Platformie prawdopodobnie nie uda się zebrać 276 głosów potrzebnych w Sejmie do postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu - przyznają źródła PAP we władzach partii. Wiadomo już, że inicjatywy tej nie zamierza poprzeć PSL. - Nie wdajemy się w wojny - słychać wśród ludowców.
W ciągu dwóch tygodni PO ma przedstawić do podpisu pozostałym klubom sejmowym wnioski o TS dla Ziobry i Kaczyńskiego. Wsparcie innych klubów nie jest niezbędne, gdyż pod wnioskami Platforma musi zebrać po 115 podpisów. Ale decyzja o postawieniu premiera bądź ministra przed TS zapada dopiero wówczas, jeśli zagłosuje za nią w Sejmie co najmniej 3/5 (276) posłów. I tu zaczynają się schody.
PO ma 206 posłów, Ruch Palikota - 42, a SLD - 26, czyli w sumie dysponują 274 głosami. Bez głosów PSL nie ma szans na zebranie 276 głosów. A politycy PSL już sygnalizują, że ani nie podpiszą się pod wstępnym wnioskiem PO, ani nie zagłosują w przyszłości za postawieniem przed TS Ziobry i Kaczyńskiego.
Dodatkowo w samej Platformie są posłowie, którzy zapowiadają, że nie poprą wniosku o TS dla Kaczyńskiego i Ziobry. Już w poniedziałek publicznie zapowiedział to minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. - Prawdopodobnie nie uzbieramy 276 głosów - przyznają PAP rozmówcy z kierownictwa Platformy.
PSL: Nie wdajemy się w wojny
O tym, czy poprzeć koalicjanta politycy PSL rozmawiali podczas posiedzenia klubu we wtorek wieczorem. - Wyborcy rozliczyli PiS, odsunęli od władzy Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę w 2007 roku, więc teraz nie ma sensu wracać do tej sprawy - powiedział po klubie rzecznik PSL, Krzysztof Kosiński.
Z rozmów z politykami Stronnictwa wynika, że ci jednak nie zagłosują za postawieniem Ziobry i Kaczyńskiego przed TS. - My się nie wdajemy w wojny. Na przestrzeni nie jednej kadencji, tylko na przestrzeni wielu lat staramy się merytorycznie pracować, a nie wszczynać awantury - powiedział Franciszek Stefaniuk (PSL).
Prezes Stronnictwa Waldemar Pawlak przyznał w poniedziałek, że PO nie skonsultowała z PSL swojej inicjatywy. - Nie było na ten temat rozmów. Było postępowanie w poprzedniej kadencji Sejmu, jeżeli będzie powrót do tego tematu, wymaga to konsultacji politycznych - powiedział Pawlak. Dodał, że politycznie sprawa została rozstrzygnięta w wyborach w 2007 roku: wyborcy zdecydowali w wymiarze politycznym, poprzez odsunięcie PiS od władzy.
Kategorycznie inicjatywę PO skrytykował Eugeniusz Kłopotek (PSL). - Kochany koalicjancie, nie mamy innych problemów? Nie bawmy się w tej chwili w Trybunał Stanu, nie ma to sensu. Od lat wozimy się ze sprawą Emila Wąsacza (ministra skarbu w rządzie Jerzego Buzka - red.) - powiedział Kłopotek. Pytany, jak zachowa się, gdyby doszło w Sejmie do głosowania nad wnioskami PO, Kłopotek odparł, że poparłby wniosek o TS dla Ziobry, ale nie dla Kaczyńskiego. - Premier Kaczyński - nie, natomiast - pan Ziobro - tak - po to, żeby bliżej poznać mechanizmy funkcjonowania wówczas władzy w naszym kraju. A symbolem tych mechanizmów może być wejście do pani Barbary Blidy, z czym się do dzisiaj nie mogę pogodzić - mówił polityk PSL.
Długa procedura
Zanim dojdzie do głosowania w Sejmie nad postawieniem jakiegoś polityka przed Trybunałem Stanu musi być zrealizowana długa procedura. Po zebraniu 115 podpisów pod każdym z wstępnych wniosków o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej, trafiają one do marszałka Sejmu, który kieruje je do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Komisja może przesłuchiwać świadków i biegłych, żądać od instytucji państwowych i społecznych okazywania wszelkich akt i dokumentów.
Finałem jej prac jest sprawozdanie o wystąpieniu do Sejmu z wnioskiem o pociągnięcie tych osób do odpowiedzialności konstytucyjnej lub o umorzenie postępowania w sprawie. Uchwałę o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu premiera lub ministra Sejm podejmuje większością 3/5 ustawowej liczby posłów, czyli co najmniej 276 głosami.
Były marszałek Sejmu Józef Zych (PSL) szacuje, że procedura w komisji odpowiedzialności konstytucyjnej potrwa co najmniej kilka miesięcy, a może nawet kilka lat. Przyspieszyć ją może jednak to, że komisja śledcza ds. śmierci Barbary Blidy zebrała już bardzo wiele dowodów w tej sprawie i w swoim raporcie wnioskowała o postawienie Ziobry i Kaczyńskiego przed TS.
Odwracają uwagę od kontrowersyjnych reform?
Źródła PAP w klubie PO przyznają, że wnioski o TS dla Ziobry i Kaczyńskiego mają być inicjatywą szerszą niż tylko Platformy m.in. dlatego, aby uniknąć zarzutu, że PO próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej od kontrowersyjnych społecznie reform, przede wszystkim podwyższenia wieku emerytalnego.
Taki właśnie zarzut stawia Platformie politolog, prof. Kazimierz Kik. - Polityka rządzi się swoimi prawidłowościami, a te prawidłowości - zwłaszcza w przypadku Donalda Tuska - polegają na tym, że jak są kłopoty, to jest odciąganie uwagi - ocenił politolog. - Platforma wchodzi w długi tunel niepopularnych reform i robi wszystko, żeby nie zyskał na tym przynajmniej główny przeciwnik, jakim jest PiS i Kaczyński. Czyli: nabieramy wody, ale jednocześnie nie dajemy wypłynąć na powierzchnię przeciwnikowi - zaznaczył.
Kik nie wierzy, że uda się postawić Kaczyńskiego i Ziobrę przed TS. - Nie sądzę, żeby ten wniosek miał szansę. Gowin ma wokół siebie - według różnych wyliczeń - od 40 do 60 głosów. Nie sądzę też, żeby można zastosować dyscyplinę w głosowaniu, bo wówczas doszłoby do pęknięć w Platformie, a tego najmniej potrzeba Donaldowi Tuskowi - dodał politolog.
Źródło: PAP