Im bliżej jesiennych wyborów parlamentarnych, tym mniej prawdopodobne, że od września 2023 w polskich szkołach religia będzie obowiązkowa. Choć szumnie zapowiadał to minister edukacji Przemysław Czarnek, w PiS-ie słyszymy dzisiaj: - Religia obowiązkowa brzmiała świetnie, ale z obowiązkową etyką jest już gorzej. Bo jak wytłumaczyć naszym wyborcom, że wydamy miliony na widzimisię ateistów?
- To by jednak było za drogie.
- Nie mamy zgody.
- Politycznie niewygodne w kampanii. Nawet wśród naszych wyborców są tacy, którzy uważają, że miejsce katechezy jest w kościele.
- Nikt poza Czarnkiem tego tak naprawdę nie chce.
Takie zdania usłyszałam od polityków PiS i wysokiego szczebla urzędników państwowych, gdy zapytałam, co z planem wprowadzenia obowiązkowego wyboru między religią a etyką.
Choć minister edukacji zapowiadał, że reforma miałaby zacząć się w 2023 roku, nie wydarzyło się nic, co by ten scenariusz uwiarygodniało.
Przybywa za to sygnałów, że Przemysław Czarnek będzie musiał swoje marzenia odłożyć - na po wyborach lub na zawsze.
Skąd te podejrzenia?
Gdy wraz z początkiem roku 2023 rozpoczęłam pracę nad tekstem o kondycji katechezy w szkołach, trafiłam też na podcast Radosława Brzózki.
Radosław Brzózka to pełnomocnik ministra edukacji i nauki do spraw strategii edukacyjnej (tym stanowiskiem przedstawia się w swoim podcaście na portalu YouTube, na początku stycznia ma tam 71 subskrybentów). Jest też szefem gabinetu politycznego Przemysława Czarnka, panowie współpracują od lat. Brzózka był jego rzecznikiem prasowym, gdy Czarnek pełnił jeszcze funkcję wojewody lubelskiego. W świecie edukacji uważany jest za szarą eminencję.
Odcinek poświęcony religii Brzózka nagrał jeszcze w grudniu. Ten wątek pojawia się w jego internetowym programie jako drugi i zaczyna się od słów: - "Czarnek wprowadza obowiązek chodzenia na religię lub etykę", tak pisze pani poseł Katarzyna Lubnauer na Twitterze. Ale to nieprawda!
Nieprawda?! To o czym mówił minister i jego zastępcy przez minione niemal dwa lata?
Dużo wywiadów, mało konkretów
Zajrzyjmy do kalendarza i prześledźmy wypowiedzi samego ministra Przemysława Czarnka.
21 kwietnia 2021 r., "Gazeta Polska" (to pierwszy z wielu wywiadów na ten temat):
Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic (...) Wybór niczego oznacza osłabienie wychowawczej funkcji szkoły, a szkoła ma funkcję wychowawczą, służebną wobec funkcji wychowawczej rodziny, ale jednak konieczną. I dlatego jeśli ktoś nie wybiera religii, będzie musiał wybrać etykę.
8 lipca 2021 r., Polskie Radio 24: - Religia nie jest, nie była i nie będzie nigdy obowiązkowa w szkole. Jeśli ktoś nie chce chodzić na religię - będzie chodził na etykę. (...) Zakładamy, że dojście do pierwszego etapu wprowadzania obligatoryjnego wyboru pomiędzy religią a etyką zajmie nam dwa lata.
W radiu poinformował też, że przepisy będą "wkrótce gotowe".
14 sierpnia 2021 r., TVP Info: - Sukcesywnie chcemy wkraczać z obowiązkowym wyborem między religią a etyką od czwartej klasy szkoły podstawowej i przekładać ten obowiązek na coraz wyższe klasy. Nie od tego roku, nie od następnego, ale za dwa lata.
9 stycznia 2022 r., Radio Maryja: - Religia nigdy nie była, nie jest i nie będzie obligatoryjna - i to zapewniam. Taki jest zresztą jej charakter - religii nie można nauczyć na siłę, to jest zupełnie oczywiste. Ale jesteśmy przekonani, że jeśli nie religia takiego czy innego Kościoła, to etyka powinna być przedmiotem nauczania dzieci i młodzieży w szkołach i podstawowych, i ponadpodstawowych, bo pewien system wartości, który rządzi naszym społeczeństwem, naszą cywilizacją, który jest fundamentalny dla funkcjonowania naszego społeczeństwa, powinien być przekazywany uczniom tak czy inaczej. (...) A zatem, jeśli nie religia tego czy innego Kościoła, to etyka - po to, żeby rzeczywiście uczyć rozdzielania dobra od zła (...).
