Blisko 890 milionów złotych chce przez najbliższe cztery lata przeznaczyć rząd na Narodowy Instytut Wolności. Dotychczasowa działalność Instytutu pokazuje, że dotacje trafiają głównie do organizacji narodowych lub powiązanych ze środowiskiem prawicy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W dobie kryzysu nie wszystkie budżety zostały nadszarpnięte. Przez najbliższe cztery lata rząd chce przeznaczyć na Narodowy Instytut Wolności niemal 890 milionów złotych. Narodowy Instytut Wolności granty przyznaje w ramach kilku programów. Na Fundusz Inicjatyw Obywatelskich rocznie ma pójść 90 milionów złotych, Rozwój Organizacji Obywatelskich to prawie 20 milionów złotych rocznie. Dodatkowo na samo funkcjonowanie Instytutu każdego roku ma być przeznaczonych około 15 milionów złotych.
Zwiększenie wydatków zdaniem autorów nowelizacji wynika między innymi z uruchomienia dodatkowych programów wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. - Nikt tak wiele dla sektora pozarządowego w III RP nie zrobił niż pan wicepremier profesor Piotr Gliński – przekonuje Janusz Kowalski z Solidarnej Polski.
Innego zdania jest opozycja. Przewodniczący Nowoczesnej Adam Szłapka uważa, że przeznaczona na NIW kwota "jest wysoce niemoralna w dzisiejszych czasach". - Ludzie naprawdę mają problem, żeby związać koniec z końcem, a wy wyprowadzacie miliony z budżetu po to, żeby zarobili wasi kumple i koledzy – dodaje. Zdaniem Michała Wypija z Porozumienia z kolei instytut to "szlachetna idea, która stała się wyłącznie skarbcem dla partyjnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości".
Narodowy Instytut Wolności powstał, by państwowe pieniądze do organizacji pozarządowych trafiały sprawnie w sposób przejrzysty. - Jest instytucją powiązaną z kancelarią premiera i jako taka nigdy nie może być instytucją niezależną – mówi Róża Rzeplińska z Fundacji Batorego.
Granty z Instytutu trafiają głównie do organizacji narodowych
Zdaniem ekspertów w nowelizacji ustawy o Narodowym Instytucie Wolności wątpliwości jest jednak więcej, w tym m.in. działalność wydawnicza instytutu, ustalanie regulaminów konkursów przez dyrektora, czy to, że Narodowy Instytut realizuje programy wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i nimi zarządza. - Za chwilę może się okazać, że organizacje społeczne, organizacje pozarządowe nie będą potrzebne, ponieważ to Narodowy Instytut Wolności będzie realizował działalność obywatelską – uważa Rzeplińska.
Obecnie pieniądze z instytutu trafiają głównie do organizacji narodowych czy tych blisko powiązanych ze środowiskiem obozu rządzącego, ale też jednocześnie do organizacji, które działają bardzo niedługo, albo wręcz zostały zarejestrowane już po terminie składania wniosków. Wątpliwości budzą też powiązania z politykami i działaczami partii rządzącej.
- Nie można jednocześnie pełnić czynnej funkcji politycznej i prowadzić organizacje, które czerpią korzyści z podejmowanych decyzji przez gremia, do których się należy. To jest klasyczny przykład konfliktu interesów – mówi Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
Granty przyznawane organizacjom związanym z politykami PiS
Rzecz w tym, że pieniądze trafiały m.in. do Reduty Dobrego Imienia, w której radzie zasiada Antoni Macierewicz, a którego prezesem jest bliski współpracownik ministra Piotra Glińskiego. Innym przykładem jest Stowarzyszenie Twórców dla Rzeczpospolitej, którym kieruje europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski.
- Państwo wykluczają z życia publicznego, z debaty publicznej, organizacje pozarządowe czy pewne środowiska z powodów poglądów – uważa Piotr Mazurek z Komitetu Społecznego Rady Ministrów. - Rozumiem, że jak ktoś jest katolikiem, to nie ma państwa zdaniem dostępu do środków publicznych – dodaje. - Za moich czasów wszystkie organizacje, bez względu na to, czy katolickie czy lewicowe miały szansę na granty i te granty otrzymywały – mówi członek Platformy Obywatelskiej i były minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Opozycja zwraca uwagę, że partia rządząca zapomniała przede wszystkim o tym, dla kogo powstał Narodowy Instytut Wolności. - Powołując tego typu instytuty, które rozdają gigantyczne pieniądze na organizacje pisowskie, zaprzeczyło idei społeczeństwa obywatelskiego – uważa Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Źródło: TVN24