Zarząd Sojuszu zdecydował w piątek o rozwiązaniu warszawskiego koła SLD Śródmieście, którym kierował zawieszony w ubiegłą sobotę wiceszef warszawskich struktur partii Jerzy Budzyn. - Jerzy Budzyn jest zawieszony, w związku z tym struktura nie ma przewodniczącego - tłumaczył powód decyzji rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita.
Budzyn został zawieszony na trzy miesiące w ubiegłą sobotę podczas Rady Krajowej. Był jednym z warszawskich działaczy partii, którzy domagał się, by szef Sojuszu Grzegorz Napieralski wyjaśnił, w jaki sposób wydawał w kampanii pieniądze zarobione na sprzedaży siedziby partii.
Budzyn ocenił wówczas, że "został skrzywdzony" i zawieszony "za to, że postawił pytanie". Jak powiedział, nie został nawet zaproszony na posiedzenie zarządu, by mógł przedstawić swoje stanowisko. Zapewnił, że będzie bronił swoich racji przed sądem partyjnym.
Wszystko jasne?
Pieniądze z wartej 35 mln zł transakcji miały znacząco zasilić kampanijne konta. Dużo obiecywały sobie po niej stołeczne struktury, gdzie kampania była najdroższa, tymczasem dostały 40 tys. zł. - Dotąd milczeliśmy, bo w kampanii dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają - mówił już po wyborach w "Gazecie Wyborczej" Budzyn. I oświadczył: "Poszukujemy pieniędzy ze sprzedaży Rozbrat. I przestrzegam: nie spoczniemy".
Tomasz Kalita w odpowiedzi tłumaczył, że większość pieniędzy ze sprzedaży warszawskiej siedziby Sojuszu jest na partyjnym koncie. Poinformował, że SLD na kampanię wyborczą wydał ok. 20 mln: 12 mln pochodziło ze środków partii, 8 mln - z wpłat kandydatów.
Na sobotnim posiedzeniu Rady Krajowej skarbnik Sojuszu Kazimierz Karolczak przedstawił informację o sytuacji finansowej partii. Nie chciał jednak publicznie zdradzić jej szczegółów. Zastrzegł, że przygotowuje sprawozdanie finansowe za 2011 rok, które trafi do zarządu partii. - Nic się z finansami nie dzieje. Każdy z członków Sojuszu ma wgląd do dokumentów finansowych i o tym ich zapewniłem - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24