W lipcu 2022 rzeczniczka resortu edukacji Adrianna Całus, pytana, co dalej z religią, poinformowała tvn24.pl, że "trwają prace koncepcyjne".
Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej, komentuje słowa Brzózki: - I kto tu mówi nieprawdę? Przecież ja dokładnie to mówię i piszę od początku: minister chce wprowadzić obowiązek wyboru. Czyżby nagle to przestało być dla PiS wygodne? - pyta z przekąsem.
Dyrektor atakuje...
Tymczasem Brzózka w swoim podcaście, tuż po słowach atakujących Lubnauer, kontynuuje: - Chodzenie na religię nie jest i nie będzie obowiązkowe. Mamy prawo jako rodzice bądź dorośli uczniowie decydować, czy chcemy poznawać wiarę, to lub inne wyznanie, w którym pozostajemy. Dlaczego więc pani poseł rozsiewa takie nieprawdziwe informacje? Co jest podłożem tych fałszywych pogłosek formułowanych przez panią poseł?
Dalej Brzózka nazywa czasy komunistyczne "najgorszym z możliwych systemów". I stwierdza, że to wtedy: - Usunięto z ram życia szkolnego taki przedmiot jak filozofia, a przecież etyka to jest jeden z elementów filozofii - przypomina.
Brzózka podkreśla też, że "poznawanie prawdy o człowieku, o ludzkim działaniu nie jest żadnym zagrożeniem", a jest "wielką potrzebą każdego młodego człowieka".
- I to być może w jakiejś przyszłości będzie zaproponowane w polskiej szkole - mówi w swoim podcaście dyrektor. I dodaje: - O tym toczy się dyskusja, o tym otwarcie mówimy. A pani poseł próbuje odwrócić zupełnie tę sytuację. Z możliwości poznawania prawdy o człowieku, prawdy o ludzkim działaniu próbuje stworzyć jakąś atmosferę zagrożenia.
Kończy zaś Brzózka tak: - Lekcja religii nie jest w polskiej szkole obowiązkowa, nikt nie planuje zmienić tej rzeczywistości. Zresztą byłoby to przecież niemożliwe. Kwestie nauczania religii są w kompetencjach kościołów i związków wyznaniowych, a nie Ministerstwa Edukacji i Nauki. Starajmy się bardzo uważnie śledzić tę dyskusję, odrzucać tego typu, niestety, kłamliwe sugestie, które próbują skłócić nas, próbują z tego, co bardzo wielu ludzi łączy, a więc z wiary religijnej, zrobić przedmiot jakiejś strasznej dyskusji, jakiegoś strasznego konfliktu między nami Polakami. Pani poseł, nie idźmy tą drogą.
...i przypomina o wojnie w Ukrainie
Katarzyna Lubnauer mówi tvn24.pl: - Dyrektor Brzózka atakuje, ale sam mówi tak, żeby nic nie powiedzieć.
Wydaje mi się, że w PiS i w ministerstwie coraz wyraźniej czują, iż sprzeciw wobec obowiązkowej religii i etyki może być jednak bardzo duży. I tak zaczynają lawirować, kręcić.
Nauczanie religii było w przeszłości jednym z tych tematów, na których Lubnauer wpłynęła do ogólnopolskiej polityki. To ona w 2015 roku była jedną z inicjatorek akcji Świecka Szkoła - projektu obywatelskiego, który zakładał, że za lekcje religii będą płacić kościoły i związki wyznaniowe, a nie jak dziś - państwo.
- Obecny stan religii w szkołach doprowadza do tego, że młodzież gremialnie się z niej wypisuje - komentuje posłanka KO. - Potrzebny nam mądry kompromis, na przykład żeby te zajęcia nie były w trakcie lekcji, religia nie była liczona do średniej, bo nie powinno być tak, że czyjaś wiara decyduje o przyjęciu do liceum. Religia to jest temat, o którym warto rozmawiać, i to my, a nie ministerstwo próbujemy to robić. Gdyby PiS chciało rozmawiać, to wyciągnęłabym Świecką Szkołę z zamrażarki sejmowej. Ten projekt leży tam już ponad siedem lat - przypomina Lubnauer.
4 stycznia zapytaliśmy MEiN, jak należy interpretować wypowiedź Brzózki w podcaście i czy oznacza ona, że od września 2023 roku w kwestii nauczania religii jednak nic się nie zmieni.
Dyrektor odpisał osobiście. Ale w odpowiedziach lawirował.
Czy od września 2023 roku nadal planowane są zmiany w sposobie organizacji zajęć religii i etyki?
