"Zgodzić się być ministrem na 4 miesiące, to jak zdecydować się na 4-tygodniowe małżeństwo. Można se poużywać, ale dzieci z tego nie będzie" - napisał na Twitterze politolog Marek Migalski. To jego komentarz do ostatnich zmian w rządzie Ewy Kopacz.
We wtorek przed południem prezydent Bronisław Komorowski powołał nowych ministrów: zdrowia - prof. Mariana Zembalę, sportu i turystyki - Adama Korola oraz skarbu państwa - Andrzeja Czerwińskiego.
Ewa Kopacz powołując nowych szefów resortów mówiła: - Trafiliście do rządu w bardzo trudnych czasach, jedno co wam mogę powiedzieć - łatwo nie będzie.
Słowa premier mogą być prorocze. Już w październiku odbędą się bowiem wybory parlamentarne. Nowych ministrów czekają zatem cztery miesiące wytężonej pracy.
Politolog Marek Migalski na Twitterze opublikował swój komentarz do przetasowań w rządzie Ewy Kopacz: "Zgodzić się być ministrem na 4 miesiące, to jak zdecydować się na 4-tygodniowe małżeństwo. Można se poużywać, ale dzieci z tego nie będzie" - napisał.
Zgodzić się być ministrem na 4 miesiące, to jak zdecydować się na 4-tygodniowe małżeństwo. Można se poużywać, ale dzieci z tego nie będzie.
— Marek Migalski (@mmigalski) czerwiec 16, 2015
"Cztery miesiące to naprawdę sporo"
Nowo powołani ministrowie deklarują, że nawet w ciągu czterech miesięcy są w stanie zrealizować swoje cele.
Prof. Marian Zembala, pytany przez dziennikarzy dlaczego zgodził się objąć tekę ministra cztery miesiące przed wyborami, odparł, że podjąłby się tego zadania nawet, gdyby premier poprosiła go o to jedynie na miesiąc przed wyborami. - Proszę nie stawiać kresek. Życie jest kontinuum, życie jest drogą. Ja też na tej drodze zgodziłem się, szanując bardzo panią premier, jej prawość, uczciwość (...) Mam świadomość, że jak zejdę z tej drogi za cztery miesiące, to będę miał poczucie, że nie zmarnowałem tego czasu. I to jest mój główny cel - mówił.
Nowy minister sportu i turystyki Adam Korol mówił zaś: - Nie przychodzę do ministerstwa na kilka miesięcy, wierzę, że na parę lat. Poradziliśmy sobie na igrzyskach, to i tu damy radę.
Szef resortu skarbu państwa Andrzej Czerwiński ocenił z kolei, że cztery miesiące, przez które ma zasiadać w fotelu ministra skarbu państwa, to zarówno długo, jak i krótko - wszystko zależy od perspektywy. - Dla starszego człowieka to jest bardzo niewiele, a dla młodego to jest bardzo dużo. To jest kwestia podejścia do zadań, które się chce zrobić. W moim pojęciu cztery miesiące to jest naprawdę sporo tygodni, sporo dni, sporo godzin na to, żeby przygotować zadania, przygotować się do ich zrealizowania - mówił minister dziennikarzom.
Dymisje po upublicznieniu akt
Wymiana ministrów to skutek ujawnienia akt ze śledztwa w tzw. aferze podsłuchowej. W ubiegłą środę z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera odszedł Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostał szefem KPRM). Arłukowicz, Biernat oraz Karpiński w poniedziałek wieczorem odebrali zaświadczenia o odwołaniu z funkcji.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24