Resort zdrowia chce zrezygnować z państwowych egzaminów dla fizjoterapeutów i ratowników medycznych, które zapisano w ustawach, ale których jeszcze nigdy nie przeprowadzono. - Od kiedy studia prowadzone są w sposób wystandaryzowany, nie ma potrzeby dodatkowo sprawdzać ich wiedzy - tłumaczy wiceminister zdrowia Piotr Bromber. Posłowie i część ratowników ma jednak inne zdanie i chce dodatkowo sprawdzać przyszłych medyków. - Ratownik podejmuje zero-jedynkowe decyzje dotyczące ludzkiego życia. Musimy być ich pewni w 101 procentach - podkreśla ratownik Bartłomiej Zimoch, który jest za pozostawieniem egzaminu. Z kolei fizjoterapeuci chcą swój egzamin jeszcze dopracować i przesunąć go o dwa lata. Powód? Absolwenci z 2022 i 2023 r. nie uczyli się według programu ustandaryzowanego dla wszystkich uczelni.
Rezygnację z przeprowadzenia Państwowego Egzaminu Fizjoterapeutycznego (PEF) i z Państwowego Egzaminu z Ratownictwa Medycznego (PERM) zakłada projekt nowelizacji ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej. W środę odbyło się jej pierwsze czytanie w Sejmowej Komisji Zdrowia. W tym roku miały się odbyć po raz pierwszy - ich wprowadzenie w 2020 r. opóźniła pandemia. Zasady egzaminu dla ratowników reguluje rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 5 stycznia 2018 r. w sprawie Państwowego Egzaminu z Ratownictwa Medycznego, a w sprawie PEF - rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 9 listopada 2017 r. w sprawie Państwowego Egzaminu Fizjoterapeutycznego.
Egzaminy miały zapewnić jednolite przygotowanie do zawodu absolwentów różnych uczelni. Przed wejściem w 2019 r. standaryzacji kształcenia, poszczególne uczelnie szkoliły studentów w różny sposób. Zdaniem resortu zdrowia, dziś, kiedy programy studiów na fizjoterapii i ratownictwie medycznych są jednakowe we wszystkich szkołach wyższych, egzaminy nie są już potrzebne.
- Studia zarówno na kierunku ratownictwo medyczne, jak i fizjoterapia, prowadzone są w sposób jednolity, w oparciu o standardy kształcenia i kończą się złożeniem egzaminu dyplomowego. Dlatego w naszej ocenie nie ma potrzeby utrzymywania rozwiązania, jakim jest dodatkowy egzamin weryfikujący wiedzę. Likwidacja egzaminów umożliwi szybszy dostęp do zawodów fizjoterapeuty i ratownika medycznego oraz znacznie przyspieszy wejście fizjoterapeutów i ratowników medycznych na rynek pracy - tłumaczył wiceminister zdrowia Piotr Bromber.
Posłowie: od ratowników musimy wymagać jakości
Likwidacja egzaminów zaniepokoiła jednak niektórych posłów. - Byłem jednym z inicjatorów ustawy o zawodzie fizjoterapeuty. Mieliśmy wówczas problem z wieloma szkołami, które kształciły fizjoterapeutów na różnych poziomach, a ustawa i wpisanie w nią egzaminu dawało gwarancję, że ludzie po tych uczelniach będą wykonywali swój zawód w sposób odpowiedzialny - mówił poseł KO Rajmund Miller, z zawodu lekarz laryngolog. - Zarówno ratownicy medyczni, jak i fizjoterapeuci, będą mieli do czynienia z pacjentami w różnych sytuacjach - ratownicy medyczni w karetkach, gdzie trzeba dysponować dużą wiedzą, potrzebną przy udzielaniu pomocy w sytuacjach zagrożenia życia. Mówimy o sprawach, które będą miały znaczenie dla bezpieczeństwa pacjenta i nie jestem przekonany, czy liczba ludzi dopuszczanych do zawodu jest ważniejsza od jakości świadczeń - zaznaczał.
- Ratownicy są pierwsi przy pacjencie w sytuacji zagrożenia życia, a ostatnio, w związku z coraz mniejszą liczbą lekarzy jeżdżących w zespołach ratownictwa medycznego, dostają dodatkowe uprawnienia i wykonują procedury, które do tej pory mogli wykonywać tylko lekarze. Jeżeli nakładamy na nich dodatkowe obowiązki, musimy wymagać od nich jakości - podkreślał poseł KO Marek Hok, z zawodu lekarz ginekolog.