Brzózka: "Choć w dyskusji nad tą propozycją zmian prawnych pojawił się wstępnie termin wrzesień 2023, sprawa pozostaje otwarta. Ministerstwo nie określiło żadnego kalendarza działań w odniesieniu do tej propozycji zmian".
Co z zapowiedzią, że od września 2023 roku wybór pomiędzy tymi przedmiotami miałby stać się obowiązkowy dla części uczniów?
Brzózka: "Zaproponowana zmiana oraz sukcesywny sposób jej wprowadzania (w kontekście którego pierwotnie pojawił się termin wrzesień 2023) stał się przedmiotem debaty publicznej. Z racji wielkiego znaczenia dla życia społecznego wychowania i kształcenia w zakresie moralności i religii istotna jest spokojna, merytoryczna dyskusja wokół tych zagadnień. Niezbędny jest do tego czas wolny od sytuacji kryzysowych. Konsekwencje wojny na Ukrainie niespodziewanie skoncentrowały życie społeczne, w tym polską edukację, na nieprzewidzianych wyzwaniach, co nie jest bez znaczenia także dla tego aspektu dyskusji o zmianach organizacyjnych w polskiej szkole. Jednocześnie raz jeszcze podkreślam: lekcja religii nie jest w polskiej szkole obowiązkowa, nikt nie planuje zmienić tej rzeczywistości".
Terminy były już ustalone
Warto jednak pamiętać, że 2023 rok pojawił się nie tylko w wypowiedziach medialnych ministra i urzędników MEiN, ale również w oficjalnych dokumentach. Na przykład w odpowiedzi na interpelację grupy posłów (Monika Falej, Paweł Krutul, Anita Kucharska-Dziedzic, Robert Obaz, Marek Rutka) z lutego 2022 roku. Wiceminister Tomasz Rzymkowski wykazał nie tylko, które rozporządzenia trzeba będzie nowelizować, by dokonać zmian, ale podawał też ich szczegółowy harmonogram.
Rzymkowski zapewniał jeszcze: "Skutki projektowanych zmian będą niewątpliwie przedmiotem pogłębionej analizy w czasie ich konsultowania z podmiotami, które wezmą udział w procesie legislacyjnym, przekazując swoje opinie i uwagi do tego projektu".
Ale nic się w tej kwestii nie wydarzyło.
Żaden z tych przepisów jak dotąd nie został zmieniony. A to rozporządzenia, więc formalnie gdyby minister Czarnek chciał się za to zabrać, zmiany mógłby przeprowadzić niemal od ręki. Nie potrzebuje do tego zgody parlamentu czy prezydenta.
Droga, potrzebna reforma
Dyrektor Brzózka w korespondencji ze mną nie napisał - co prawda - nie, w tym roku nie wprowadzimy obowiązku wyboru między religią i etyką.
Ale dokładnie to usłyszałam od polityków PiS i wysokiej rangi urzędników państwowych.
- Nie dostaliśmy zgody Ministerstwa Finansów - mówi jeden z urzędników. - Skoro lekcje religii, a dokładniej pensje katechetów, kosztują około 1,5 miliarda złotych rocznie, to oznacza, że wprowadzenie powszechnego nauczania etyki, bo gdyby miał być wybór, musiałaby być w każdej szkole, docelowo kosztowałoby dodatkowo co najmniej kilkaset milionów złotych rocznie. W czasach, gdy trzeba zaciskać pasa - zbędny wydatek - dodaje.
I rzeczywiście, w projektach budżetu na 2023 rok nie ma pozycji, które zakładałyby zwiększenie wydatków na pensje etyków i katechetów.
Wymieniamy obie profesje, bo już dziś są placówki oświatowe, które nie zatrudniają ani katechety, ani etyka. Z uzyskanych w MEiN danych wynika, że religii nie ma dziś w planie niemal 1,5 tysiąca szkół w Polsce. Etyki nie ma nawet około 20 tysięcy.
Polityk PiS na tę samą kwestię rzuca nieco inne światło:
Jak wytłumaczyć naszym wyborcom, że wydamy miliony na widzimisię ateistów? Część z nich właśnie tak postrzega lekcje etyki, są też tacy, którzy uważają, że to przedmiot antykościelny.
Problem z etykami jest też oczywiście taki, że zwyczajnie ich brakuje. To dlatego MEiN zleciło ich kształcenie uczelniom m. in. Ordo Iuris i ojca Tadeusza Rydzyka. Ale w zeszłym roku studia podyplomowe finansowane przez MEiN podjęło tylko około 300 osób.
Tymczasem według danych na 30 września 2022 w podstawówkach było około 18,5 tysiąca etatów katechetów, w szkołach ponadpodstawowych - 5,1 tysiąca. To dane, które w odpowiedzi na interpelację poselską Małgorzaty Niemczyk podał wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski.
