sporu kompetencyjnego. Oznacza to, że rozprawa SN planowana na 9 sierpnia nie odbędzie się.
O takie zawieszenie wnieśli Prokurator Generalny i obrońca Kamińskiego. Sam wniosek Sąd Najwyższy badał na posiedzeniu niejawnym, bez udziału stron.
- Postawą zawieszenia postępowania kasacyjnego w niniejszej sprawie nie jest ustalenie przez Sąd Najwyższy, że w tej sprawie między nim a prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej istnieje spór kompetencyjny, lecz tylko i wyłącznie stwierdzenie jednego faktu, a mianowicie, że w przedmiocie sporu kompetencyjnego wszczęto na podstawie wniosku marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym - powiedział sędzia sprawozdawca Piotr Mirek.
Wyjaśnił, że takie postępowanie w TK powoduje, że postępowanie przed Sądem Najwyższym "zostaje zawieszone" z mocy ustawy.
Według ustawy z 2016 roku o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, Trybunał rozstrzyga spory kompetencyjne, gdy "co najmniej dwa centralne konstytucyjne organy państwa" uznają się za właściwe lub też niewłaściwe do rozstrzygnięcia tej samej sprawy, lub wydały w niej rozstrzygnięcia. Artykuł 86 paragraf 1 ustawy stanowi: "Wszczęcie postępowania przed Trybunałem powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny".
Rzecznik: tu nie ma sporu kompetencyjnego
Wniosek o zbadanie takiego sporu wniósł do Trybunału w czerwcu marszałek Sejmu Marek Kuchciński. 31 maja siedmioro sędziów Sądu Najwyższego - w odpowiedzi na pytanie prawne związane z ułaskawieniem w 2015 roku Kamińskiego i pozostałych przez prezydenta Andrzeja Dudę - uznało, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych. Tym samym ułaskawienie takie jak z 2015 roku "nie wywołuje skutków procesowych".
Przypomnę, że Sąd Najwyższy, orzekając dzisiaj, wyraźnie to stwierdził, w ogóle nie zajmował się kwestią, czy istnieje spór, czy go nie ma, tylko stwierdził istnienie formalnej przesłanki, z powodu której zawiesił postępowanie. Jest to dowód na to, że Sąd Najwyższy nie orzeka na zapotrzebowanie tej czy innej strony sceny politycznej, tylko orzeka zgodnie z przepisami Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego
Krótko po decyzji Sądu Najwyższego rzecznik tej instytucji Michał Laskowski wyjaśnił, że wnioski o zawieszenie wpłynęły w połowie lipca, a decyzję Sąd Najwyższy podjął 1 sierpnia. - Wydaje się, że postępowanie w tej sprawie toczyło się bardzo szybko - powiedział.
Wyjaśnił, że dalsze działania SN w sprawie kasacji będą zależały od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Podkreślił, że Sąd Najwyższy przesłał do Trybunału Konstytucyjnego swoją opinię w tej sprawie. - W obszernym stanowisku przedstawiliśmy argumentację, z powodu której dla nas takiego sporu nie ma - powiedział.
- Przypomnę, że Sąd Najwyższy, orzekając dzisiaj, wyraźnie to stwierdził, w ogóle nie zajmował się kwestią, czy istnieje spór, czy go nie ma, tylko stwierdził istnienie formalnej przesłanki, z powodu której zawiesił postępowanie - powiedział Laskowski. - Jest to dowód na to, że Sąd Najwyższy nie orzeka na zapotrzebowanie tej czy innej strony sceny politycznej, tylko orzeka zgodnie z przepisami.
Mazurek: spodziewaliśmy się tego
Rzecznik PiS Beata Mazurek na konferencji prasowej oświadczyła, że jej partia spodziewała się takiego orzeczenia, "jeśli Sąd będzie literalnie trzymał się przepisów prawa".
Stwierdziła także, że ma nadzieję, że teraz wszyscy będą spokojnie czekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w tej kwestii. Nie chciała spekulować, kiedy TK się tą sprawą zajmie.
- Uważam, że dobrze się stało, że [Sąd Najwyższy - red.] zawiesił to postępowanie, to po pierwsze. Uważam, że prezydent miał prawo zastosować prawo łaski wobec Mariusza Kamińskiego. Zdaniem wielu prawników może to robić w dowolnym momencie, i tak też się stało - powiedziała.
I prezes Sądu Najwyższego: nie ma realnego sporu kompetencyjnego
W swej opinii dla Trybunału Konstytucyjnego I prezes Sądu Najwyższego profesor Małgorzata Gersdorf uznała, że nie ma "realnego sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem RP i SN". Wniosła o umorzenie sprawy w TK, ze względu na "niedopuszczalność wydania orzeczenia".
