Adam Niedzielski chce skończyć z masowym wystawianiem e-recept. Działania ministra zdrowia mają jednak niemało przeciwników, bo co innego ukrócić patologiczny proceder, a co innego utrudnić życie lekarzom, którzy leczą zgodnie ze sztuką zawodu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Decyzja Ministerstwa Zdrowia sprzed dwóch tygodni w założeniu miała ukrócić medyczny biznes, który polega na masowym wystawianiu e-recept za pośrednictwem portali internetowych.
- Na 10 godzin pracy lekarza może być standard wystawienia e-recepty 80 pacjentom. To oznacza, że jakieś 300 recept będzie tym realnym ograniczeniem – wyjaśniał szef resortu zdrowia Adam Niedzielski.
Minister zdrowia tłumaczył, że chce walczyć z patologią, która doprowadzić może do zagrożenia życia i zdrowia pacjentów, gdzie e-konsultacja z lekarzem jest fikcją.
- Udało nam się zidentyfikować 10 lekarzy, którzy w ciągu roku wystawili od 100 tysięcy do 400 tysięcy recept. To oznacza, że dziennie ci lekarze wystawiali od blisko 300 do 1000 recept – zwracał uwagę Adam Niedzielski.
Protest przed gmachem ministerstwa
Portale do niemal automatycznego wystawiana recept są wynaturzeniem systemu, błędnym rozumiem teleporady - mówi środowisko lekarskie. Ale ich zdaniem proponowane rozwiązanie ministerstwa to wylewanie dziecka z kąpielą, bo limity utrudniają pracę także lekarzom pracującym zgodnie ze sztuką.
- W sytuacjach, w których mamy dużo POZ, jednego lekarza, sezon urlopowy, małą miejscowość to już w okolicach południa lekarz mógł powiesić kartkę "dziękuję, dzisiaj już nie pracuję" – mówi przewodnicząca Rady Ekspertów Naczelnej Izby Lekarskiej dr hab. Magda Wiśniewska.
- W przypadku e-recepty pojedyncza recepta to jest jeden lek, bo analogie są odnoszone do recepty papierowej, gdzie na jednej recepcie mogliśmy wypisać pięć leków – podkreśla specjalistka medycyny rodzinnej Joanna Zabielska-Cieciuch.
Przed Ministerstwem Zdrowia odbył się w czwartek protest Porozumienia Rezydentów, którzy domagają się prawa do godnego wykonywania zawodu lekarza i zniesienia limitów.
- Chciałbym, żeby ta praca była bezpieczna dla mnie i bezpieczna dla moich pacjentów. Nie może się to odbywać, jeśli minister arbitralnie i bez żadnych konsultacji wymyśli kolejne ograniczenia – mówi przewodniczący Porozumienia Rezydentów Sebastian Goncerz. - Bo co może być następne? Limit na szwy dla chirurga? – zastanawia się.
Minister zdrowia zareagował i w środę na Twitterze ogłosił, że po konsultacji z ekspertami zdecydował się wyłączyć recepty refundowane z wprowadzonych limitów, są one bowiem pod stałą kontrolą NFZ. „Pacjenci POZ nie mają problemu z dostępem do recept. Blisko 100% przekraczających limity to pracownicy "sklepów" internetowych – podkreślił Adam Niedzielski.
Izby lekarskie za uregulowaniem rynku teleporad
Naczelna Izba Lekarska deklaracje ministerstwa ocenia jako krok w dobrą stronę - trwają jednak przy stanowisku, że walka z portalami do niemal automatycznego wystawiania recept powinna opierać na zupełnie innym założeniu.
- Żądamy uregulowania rynku teleporad. Naszym zdaniem teleporada powinna być wtedy, kiedy możliwy jest kontakt osobisty z lekarzem, stacjonarnie, bądź z wykorzystaniem środków komunikacji na odległość – mówi prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.
Jeśli więc ma to być kontakt za pośrednictwem internetu, to musi to być na przykład połączenie w czasie rzeczywistym, a nie autodiagnoza za pomocą przygotowanych wcześniej elektronicznych ankiet.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock