Ryszard Terlecki nie tylko powinien stracić stanowisko, ale powinien zniknąć z życia publicznego - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor habilitowany Marek Migalski, profesor Uniwersytetu Śląskiego. Tak zareagował na aktywność polityka w mediach społecznościowych. Migalski stwierdził, że "w sensie słownym" wicemarszałek Sejmu "stał się jednym z najbardziej brutalnych polityków PiS, również brutalnym wobec koalicjantów".
Szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka zapowiedział w sobotę złożenie w Sejmie wniosku o odwołanie szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszarda Terleckiego z funkcji wicemarszałka Sejmu. Dodał, że liczył na "refleksję i przeprosiny" z jego strony, ale ten "zamiast tego brnie dalej, wypisując coraz większe bzdury". To odniesienie do ostatnich komentarzy opublikowanych na profilach społecznościowych Terleckiego, dotyczących wizyty w Polsce liderki opozycji białoruskiej Swiatłany Cichanouskiej.
O sytuacji wokół Ryszarda Terleckiego mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 politolog, profesor Uniwersytetu Śląskiego, doktor habilitowany Marek Migalski.
"Nie można powiedzieć czegoś gorszego"
- Jako obywatel i jako politolog życzyłbym sobie, żeby to się udało (odwołanie Terleckiego z funkcji - red.), pan (wice)marszałek nie tylko powinien stracić stanowisko, ale powinien zniknąć z życia publicznego - stwierdził gość TVN24. Podkreślił, że przedstawiciel PiS nie wycofał się ze swoich słów.
Odnosząc się do słów Terleckiego sugerujących, żeby Cichanouska "szukała pomocy w Moskwie", Migalski stwierdził, że "ta wypowiedź jest dnem". - Pan marszałek Terlecki skierował słowa o tym, żeby szukała pomocy w Moskwie do osoby, której mąż od roku przebywa w więzieniu i jest tam poddawany torturom, szykanom. Nie można powiedzieć czegoś gorszego - stwierdził. Zwracał również na aspekt polityczny relacji ze Swiatłaną Cichanouską. - To ona prawdopodobnie, chociaż tego nie wiemy na pewno, wygrała wybory prezydenckie, ona być może w przyszłości będzie prezydentem kraju sąsiedniego, i tego typu pogardliwy ton jest fatalny z punktu interesów państwa polskiego - zwracał uwagę.
"Polska polityka zagraniczna pod rządami PiS-u jest tylko funkcją polityki wewnętrznej"
- Marszałek Terlecki tkwi w tym błędzie z punktu widzenia interesu państwa polskiego, ale być może to nie jest to błąd z perspektywy samego PiS-u - ocenił Migalski. Dodał, że "to pokazuje degradację polskiej polityki zagranicznej w wykonaniu PiS". - Ta sytuacja, ten język, to uprawianie polityki jest degradujące dla państwa polskiego (...), to nas nie buduje na zewnątrz - mówił dalej politolog.
Stwierdził, że "polska polityka zagraniczna pod rządami PiS-u jest tylko funkcją polityki wewnętrznej". - Marszałek Terlecki stał się trefnisiem. W sensie słownym stał się jednym z najbardziej brutalnych polityków PiS, również brutalnym wobec koalicjantów (...) Myślę że ci politycy chętnie wykorzystują sytuację do odegrania się - powiedział gość TVN24.
"Jedyne stanowisko po powrocie do Polski, które by go interesowało, to jest prezydentura"
Politolog mówił również o ewentualnym powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki. Odniósł się do słów byłego premiera z rozmowy w "Jeden na jeden" w TVN24, w której ten przyznał, że chciałby, "żeby w Polsce doszło do zmiany politycznej".
Migalski stwierdził, że Tusk "jest wirtuozem tworzenia tego typu melodii, każdy może szukać tam czegoś, co uważa za trafne". Odnosząc się do wewnętrznej sytuacji w Platformie Obywatelskiej, stwierdził, że była nadzieja związana z Borysem Budką jako liderem tej partii, "ale widać, że ona dzisiaj stała się płonna". - Jedyne stanowisko po powrocie do Polski, które by go interesowało, to jest prezydentura. Ten człowiek ma za sobą poważne funkcje polityczne - zauważył gość TVN24. Jego zdaniem, Tusk będzie pomagał opozycji "jeśli będzie szansa na pokonanie PiS w 2023 roku, po to, żeby (w wyborach prezydenckich - red.) pokonać w 2025 roku kogoś z obozu PiS-u".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24