W swym stanowisku Gersdorf napisała, że wniosek marszałka opiera się na "całkowitym niezrozumieniu istoty sporu kompetencyjnego oraz kompetencji Prezydenta RP oraz SN". Przypomniała, że TK bada spory kompetencyjne między co najmniej dwoma centralnymi konstytucyjnymi organami państwa, gdy uznają się one za właściwe lub niewłaściwe do "rozstrzygnięcia tej samej sprawy lub wydały w niej rozstrzygnięcia". Powołując się na orzecznictwo TK, dodała że "musi przy tym zaistnieć realny spór, nie zaś potencjalna wątpliwość interpretacyjna".
W konsekwencji nie ma żadnego realnego sporu kompetencyjnego pomiędzy Prezydentem RP i SN, a wniosek Marszałka Sejmu zmierza jedynie do zakwestionowania sposobu wykonywania przez SN jego konstytucyjnej kompetencji w zakresie sprawowania nadzoru judykacyjnego nad działalnością sądów powszechnych stanowisko I prezes Sądu Najwyższego
Jej zdaniem - wbrew stanowisku marszałka - na żadnym etapie działania Sądu Najwyższego "nie doszło do rozstrzygnięcia tej samej sprawy lub wydania rozstrzygnięcia zarówno przez SN, jak i prezydenta RP". Według Gersdorf, prezydent skorzystał bowiem ze swoich kompetencji do prawa łaski, a SN – do sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez podejmowanie uchwał. Jej zdaniem, nie sposób też uznać, że dwa konstytucyjne organy uznały się za właściwe do "rozstrzygnięcia tej samej sprawy", bo sprawą, którą rozstrzygał prezydent, było stosowanie prawa łaski, a SN - jego skutki procesowe
"W konsekwencji nie ma żadnego realnego sporu kompetencyjnego pomiędzy Prezydentem RP i SN, a wniosek Marszałka Sejmu zmierza jedynie do zakwestionowania sposobu wykonywania przez SN jego konstytucyjnej kompetencji w zakresie sprawowania nadzoru judykacyjnego nad działalnością sądów powszechnych" - napisała I prezes. Według niej, zarówno prezydent, jak i SN działali - każdy w zakresie swej kompetencji - na podstawie i w granicach prawa, w tym konstytucji - oba organy dokonały wprawdzie wykładni konstytucji, ale w różnym kontekście i celu, co uniemożliwia uznanie, że spełniona została przesłanka "tożsamości sprawy".
Zdaniem Gersdorf, byłaby ona spełniona, gdyby SN wydał orzeczenie co do zastosowania prawa łaski, bądź gdyby prezydent wydał rozstrzygnięcie procesowe w sprawie uchylenia orzeczenia sądu I instancji, oddalenia kasacji lub umorzenia postępowania kasacyjnego. Według Gersdorf, SN nie przekroczył swych kompetencji. "Natomiast jeśli dopatrywać się przekroczenia granic kompetencji, to bezpośrednio w działaniach Prezydenta RP" - dodała. Według niej, o ile prawo łaski niewątpliwie należy do prerogatyw prezydenta, o tyle umorzenie postępowania nie leży w jego kompetencjach, a "w ten sposób doszło do naruszenia przez prezydenta uprawnień należących do władzy sądowniczej".
Ponadto Gersdorf uważa, że marszałek Sejmu "nie może inicjować sporu kompetencyjnego dotyczącego władzy wykonawczej oraz władzy sądowniczej. Przyjęcie odmiennej interpretacji mogłoby prowadzić do nadużywania instytucji sporu kompetencyjnego dla potrzeb politycznych". Dodała, że warunkiem dopuszczalności wniosku o rozstrzygnięcie sporu jest też to, by organ inicjujący spór wykazał interes prawny w uzyskaniu rozstrzygnięcia. Marszałek zaś "nie przywołał żadnego przepisu prawnego kreującego interes prawny w uzyskaniu rozstrzygnięcia sporu".
Wiceprokurator generalny: prawa łaski nie może kontrolować żaden organ władzy publicznej
W swej opinii dla Trybunału wiceprokurator generalny Robert Hernand wnosi z kolei, by TK uznał, że prawo łaski prezydent wykonuje "osobiście i bez ingerencji innych podmiotów", a Sąd Najwyższy nie może dokonywać wiążącej interpretacji konstytucji w związku z wykonywaniem tej prerogatywy i decydować czy została ona skutecznie zastosowana.
Według Hernanda, sporem nadającym się do rozstrzygnięcia przez TK jest także sytuacja, "w której działanie jednego organu, w ramach jego własnych, szeroko interpretowanych kompetencji, prowadzi do nieuprawnionego oddziaływania na kompetencje lub sytuację prawną innego organu, w danej materii niemogącego samodzielnie podjąć określonych działań". Dlatego uznał, że wniosek marszałka Sejmu spełnia kryteria sporu kompetencyjnego i podlega rozpoznaniu przez TK.
