Sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich rekomenduje posłom uchylenie immunitetu szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, o co wnioskował b. wicepremier i b. lider LPR Roman Giertych. O decyzji komisji poinformował jej szef Jerzy Budnik (PO).
Sprawa dotyczy wywiadu Giertycha dla "Rzeczpospolitej" z 2010 roku, w którym stwierdził on, że za rządów PiS Kaczyński zbierał "haki" na politycznych rywali. Prezes PiS złożył wtedy pozew, zarzucając Giertychowi kłamstwo. Ten z kolei oskarżył Kaczyńskiego o zniesławienie. Założył sprawę cywilną i wniósł również o sprawę karną. Ta jednak jest zawieszona ze względu na immunitet Kaczyńskiego.
Prezes PiS już wcześniej zapowiedział, że w tej sprawie nie zrezygnuje z immunitetu. W jego ocenie, proces, który mu wytoczył Giertych, jest "chwytem prawniczym".
Giertych: Kaczyński mijał się głęboko z prawdą
Uzasadniając swój wniosek Giertych podkreślał, że "nie jest jego intencją ściganie kogokolwiek z byłych koalicjantów czy przeciwników politycznych". - Jarosław Kaczyński w wywiadzie zasugerował, że istnieją informacje poufne, które dyskredytują Radosława Sikorskiego z pretendowania na urząd prezydenta. Pytany przez dziennikarzy powtórzyłem te rzeczy, które mówiłem od 2007 roku - dodał.
Giertych tłumaczył, że był zmuszony skierować przeciwko Kaczyńskiemu sprawę karną dlatego, że "sprawy, o których mowa i których prawdziwość został zmuszony udowadniać, mają charakter związany z prawem karnym". - Pan Kaczyński zaprzeczając zbieraniu haków mijał się głęboko z prawdą. Moja wiedza pochodzi wyłącznie od pana premiera (Kaczyńskiego - red). Nie miałem innego źródła informacji na ten temat - zapewnił.
PiS: wniosek czysto polityczny
Kaczyński zwrócił z kolei uwagę, że zrzekł się immunitetu w sprawie, którą wytoczył przeciwko niemu były minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS Janusz Kaczmarek. - W tym wypadku jest inaczej tylko wyłącznie z jednego powodu. W tym przypadku mamy do czynienia nie z próbą normalnego sądowego dochodzenia swoich racji, do czego każdy ma prawo, ale chodzi o zastosowanie pewnego chwytu prawniczego. W tym ewentualnym procesie osobą, która musiałaby udowadniać, że czegoś nie robiła będę ja. To jest nieporównanie trudniejsze niż udowodnienie, że się coś robiło - podkreślił prezes PiS.
Wiceszefowa komisji regulaminowej Barbara Bartuś (PiS) powiedziała, że Giertych próbuje "sprytnie wprowadzić komisję w błąd" i dlatego komisja powinna zarekomendować jego wniosek negatywnie. Jak mówiła, jest to wniosek "czysto polityczny". - Komisja naciskowa przez trzy lata szuka co złego zrobił rząd Jarosława Kaczyńskiego i niczego nie udowodniła - powiedziała Bartuś.
Z kolei Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) była zdania, że jedynym miejscem, gdzie możne zapaść rozstrzygnięcie w takiej sprawie jest sąd. - Dla jakości debaty publicznej, jeśli sprawa do sądu trafiła, to niech to sąd rozstrzygnie - dodała.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP