Dla Rafała w pracy najbardziej liczyło się to, by nie zajmować widzów czymś, co nie jest doskonałe. W "Poniacie" było wiele takich cech, które się podobają. To człowiek, który mógłby być wzorem do naśladowania dla wielu młodych dziennikarzy – tak zmarłego dziennikarza TVN i TVN24 Rafała Poniatowskiego wspominają jego redakcyjni koledzy i koleżanki.
Zmarł nasz redakcyjny kolega, Rafał Poniatowski, dziennikarz "Faktów" TVN i TVN24. Miał 48 lat.
Na antenie TVN24 wspominali go wieloletni dziennikarze stacji – ci, z którymi wspólnie pracował i ci, których wielu rzeczy nauczył.
"10 kwietnia. Od niego wszyscy dowiedzieliśmy się, co się stało"
- Rafał w swoim ogromnym poczuciu humoru, umiłowaniu dowcipu i umiłowaniu takiego dowcipu, który polegał na konsekwencji jego opowiadania, niemal codziennie obiecywał nam, jadąc na zdjęcia, że przywiezie odpowiedzi na wszystkie najważniejsze pytania. W tym także na pytanie: "jak żyć?". To był jeden z jego dyżurnych żartów – mówił Michał Samul, redaktor naczelny TVN24 i "Faktów" TVN.
Poniatowski był "wyjątkowo utalentowanym reporterem, wyjątkowo dociekliwym i doświadczonym" – opowiadał. - Przez te 20 lat razem w TVN24 z niejednego dziennikarskiego pieca chleb jadł i dlatego też przez te lata był fundamentem, opoką dla naszej stacji i zespołu reporterskiego. Tych doświadczeń było bardzo dużo, ale wspominając Rafała, nie sposób nie wspomnieć Smoleńska i tego sobotniego poranka 10 kwietnia, kiedy to od niego wszyscy dowiedzieliśmy się, co się stało. To, w jaki sposób - z jaką rzetelnością, starannością, odpowiedzialnością opowiadał o tej tragedii - było klasą samą w sobie – wspominał.
- Profesjonalizm, umiejętność zachowania spokoju i odpowiedzialność w relacjonowaniu katastrofy smoleńskiej przeszły do historii naszego dziennikarstwa – dodał, podkreślając, że Rafał Poniatowski "był prawdziwym wzorcem z Sevres reporterskiej wiarygodności – zarówno w Sejmie, jak i w terenie".
- Rafał, mimo choroby, do ostatnich dni był gotowy pomagać innym, inspirował i aktywnie wspierał redakcję, był też upartym optymistą – powiedział redaktor naczelny TVN24 i "Faktów" TVN.
"Miał żyłkę reporterską, której nie da się nauczyć"
"Jak żyć, jak jest i dlaczego tak świetnie?" – to było powitanie Rafała, kiedy się do niego dzwoniło lub on dzwonił. "Cześć, tu Poniat" – na pewno mamy wszyscy w uszach ten głos – wspomniała Poniatowskiego reporterka TVN24 Agata Adamek. - Myślę, że Rafał nie chciałby, żebyśmy dzisiaj płakali, ale myślę, że musi nam wybaczyć, że płaczemy – powiedziała.
- Pamiętam go jako bardzo pogodnego człowieka, niezwykle profesjonalnego dziennikarza z instynktem, z żyłką reporterską, której się nie da nauczyć. To jest coś, co się ma albo się tego nie ma – stwierdziła. Zauważyła, że dla Rafała w pracy "najbardziej liczyło się to, żeby nie zajmować widzów czymś, co nie jest doskonałe". - To był perfekcjonista, robił wrażenie w pracy – powiedziała, zwracając uwagę, że największe rzeczy stworzył właśnie w czasie walki z chorobą.
- To też człowiek, który bez cienia zniecierpliwienia był gotów pomagać, odpowiedzieć nawet na najgłupsze pytanie dotyczące rozwiązań technicznych, którymi musimy się posługiwać w naszej pracy. Był fenomenalny, jeżeli chodzi o obsługę kolejnych urządzeń, które pojawiały się w naszej telewizyjnej technologii – przypomniała Adamek.
Rafał był "świetnym kolegą, z doskonałym ironicznym poczuciem humoru" – mówiła. - Nawet w tych sytuacjach najbardziej smutnych, tych, które najbardziej przeżywaliśmy, w momentach napięcia dziennikarskiego, trudnych monetach zawodowych, przykrywaliśmy swoje przeżycia żartem i ironią. Takim sarkastycznym podejściem do takich sytuacji – opowiadała.
- Gdyby Rafał miał być dziś na naszym miejscu, pewnie by zażartował po swojemu – dodała.
"Prawdziwy we wszystkim, co robił"
Zastępca redaktora naczelnego TVN24 Brygida Grysiak wspomniała o wiadomości od Rafała Poniatowskiego sprzed kilku dni. - Kiedy wiadomo było, że jest bardzo, bardzo źle i że to się tym razem nie uda, Rafał napisał, że "jego samopoczucie jest lepsze niż doktorów" – zacytowała. - "Poniat" to człowiek prawdziwy do kości. Taki, który nikogo nie udaje. Jest jaki jest: mądry, spokojny, dobry – wymieniała. - W życiu jest tak, że każda śmierć pozostawia jakąś pustkę. Ale pustka po Rafale to lej po bombie.
- Pamiętam, jak siedzieliśmy na podłodze w Sejmie i rozmawialiśmy o życiu. Niezwykłe jest zupełnie to, że on do samego końca myślał o nas. Opowiadał żonie o każdym kontakcie i z każdego się cieszył. On miał być gościem naszego 20-lecia, nagranie miało być w czwartek i do końca wierzył, że będzie z nami – mówiła Brygida Grysiak.
Jak dodała Poniatowski, był "prawdziwy we wszystkim, co robił". - Cudowna polszczyzna i sposób opowiadania o świecie też na długo z nami zostanie – zaznaczyła. W jej odczuciu, widzowie, słuchając jego relacji, "mogli czuć się zaopiekowani", bo wzbudzał zaufanie. - "Poniat" był dziennikarzem z krwi i kości. Dla niego ważne były rzeczy ważne, to, jak o nich mówimy, jakich słów używamy, jak patrzymy na najsłabszych – podkreśliła.
"Nie potrafię sobie odpowiedzieć "jak żyć" właśnie bez niego"
Reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska pamięta go jako świetnego kumpla, bardzo dobrego człowieka i doskonałego dziennikarza. - Wszystkich traktował z wielką życzliwością. Nie pamiętam, żeby zdenerwował się na coś. Nie pamiętam, żeby o kimś mówił źle. Był nieprawdopodobnie skromnym człowiekiem – opisywała.
Również wspomniała wiadomość, którą od niego dostała, sprzed kilkunastu dni. - Pisał, że musi na chwilę iść do szpitala, coś tam sprawdzą, ale to jest drobiazg. A wszyscy wiedzieliśmy, jak od kilku lat bardzo walczył i że każdy dzień był niewyobrażalnym zwycięstwem. Podziwialiśmy wielki optymizm, bo on zawsze o sobie mówił bardzo skromnie i niewiele. Bardzo podziwiałam jego skromność i to, że potrafił troszczyć się o innych – mówiła.
Zwróciła uwagę, że niewiele osób wie, że Rafał poświęcał czas dla dzieci czeczeńskich uchodźców. - Woził te dzieci i ich mamy w różne, fantastyczne miejsca. Poświęcał to, co najważniejsze, czyli czas – wspomniała.
- Rafał nigdy nie narzekał. Nigdy nie słyszałam, żeby narzekał na kogokolwiek, czy cokolwiek. Z wielkim zdumieniem wspominam rozmowę, gdy był już bardzo chory, a w moim zdrowiu coś się wydarzyło. On postanowił zadzwonić i mnie wspierać. Dziwnie się czułam, bo to ja powinnam z nim rozmawiać o jego chorobie, dużo poważniejszej niż moja. A on zadzwonił, żeby powiedzieć, że będzie dobrze. Było mi bardzo głupio – przyznała Telmińska. - Jeżeli mówimy o bardzo dużej dobroci "Poniata", to właśnie na tym to polegało. To było kumpelskie, przyjacielskie i bardzo ojcowskie – wyliczyła.
Dziennikarka podkreśliła, że Poniatowski zachowywał optymizm do końca.
- Nie potrafię sobie odpowiedzieć "jak żyć", a to było pytanie Rafała. Właśnie bez niego to jest pustka – zaznaczyła Małgorzata Telmińska.
"Rafał jest człowiekiem nie do zastąpienia"
- Przychodzę do pracy, a Rafał już tam jest. To człowiek, który zawsze jest – opowiadał reporter TVN24 Paweł Łukasik. - Rafał jest człowiekiem nie do zastąpienia w żaden sposób – zaznaczył.
- Przebywając z nim kilkanaście lat w jednym pokoju, często w jednym samochodzie, będąc obok siebie, człowiek przejmuje od drugiego wiele cech – te cechy, które się podobają. W "Poniacie" było wiele takich cech, które są fajne. To, co można zrobić, to spróbować ponieść je dalej, kontynuować, bo to, co robił przez lata, było bardzo dobre – wskazał. Dodał, że Rafał jest autorem powiedzonek, które "żyły i żyć będą".
Łukasik wspominał, że to zaopiekowanie się kolegami z redakcji przejawiało się również podczas wyjazdów służbowych. Jak mówił, Rafał Poniatowski wielokrotnie był pierwszym reporterem TVN24, który wyjeżdżał na Wschód, by relacjonować bieżące wydarzenia. - To nie jest łatwa praca w Rosji. Zawsze "Poniat" był tym pierwszym, który ten szlak przecierał, od takiej formalnej strony, co pewnie na Wschodzie jest trudne do zrobienia, zwłaszcza jak jest się dziennikarzem z Zachodu – zauważył Łukasik.
- "Poniat" wyrabiał wizy, nawiązywał kontakty, przecierał ścieżki i potem już wiedzieliśmy, do kogo pójść, z jakim papierem i jak formalnie to wszystko załatwiać, żeby poszło łatwo i sprawnie – wyjaśnił.
"Wzór do naśladowania dla wielu młodych dziennikarzy"
Reporter magazynu "Czarno na białym" i TVN24 Arkadiusz Wierzuk wspominał, że Poniatowski był przede wszystkim dobrym człowiekiem. - To człowiek, który mógłby być wzorem do naśladowania dla wielu młodych dziennikarzy, profesjonalista w każdym calu, znawca Rosji i Ukrainy. Jednocześnie to on był tym człowiekiem, który na początku tłumaczył nam wszelkie zawiłości związane z rewolucją w sądownictwie przeprowadzaną przez PiS, tłumaczył zmiany w Trybunale Konstytucyjnym – przypominał.
Zaznaczył, że to Poniatowski był na miejscu katastrofy Smoleńskiej w 2010 roku i relacjonował dla widzów te tragiczne chwile. - On to wszystko dźwignął, w dziennikarskim tego słowa znaczeniu – powiedział.
Jerzy Durlik, szef zespołu reporterów i operatorów TVN24
Muzyk z wykształcenia i o muzyce nigdy nie zapomniał. Ale z krwi i kości dziennikarz uosabiający wszystko, co w tym zawodzie najcenniejsze – odpowiedzialność za słowo, wiarygodność płynącą z wiedzy, siłę spokoju, co w stacji informacyjnej trudno przecenić. Lubił historię, żył Wschodem, skąd często relacjonował i tłumaczył nam wszystkim to, co działo się w Rosji czy na Ukrainie. Człowiek uśmiechnięty, ciepły, skromny. Nieraz na swoim skuterze z uśmiechem na twarzy pozdrawiał mnie w drodze do pracy, gdy ja - poirytowany korkiem - utknąłem na Wisłostradzie. Kiedyś piwo, a w ostatnich latach kawka na Kępie Potockiej. Każdego lata, każdej wiosny. I rozmowy o wszystkim. O rodzinie, którą kochał, o pracy, którą żył do końca, o chorobie, z którą walczył, ale której do ostatnich dni nie dał się zdominować. Teraz obaj niecierpliwie czekaliśmy na wiosnę, na otwarcie ogródków, na tę kawę na Kępie.
