Wydalenie rosyjskich dyplomatów z Polski to ważny wizerunkowy czynnik. Ma też wymiar dezorganizacji pracy rosyjskiego wywiadu - mówił w TVN24 generał Jarosław Stróżyk, były zastępca szefa zarządu wywiadu NATO.
Polskie MSZ poinformowało w środę, że podjęto decyzję o "redukcji personelu dyplomatycznego ambasady Rosji". Wcześniej rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego złożyła wniosek o wydalenie 45 Rosjan, którzy pod tak zwanym przykryciem dyplomatycznym prowadzili działalność wywiadowczą w Polsce.
W czwartek o wydaleniu dyplomatów mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 generał Jarosław Stróżyk - wiceprezes Fundacji Stratpoints, były attache obrony w Stanach Zjednoczonych, były zastępca szefa zarządu wywiadu w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli.
W jego ocenie "wydalanie dyplomatów zawsze ma sens". - W sytuacjach takich jak dzisiejsza potrzebne są silne ruchy. Chociaż miałbym też pytanie, kogo łącznikowało, z kim się spotykało i kogo prowadziło te 45 wydalonych osób. Wypadałoby znaleźć tę polską siatkę - zaznaczył.
Stróżyk: rzadko spotykamy prawdziwego dyplomatę w ambasadzie rosyjskiej
Jak mówił generał Stróżyk, wydalenie rosyjskich dyplomatów "ma oczywiście ważny wizerunkowy czynnik". Ale chciałbym, żeby za tym też popłynęły inne fakty. Wizerunkowy wymiar jest bardzo potrzebny, ale równie ważny jest wymiar dezorganizacji pracy rosyjskiego wywiadu na terenie Polski - podkreślił.
Prowadzący zwrócił uwagę, że 45 osób to około połowa rosyjskiego personelu dyplomatycznego w Polsce. - Rzadko spotykamy prawdziwego dyplomatę w ambasadzie rosyjskiej - skomentował generał.
- Pamiętam ambasadę (Rosji - red.) przy NATO, tam 20 lat temu było 22 pracowników, podział był mniej więcej po połowie. Kilka lat później było już 75 dyplomatów rosyjskich, którzy nie pojawiali się w kwaterze zbyt często, działali na zewnątrz - mówił gość TVN24.
Stróżyk: ten rejon nie będzie spokojny przez najbliższe lata
Generał Stróżyk pytany, ile może potrwać rosyjska agresja na Ukrainę, nie chciał udzielić odpowiedzi. - Nie pokuszę się o żadne oceny, za które byłbym rozliczany za tydzień lub dwa - odparł.
- Jedno jest pewne. Ten rejon nie będzie spokojny przez najbliższe lata. Również zagrożenie w stosunku do Polski nie zniknie w ciągu najbliższych miesięcy. Musimy sobie zdawać sprawę z długotrwałego zagrożenia na tym kierunku - powiedział generał.
Jak mówił, miesiąc rosyjskiej agresji "możemy podsumować tak, że są dwie niespodzianki". - Jedna negatywna, czyli rosyjskie wojsko i jedna pozytywna, czyli ukraińskie działanie, opór - wyjaśnił.
- Większe koszty ponosi zdecydowanie Rosja. W wymiarze wizerunkowym i w każdym innym. Ale nie zapominajmy: Ukraina jest niszczona, ponosi konsekwencje gospodarcze, niepodległościowe. W innych wymiarach, ale obydwa państwa ponoszą bardzo duże straty - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24