Powołując się na literaturę prawniczą, Hernand podkreślił, że prezydenckie akty łaski są "ostateczne, trwałe i niewzruszalne, ich istotą jest brak nadzoru nad ich wykonywaniem". "Niemożność weryfikacji tych aktów rozciąga się na zakaz ich modyfikacji nawet przez samego Prezydenta RP (chyba że zmiana następuje na korzyść oskarżonego) oraz na przypadki, gdy akt łaski został pozyskany w wyniku przestępstwa lub wprowadzenia w błąd głowy państwa" - napisał.
Przyjmuje się, że kompetencja polegająca na stosowaniu prawa łaski jest związana wyłącznie z głową państwa i nie może być kontrolowana przez jakikolwiek organ państwowy - podkreślił Hernand. Argumentował, że stosując prawo łaski, prezydent w sposób bezpośredni nie ingeruje w sprawowanie wymiaru sprawiedliwości, gdyż akt łaski jest "pozaprocesową korekturą sytuacji osoby ułaskawionej".
Dlatego - według Hernanda - zasadny jest argument, że skoro zadaniem sądów jest wymierzanie sprawiedliwości, a akt łaski do nich nie należy, to nieuprawnione jest dokonywanie jego oceny przez władzę sądowniczą. Ocenianie, kwestionowanie czy ograniczanie prezydenckiego prawa łaski przez władzę sądowniczą oznacza bowiem działanie wbrew normie konstytucyjnej, a kompetencji władzy publicznej nie można domniemywać – dodał.
Mając na uwadze przedstawioną wykładnię przepisów konstytucji, w tym także orzecznictwo TK, za uprawnione należy uznać, że decyzja Prezydenta RP o zastosowaniu prawa łaski nie może być kontrolowana w jakimkolwiek trybie, w tym w trybie nadzwyczajnego środka zaskarżenia, jakim jest kasacja, ani w trybie rozpoznania zagadnienia prawnego przedstawionego do rozstrzygnięcia składowi siedmiu sędziów SN (…), gdyż prowadziłoby to wprost do kontroli prerogatywy prezydenckiej stanowisko wiceprokuratora generalnego
Zdaniem Hernanda, prawo łaski funkcjonuje niejako "obok procesu karnego". "Pozaprocesowa korekta sytuacji oskarżonego, wobec którego Prezydent RP zastosował to prawo, może natomiast pośrednio wkraczać w kompetencje sądu (rozpoznającego sprawę w I instancji, odwoławczego, jak również wykonawczego)" - napisał.
"Mając na uwadze przedstawioną wykładnię przepisów konstytucji, w tym także orzecznictwo TK, za uprawnione należy uznać, że decyzja Prezydenta RP o zastosowaniu prawa łaski nie może być kontrolowana w jakimkolwiek trybie, w tym w trybie nadzwyczajnego środka zaskarżenia, jakim jest kasacja, ani w trybie rozpoznania zagadnienia prawnego przedstawionego do rozstrzygnięcia składowi siedmiu sędziów SN (…), gdyż prowadziłoby to wprost do kontroli prerogatywy prezydenckiej" - konkluduje Hernand.
Według niego, "oczywiste jest bowiem, że prerogatywy Prezydenta RP, jaką jest prawo łaski, nie może kontrolować żaden organ władzy publicznej, w tym organ władzy sądowniczej, tak jak i nie podlegają takiej kontroli pozostałe prerogatywy”. „Ustrojodawca dlatego właśnie wyposażył Prezydenta RP w ten atrybut władzy głowy państwa, aby podkreślić, że decyzję podejmuje organ będący na szczycie organów władzy publicznej" – dodał.
Byłe kierownictwo CBA skazane
W marcu 2015 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w I instancji Kamińskiego i Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA; obecnie zastępcę koordynatora) na trzy lata więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA podczas "afery gruntowej" w 2007 r. Na kary po 2,5 roku skazano dwóch innych b. członków kierownictwa CBA. Zanim Sąd Okręgowy w Warszawie zbadał ich apelację, w listopadzie 2015 r. prezydent Duda ułaskawił wszystkich czterech, umarzając postępowanie sądowe.
W 2016 roku sąd okręgowy uchylił wyrok sądu rejonowego i wobec aktu łaski prawomocnie umorzył sprawę. Od tego kasacje do Sądu Najwyższego złożyli oskarżyciele posiłkowi (m.in. oskarżony o łapówkę Piotr Ryba oraz rodzina Andrzeja Leppera). Część kasacji wnosiła o zwrot sprawy sądu okręgowego, prokuratura - o oddalenie kasacji jako "oczywiście bezzasadnych", a obrona - o pozostawienie ich bez rozpatrzenia. W lutym 2017 roku trzech sędziów Sądu Najwyższego zadało pytanie prawne składowi siedmioosobowemu w Sądzie Najwyższym. Do odpowiedzi rozpatrywanie kasacji odroczono.
Autor: pk/sk / Źródło: PAP, tvn24.pl