Adam Krajewski, reporter TVN24
Wspaniały kolega, zawsze służył życzliwą pomocą koledze z krótszym stażem. W 2014 roku miałem zmienić Rafała na "lajfach" w Moskwie. Jechałem tam pierwszy raz. Rafał tego samego dnia musiał rano wracać do kraju, więc wiedzieliśmy, że się miniemy.
Po wylądowaniu na Szeremietiewie i włączeniu telefonu dostałem od Rafała kilkanaście SMS-ów. Była w nich opisana w najmniejszych szczegółach droga z lotniska do hotelu, w którym stacjonowała nasza ekipa. Krok po kroku opisana trasa. Wskazówki, do którego pociągu wsiąść, na której stacji wysiąść, do którego metra wejść, na której stacji się przesiąść, którym wyjściem wyjść z metra. Końcówka tej długiej wiadomości brzmiała mniej więcej tak: "Po wyjściu z windy w hotelu skręć w lewo, idź na koniec korytarza, po prawej stronie będzie pokój nr 312. Zapukaj. Mniej więcej po 20 sekundach powinien otworzyć Filip". (Filip Dutka - operator TVN24).
I wszystko z tej wiadomości od Rafała zagrało tak, jak opisał.
Michał Szmitkowski, operator obrazu
Jestem operatorem obrazu i razem z Rafałem byliśmy w Smoleńsku w czasie, gdy rozbił się samolot prezydencki i relacjonowaliśmy razem te straszne wydarzenia przez niemal miesiąc. Jako pierwsi byliśmy na miejscu zdarzenia. Często w trudnych warunkach, często bez wody i jedzenia staliśmy pod bramą lotniska. Rafał pokazywał swój profesjonalizm, a przy tym ogromną empatię. Było to o tyle trudne, że obaj znaliśmy ludzi, którzy zginęli, a jednocześnie trzeba było zachować profesjonalizm i spokój. Umówiliśmy się, że nie będziemy oglądać zdjęć ofiar, zanim nie wrócimy do Polski. Wspaniały kolega, kompan w podróży, genialny dziennikarz, Profesjonalista przez duże "P". Czuję ogromny żal i smutek, będzie mi brakowało tych naszych wspólnych żartów, rozmów o wszystkim. Mieliśmy razem pojechać motocyklami w trasę, obiecywaliśmy to sobie od kilku lat. I jestem pewien, że jeszcze pojedziemy.
Olga Olesek, prezenterka i reporterka TVN24
Przez lata oglądałam relacje Rafała z Sejmu i sprzed Pałacu Prezydenckiego. Podziwiałam spokój, profesjonalizm i ten zawadiacki błysk w oku, który miał. Kiedy po latach dołączyłam do zespołu TVN24, nasz "Poniat" oczarował mnie jako człowiek. Pomocny, przyjacielski, traktujący nowicjuszkę jak partnerkę do rozmowy, a do tego opowiadał najlepsze dowcipy w ekipie. Z nim nawet czekanie w deszczu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, pod płotem, było wesołe. Nie ukrywał, że choruje. Ale do choroby podchodził tak, jak do życia – z dużą mądrością, dystansem, pokorą. A przy tym dał nam wszystkim piękną lekcję walki do samego końca. Serce pęka dziś z żalu.
Filip Dutka, operator obrazu
Jestem operatorem obrazu. Znałem Rafała i był to dla mnie zaszczyt, że mogłem z nim pracować, żartować, dzielić się radościami i smutkami. Jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy jeszcze byłem młody i nie do końca tak odpowiedzialny, pojechałem z Rafałem na zdjęcia. Jechaliśmy Wisłostradą i szybko przejechałem przez "ślimak" pod mostem Poniatowskiego, gdzie powinienem był ustąpić pierwszeństwa. Po chwili Rafał najspokojniejszym tonem na świecie powiedział: "Stary, to było słabe". Bardzo mi było głupio i wstyd, a On nigdy i nikomu o tym nie powiedział. Zawsze jak jadę tamtą drogą myślę, pamiętam, a od dziś tęsknię. Żegnaj Poniato!
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Marta Rybicka/martarybicka.pl