O podjęcie działań, które ochronią dzieci przed wykorzystywaniem ich przez dorosłych do żebrania, zaapelował Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak do ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego.
"Na ulicy prawie każdego większego miasta, zwłaszcza na skrzyżowaniach, w okolicach centrów handlowych, kościołów i w środkach komunikacji miejskiej można spotkać żebrzących dorosłych i dzieci. Czasem rodzice, którzy chcą wzbudzić w przechodniach litość, wykorzystują niepełnosprawność swojego dziecka. Narażają je wtedy na kilkugodzinne przebywanie w pełnym słońcu i hałasie. Starsze dzieci pozostawione bez opieki żebrzą samodzielnie, domagając się od przechodniów przede wszystkim pieniędzy. Jestem tą sytuacją bardzo zaniepokojony" - napisał rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
Zawiadamiać straż miejską lub policję RPD przypomniał, że Konwencja o Prawach Dziecka zobowiązuje państwo do ochrony dzieci przed wyzyskiem ekonomicznym i wykonywaniem pracy, która może być niebezpieczna lub uniemożliwia naukę, a także szkodzi zdrowiu bądź rozwojowi małoletniego. "Z tego, co wiem, kilka lat temu Komenda Główna Policji opracowała "Procedury postępowania policji wobec osób bezdomnych i żebrzących", które przekazano do wszystkich komend wojewódzkich. Na funkcjonariuszy nałożono obowiązek bezwzględnego reagowania w przypadku żebrania dzieci. Pomimo że takie procedury zostały wypracowane, nie zmniejszyło to przypadków przymuszania dzieci do żebrania" - podkreślił Michalak.
Maria Keller-Hamela z Fundacji Dzieci Niczyje uważa, że o każdym żebrzącym na ulicy dziecku należy powiadomić policję lub straż miejską. Funkcjonariusze wraz z pracownikami socjalnymi sprawdzą wtedy jego sytuację. Maria Keller-Hamela zwróciła uwagę, że proszące o pieniądze dziecko być może dorabia sobie do kieszonkowego, a może do żebrania zmuszają je rodzice lub grupa przestępcza. Podkreśliła, że dawanie pieniędzy nie jest dobrym rozwiązaniem w żadnym przypadku. - Tak długo, jak ludzie dają pieniądze, tak długo dzieci będą żebrać. To pomoc na skróty. W ten sposób uspokajamy nasze sumienia, ale jednocześnie uczymy, że żebractwo to dobry i łatwy pomysł na życie. Dajemy społeczne przyzwolenie na ten proceder. A w Polsce nie ma problemu dzieci ulicy, które nie mają co jeść i gdzie spać. Tym, które wesprzemy pieniędzmi, a do żebrania ktoś je zmusza, możemy zaszkodzić. Gdy jednego dnia takie dziecko przyniesie 10 zł, następnego dnia jego opiekun może zażądać już 20 zł - podkreśliła Maria Keller-Hamela. Nie dawać pieniędzy Żebractwo to zgodnie z Kodeksem karnym jedna z form wykorzystywania ofiar handlu ludźmi. Keller-Hamela przypomniała, jak kilka lat temu ujawniono proceder zmuszania kobiet do żebrania z dziećmi. Odbierano im ich własne dzieci i kazano żebrać z innymi, często chorymi, co wzmaga litość przechodniów. Czasem zorganizowane grupy przestępcze zmuszają dzieci nie tylko do żebrania, ale też do sprzedaży kwiatów czy do kradzieży. Przestępcy wykorzystują w ten sposób fakt, że przed ukończeniem 13. roku życia małoletni nie podlega odpowiedzialności karnej. - Dlatego ważne, aby zamiast dawać pieniądze, odpowiednio reagować. Najlepiej wesprzeć organizację, która takim dzieciom pomaga. - zaznaczyła Keller-Hamela. Do dzieci w takiej sytuacji docierają pracownicy socjalni lub organizacje pozarządowe, w których pracują streetworkerzy. - Trzeba trafić do tych dzieci, które same nie przyjdą po pomoc. Ważne, by zbadać sytuację małoletniego i jego rodziny, sprawdzić, jaki jest w niej problem i pomóc go rozwiązać - powiedziała Keller-Hamela. Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak powiedziała, że pismo rzecznika praw dziecka nie dotarło jeszcze do ministra, ale zapowiedziała, że zostanie dokładnie przeanalizowane.
Autor: awiec/tr/k
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24