Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko, odnosząc się do rozmowy Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na marginesie prawicowej konferencji. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek, by doszło do niej w Białym Domu lub rezydencji Trumpa. Dodała, że po informacji o planowanej wizycie Emmanuela Macrona w Waszyngtonie w poniedziałek, "ktoś przekonał prezydenta, że to on powinien być pierwszy".
Dziennikarze "Faktów" TVN i TVN24 - Arleta Zalewska, Piotr Kraśko i Radomir Wit - rozmawiali w niedzielę w programie "W kuluarach" o okolicznościach wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych i jego sobotnim spotkaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Doszło do niego pod Waszyngtonem na marginesie konferencji Conservative Political Action Conference (CPAC), największej imprezy politycznej amerykańskiej prawicy.
Jak mówił Piotr Kraśko, na rozmowę przywódców zarezerwowano godzinę, ale ostatecznie trwała ona 10 minut.
CZYTAJ TEŻ: "Dziesięć minut" Dudy z Trumpem. "Oczekiwania były duże, ale stawka jest podniesiona bardzo wysoko"
- Wszyscy zgodzimy się, co do tego, że to dobrze, iż prezydent Duda pojechał do Waszyngtonu - stwierdził Kraśko, wskazując, że "relacje trzeba budować". - Pytanie dotyczy tego, czy na pewno otoczenie pana prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę polskiego państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie - mówił.
Arleta Zalewska przekazała, że ludzie znający kulisy organizacji tego wydarzenia twierdzą, iż "ta godzina była od początku tylko na papierze". Zauważyła, że amerykański przywódca spóźnił się na konferencję CPAC, więc "nie było szans, żeby to spotkanie trwało dłużej".
Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"
Reporterka "Faktów" TVN mówiła, że warto przyjrzeć się tej wizycie przez pryzmat ostatnich sześciu miesięcy.
- Przez pół roku Andrzej Duda i jego ludzie starali się o to spotkanie. Dwukrotnie ono było już bardzo blisko - powiedziała. Jednak nie udało się go wcześniej dopiąć.
Podzieliła się informacjami, że "w obu tych przypadkach był jeden warunek, o którym usłyszała od bliskiego człowieka prezydenta Dudy, który zna kulisy organizacji tych wizyt". - Był warunek prezydenta, że to spotkanie ma się odbyć albo w Białym Domu, albo w Mar-a-Lago - oznajmiła.
- Kolejna szansa na takie spotkanie, jak usłyszałam, była w marcu - kontynuowała. Jednakże - zauważyła - dowiedzieliśmy się, że "w poniedziałek do Białego Domu do Donalda Trumpa pojedzie prezydent Francji Emmanuel Macron z oficjalną wizytą". - Tam się spotkają i tam będą rozmawiać - dodała.
Według niej "ktoś przekonał prezydenta Dudę, że to on powinien być pierwszym europejskim przywódcą, który spotka się z Donaldem Trumpem". - Jak rozumiem, niezależnie od okoliczności - stwierdziła.
Jej zdaniem, to dlatego Duda "zmienił zdanie" i "przepadł ten kluczowy warunek, czyli Mar-a-Lago albo Biały Dom".
Reporter TVN24 Radomir Wit przyznał, że "wszyscy są zgodni co do tego, że trzeba się spotykać, trzeba rozmawiać, bo moment jest krytyczny". - Tylko, czy jeżeli, wiedząc, że ta godzina jest tylko na papierze, na szali nie postawiono autorytetu całego państwa. Bo przecież prezydent swoją osobą ma reprezentować majestat całego państwa - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24