- To nie Jarosław Kaczyński będzie decydował, czy dana sprawa ma charakter przestępczy, czy nie - zauważył w "Kropce nad i" w TVN24 wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka z PSL, odnosząc się do wszczęcia śledztwa w sprawie "dwóch wież". Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha z Koalicji Obywatelskiej zaznaczył, że "ilość wątków do zbadania w tej sprawie jest niesamowicie duża".
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie "dwóch wież" - przekazał w poniedziałek poseł Koalicji Obywatelskiej i szef sejmowego zespołu do spraw rozliczenia PiS Roman Giertych. To sprawa z 2019 roku, kiedy wyszło na jaw, że austriacki biznesmen Gerald Birgfellner miał zostać oszukany przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS pytany o sprawę, zapewniał, że "żadnej łapówki nie było".
CZYTAJ WIĘCEJ: Rusza śledztwo w sprawie "dwóch wież". Kaczyńskiego zapytano, czy stawi się w prokuraturze
O tej sprawie dyskutowali w "Kropce nad i" w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha z Koalicji Obywatelskiej oraz wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka z PSL.
Motyka: to nie Kaczyński będzie decydował, czy dana sprawa ma charakter przestępczy
Miłosz Motyka, odnosząc się do komentarza prezesa PiS w tej sprawie, powiedział, że "to nie Jarosław Kaczyński będzie decydował, czy dana sprawa jest, czy nie jest (przestępstwem - red.), czy ma charakter przestępczy, czy nie". - Właśnie tym się różni niezależna prokuratura. I tego Jarosław Kaczyński w tym (swoim - red.) wystąpieniu ewidentnie nie zrozumiał, że to będzie sprawdzała prokuratura - dodał.
- I wreszcie każdy obywatel, każdy polityk, niezależnie czy jest przy partii rządzącej, czy z opozycji, powinien być ściśle sprawdzany. A Jarosław Kaczyński uznaje: "Nie, ja jestem tutaj organem decydującym, czy dana sprawa ma być umorzona, czy nie". I tak działała przez lata prokuratura PiS-u. Dlatego oni dzisiaj nie mogą się pogodzić z tym, że wobec nich są wszczynane jakiekolwiek śledztwa, że coś jest sprawdzane, (...). Oni się dziwią, że jednak przyszła po nich prawdziwa sprawiedliwość - kontynuował.
Motyka stwierdził też, iż prezes PiS jest teraz "zdziwiony, że ktoś go sprawdza". Dodał, że od niemal półtora roku, od czasu zmiany rządów, Kaczyński ma "syndrom zderzenia z rzeczywistością, że musi żyć i być traktowany jak każdy".
Myrcha: ilość wątków do zbadania w tej sprawie jest niesamowicie duża
Arkadiusz Myrcha mówił natomiast, że "ilość wątków, jaka jest do zbadania w tej sprawie, jest niesamowicie duża". - Ilość wątków do zbadania przez prokuraturę w tej aferze jest tak duża, że zakopanie jej, przy zebraniu szczątkowego materiału dowodowego, jest po prostu jednym gigantycznym skandalem - ocenił.
Dodał, iż "skandalem jest to, że osoba informująca czy zawiadamiająca o przestępstwie była przez wiele godzin w prokuraturze przesłuchiwana na nie wiadomo jakie okoliczności, a jeden z głównych bohaterów, Jarosław Kaczyński nawet nie dostał telefonu z prokuratury". - Nawet do głowy by nikomu nie przyszło, żeby Jarosława Kaczyńskiego wzywać w tamtym czasie do prokuratury - zauważył.
"Całkowicie otwarta droga do publicznych pieniędzy"
Goście programu odnieśli się także do sprawy nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. W poniedziałek były szef tej agencji Michał Kuczmierowski wyszedł z aresztu, a wcześniej londyński sąd w Westminsterze informował, że wpłynęła za niego kaucja. Arkadiusz Myrcha ocenił, że w czasie poprzednich rządów przez RARS szła "de facto całkowicie otwarta droga do publicznych pieniędzy". - W sytuacji kiedy toczyła się wojna, kiedy była pandemia, kiedy wszyscy cierpieli, kiedy życie i zdrowie naszych obywateli bardzo często wisiało na włosku, oni sobie zrobili finansowe eldorado - stwierdził. - Co więcej, w tych samych okolicznościach normalne organizacje pozarządowe, uczciwie pracujące, odbijały się często od ministerialnych drzwi, a oni sobie cały czas robili fabrykę pieniędzy - dodał.
Miłosz Motyka mówił, że Kuczmierowski "próbował uciekać" przed polskim wymiarem sprawiedliwości. - I to, że znalazł się w Wielkiej Brytanii, nie było tylko i wyłącznie kwestią jego wycieczki i umiłowania do podróży zagranicznej. On po prostu chciał uciec od odpowiedzialności. Moim zdaniem to było de facto przyznanie się do winy - stwierdził wiceminister klimatu i środowiska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka