Przed ambasadą Rosji w Warszawie w poniedziałek wieczorem odbyła się manifestacja. Była to reakcja na poranne rosyjskie ataki rakietowe na szereg miast w większości regionów Ukrainy. Protestujący zabrali ze sobą flagi Ukrainy, Polski, Unii Europejskiej, a także Białorusi.
Przed ambasadą Rosji przy ulicy Belwederskej w Warszawie protestowali Ukraińcy, Polacy oraz Białorusini. Manifestacja była odpowiedzią na działania wojenne Rosji, w tym przeprowadzony przez nią w poniedziałek zmasowany atak rakietowy na szereg ukraińskich miast.
Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą flagi ukraińskie, polskie, białoruskie, a także Unii Europejskiej. Rozwinęli także kilkumetrową flagę w niebiesko-żółtych barwach z biało-czerwonym sercem w środku. Na transparentach widniały: "Rosja jest państwem terrorystycznym", "Putin terrorysta" i "Putin bandyta".
Część manifestantów trzymało transparenty z zapisanym po angielsku hasłem: "Rosja to państwo terrorystyczne". Jedna z przybyłych przed ambasadę Białorusinek trzymała transparent o treści: "Białoruś to nie Łukaszenka".
Protestujący skandowali między innymi: "Putin won!", "Terrorysta!" i "Precz z faszyzmem!". Wznosili też okrzyki na cześć Ukrainy i ukraińskich żołnierzy. Domagali się również wydalenia ambasadora Rosji z Polski oraz innych krajów Unii Europejskiej. Pod adresem dyplomatów rosyjskich krzyczeli: "wracajcie do Moskwy", "won" oraz "wyp…". Słychać też było okrzyki "niech żyje Polska" oraz hymny Ukrainy i Polski.
Relacja na żywo: 229. dzień inwazji Rosji na Ukrainę
W manifestacji uczestniczył między innymi poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba, który w swoim wystąpieniu podkreślił, że Polska musi podjąć stanowcze działania, aby doprowadzić do uznania Federacji Rosyjskiej za państwo terrorystyczne, a władze RP powinny wydalić rosyjskiego ambasadora.
Na miejscu nad bezpieczeństwem czuwali stołeczni policjanci. Z uwagi na dużą ilość osób ulica Belwederska, przy której znajduje się rosyjska ambasada, była zablokowana.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak potwierdził, "że na wyraźną prośbę organizatorów zgromadzenia, policjanci wyprowadzili jedną osobę". Jak ustaliła nieoficjalnie Polska Agencja Informacyjna, był to obywatel Rosji. - Poza tym oceniamy, że było spokojnie i bezpiecznie - powiedział nadkomisarz.
Rosyjskie ataki na ukraińskie miasta
Rosyjskie pociski uderzyły w poniedziałek rano w Kijów. Celem były także między innymi: Charków, Odessa, Dniepr, Krzywy Róg, Krzemieńczuk, Zaporoże, Mikołajów, Żytomierz, Winnica, Iwano-Frankiwsk, Ternopol, Lwów oraz Równe. Zginęło co najmniej 12 osób, a 89 zostało rannych.
- Ukrainy nie da się zastraszyć, tylko jeszcze bardziej zjednoczyć - oświadczył w poniedziałek wieczorem prezydent Wołodymyr Zełenski, komentując zmasowany atak rakietowy Rosji na swój kraj. Nazwał go aktem terroryzmu.
Źródło: TVN24,PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24