- Ci, którzy posługują się takimi teoriami i hasłami robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę - w ten sposób arcybiskup Józef Michalik komentuje teorie o udziale Rosjan w katastrofie smoleńskiej.
17 sierpnia abp Michalik podpisze z prawosławnym patriarchą Moskwy i Rusi Cyrylem I polsko-rosyjskie przesłanie do obydwu narodów.
- Jestem absolutnie przekonany, że na obecnym etapie nie możemy tego kroku nie uczynić – podkreśla w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną (PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD ARCYBISKUPA Z KAI). Przestrzega, by tego wydarzenia nie traktować w kategoriach politycznego interesu, lecz jako wskazanie dróg, symbol i przejaw posłuszeństwa wobec woli Chrystusa, by ludzie wzajemnie sobie przebaczali. Odnosząc się do faktu, że w przesłaniu nie padną słowa znane z listu do biskupów niemieckich: "przebaczamy i prosimy o przebaczenie", metropolita przemyski tłumaczy: "Nasze przesłanie jest apelem do wiernych oraz do wszystkich ludzi o konkretny trud sumienia, za którym pójdzie prośba o wzajemne wybaczenie doznanych krzywd i gotowość przebaczenia".
"Żeby powiedzieć tak mocne słowa, trzeba znać fakty" Arcybiskup odpowiada także przeciwnikom dokumentu, którzy swój sprzeciw uzasadniają podejrzeniami Rosjan o udział w katastrofie smoleńskiej.
– Dialog z naszymi Kościołami nie ma nic wspólnego z polityką przeciwników porozumienia i zaczął się znacznie wcześniej niż zaistniała katastrofa pod Smoleńskiem. "Smoleńsk" jest tragedią samą w sobie. Tragedią niezwykle bolesną w wielu wymiarach i dla licznych osób, środowisk i całego narodu. Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu, a nie w kategoriach politycznego interesu. - mówi.
Arcybiskup Michalik dodaje przy tym, że "człowiek mądry w takiej sytuacji opiera się na faktach a nie na teoriach, zaś człowiek sumienia rozważa każde słowo i troszczy się, aby nie naruszało prawdy".
- Żeby o kimkolwiek, największym nawet wrogu, powiedzieć tak mocne słowa, trzeba znać fakty, mieć pewność. Tymczasem tej pewności nie ma. Dlatego ci, którzy posługują się takimi teoriami i hasłami robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę! I to trzeba im powiedzieć: robią krzywdę tragedii smoleńskiej, bo na tym etapie trzeba ograniczyć się do poszukiwań i badań - podkreśla.
I kontynuuje: - Można mieć postulaty, żądać powołania takich czy innych międzynarodowych komisji i dochodzeń, ale dopóki nie przyniosą one efektów, nie wolno używać zbyt mocnych słów, bo w ten sposób robi się krzywdę prawdzie i w niewłaściwą stronę ukierunkowuje się ból osób oraz myślenie całego społeczeństwa.
Na koniec podkreśla, że trzeba pamiętać, że w katastrofie smoleńskiej nie zginęli przedstawiciele jednego tylko nurtu politycznego, ale różnych środowisk. - Pamięć ofiar Katynia chcieli uczcić wszyscy. W tej sprawie trzeba lać oliwę na wzburzone morze, nie zaś dolewać ją do ognia - zaznacza.
Autor: nsz/fac / Źródło: KAI
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24