Wybór polityczny czy między szkołą a parafią?
Skoro jesteśmy już przy wyborcach - to w PiS widzą też coraz wyraźniej, że "ich" elektorat wcale nie jest tak bardzo zachwycony pomysłami Czarnka, jak być powinien.
Zajrzyjmy do sondażu przeprowadzonego w listopadzie 2022 roku dla portalu OKO.press. Wynika z niego, że 61 proc. badanych uważa, iż miejsce lekcji religii jest w parafii. A 7 proc. nie chce ich nigdzie.
Dominika Sitnicka, autorka analizy na ten temat, zwraca uwagę: "W metropoliach powyżej 500 tysięcy mieszkańców parafia wygrywa ze szkołą stosunkiem 62 proc. do 17 proc. (dużo wskazań także na 'nigdzie', bo aż 17 proc.). Ale trend widać też nawet na wsi, gdzie różnica nie jest tak duża, ale gdzie i tak szkoła przegrywa z parafią 41 proc. do 51 proc.".
Jak na tym tle wypadają wyborcy i wyborczynie partii rządzącej? Z jednej strony 50 proc. popiera religię w szkołach (tylko jedna grupa badanych popiera to mocniej - 53 proc. osób regularnie uczestniczących w nabożeństwach). Ale z drugiej - aż 43 proc. wyborców PiS jest jednak za religią w parafiach.
Sitnicka dodaje: "Warto odnotować także zdecydowane poparcie dla religii w parafiach (60 proc.) wśród wyborców Konfederacji, czyli partii składającej się ze środowisk obyczajowo bardzo konserwatywnych, postulujących wręcz budowę państwa wyznaniowego".
Gdzie Czarnek ma sojuszników? W mediach ojca Tadeusza Rydzyka, który nazywa Czarnka "najlepszym ministrem po wojnie".
- Ale jeśli pani myśli, że on tam jest ulubieńcem, to się pani myli - zastrzega polityk z obozu rządzącego.
On tam musi stać w długiej kolejce za Ziobrą, Żarynem [byłym senatorem PiS - red]. Opowiada im tam o tej religii, bo jako młody stażem w Sejmie musi się wykazać.
Ks. Leszek Gęsiak, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, w 2021 roku rozwiązanie proponowane przez Czarnka nazywał "ciekawym". Zaznaczał przy tym, że dziś jedyną instancją przekazującą wartości dzieciom jest rodzina, która "zmaga się jednak z brakiem czasu". Religia - i ewentualnie etyka - miałyby tę lukę wypełnić.
We wrześniu 2022 roku Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski wyraziła jednoznaczną potrzebę wsparcia inicjatywy dotyczącej wprowadzenia obowiązkowej lekcji etyki lub religii. W oficjalnym komunikacie po posiedzeniu komisji czytamy: "Wychowanie ukierunkowane na wartości jest obowiązkiem wspólnym rodziny, państwa i wspólnoty Kościoła".
Lubnauer komentuje jednak: - Religia w szkole przyspieszyła laicyzację młodego pokolenia Polaków. Kościół katolicki powinien wyciągnąć z tego wnioski.
A konstytucja?
Ostatecznym kłopotem dla wprowadzenia obowiązkowego wyboru między religią a etyką może być też kwestia konstytucyjności przepisów, choć takie względy dla PiS w przeszłości nie stanowiły żadnego problemu.
Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, już w zeszłym roku zwracał ministrowi Czarnkowi uwagę, że po wprowadzeniu zmian "istniałaby konieczność wyboru pomiędzy dwoma przedmiotami o różnym charakterze, które byłyby traktowane przez państwo jako równoważne pod względem przekazywanych treści".
Oceniał:
Taka sytuacja może budzić wątpliwości pod kątem możliwie najpełniejszego poszanowania praw obywatelskich.
I przekonywał: "planowane zmiany nie powinny prowadzić do nadmiernego ograniczenia gwarantowanego konstytucyjnie (art. 48 ust. 1 Konstytucji) prawa do wychowania dziecka zgodnie z własnym światopoglądem oraz poszanowania wolności sumienia i wyznania (art. 53 Konstytucji)".
Obecnie religia w szkole jest organizowana na życzenie rodziców lub pełnoletnich uczniów. Zgodnie z art. 12 ust. 2 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty życzenie to jest wyrażane w formie pisemnego oświadczenia. Co ważne, nie musi być ponawiane w kolejnym roku szkolnym, ale może w każdej chwili zostać zmienione.
Uczeń może wybrać religię, etykę, oba lub żaden z tych przedmiotów.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MEiN