Ratownik: lepszy egzamin zawodowy
Likwidację Państwowego Egzaminu z Ratownictwa Medycznego (PERM) poparł prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych (PTMR) Jarosław Madowicz. - Ten egzamin w ogóle nie wszedł w życie i w tym roku powinien być wprowadzony po raz pierwszy. Dziś w systemie z sukcesem funkcjonują ratownicy, którzy go nie zdawali. Ponieważ studia z ratownictwa medycznego zostały ustandaryzowane, nie widzimy potrzeby potwierdzania wiedzy ratowników kolejnym egzaminem. Tym bardziej, że sprawdza on wiedzę teoretyczną, podczas gdy zawód ratownika opiera się przede wszystkim na umiejętnościach praktycznych - mówił na środowej Madowicz.
Jak tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, PERM został wprowadzony do ustawy, ponieważ programy kształcenia na kierunku ratownictwo medyczne w różnych szkołach wyższych znacznie się od siebie różniły. Teraz jednak, gdy obowiązują standardy kształcenia, a każda uczelnia poddawana jest certyfikacji Polskiej Komisji Akredytacyjnej i funkcjonowała zgodnie z Krajowymi Ramami Szkolnictwa Wyższego, nie jest on potrzebny. - Jako środowisko stoimy na stanowisku, że powinno się sprawdzać zarówno wiedzę, jak i umiejętności praktyczne, najlepiej egzaminem zawodowym w ramach uczelni. Proponujemy, by Ministerstwo Zdrowia powołało korpus egzaminatorów z różnych uczelni, którzy będą w stanie ocenić przygotowanie absolwentów do zawodu - mówi nam Madowicz. Dodaje, że ratownicy medyczni już dziś mają obowiązek podnoszenia swoich kwalifikacji w ramach ustawowego obowiązku doskonalenia zawodowego, z czego rozliczani są zarówno przez pracodawcę, jak i przez wojewodę.
W karetce z ostrą amunicją
Za pozostawieniem egzaminu jest Bartłomiej Zimoch ze Stowarzyszenia Ratowników Medycznych Pomorza Zachodniego. - Ratownik medyczny po studiach to gotowy produkt i musimy mieć 101 procent pewności, że jest gotów udzielać świadczeń zdrowotnych w stanach nagłych. On idzie na front z ostrą amunicją. Decyzje są zero-jedynkowe - zwraca uwagę w rozmowie z tvn24.pl.
Według Zimocha, rezygnacja z egzaminu to pozorne i nieprzewidywalne w skutkach łatanie niedoborów kadrowych w ochronie zdrowia. - Cały świat opiera się na certyfikacji i recertyfikacji, a my od nich odchodzimy, bo w Polsce nikt nie chce, by ktoś inny weryfikował efekty jego działalności. Uczelnie boją się, że obnaży to ich nastawienie na ilość, a nie jakość, bo dla nich nie liczą się efekty kształcenia, a ilość wypuszczonych absolwentów. Z kolei pracodawcy chcą obsadzić wakaty, a mizerota nie będzie stawiała warunków – uważa Bartłomiej Zimoch.
Fizjoterapeuci chcą egzaminu, ale za dwa lata
Projekt ustawy przewidującej rezygnację z Państwowego Egzaminu Fizjoterapeutycznego (PEF) poparła Krajowa Izba Fizjoterapeutów. Pierwszy PEF miał zostać przeprowadzony na jesieni, ale, jak zaznacza prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów Tomasz Dybek, nie został jeszcze przygotowany i blisko cztery tysiące tegorocznych absolwentów fizjoterapii pozostaje w zawieszeniu. - Nie jesteśmy za całkowitą rezygnacją z PEF, ale uważamy, że jego wejście powinno zostać odsunięte w czasie. Izbę objąłem sześć tygodni temu, by odkryć, że egzamin, który miałby się odbyć na jesieni, nawet nie zaczął być przygotowywany - mówi w rozmowie z tvn24.pl. Dodaje, że z uwagi na sytuacje postcovidową, niezbędne jest jak najszybsze umożliwienie wejścia fizjoterapeutów do systemu.
Z kolei wiceprezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów Hanna Kowalewska zwraca uwagę, że tegoroczni i przyszłoroczni absolwenci fizjoterapii nie byli jeszcze kształceni w zgodnie z wystandaryzowanym programem kształcenia, więc ich wiedza może się różnić. - Moim zdaniem uczciwie byłoby wprowadzić egzamin dopiero dla absolwentów z 2024 r., którzy byli kształceni w ramach jednolitego programu - zauważa. Według wiceprezes KRF, należałoby się także zastanowić nad formą egzaminu, który dziś ma formę testu. - W zawodzie fizjoterapeuty niezwykle ważne są umiejętności praktyczne - podkreśla Hanna Kowalewska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego w Łodzi